
Rodzice coraz częściej obawiają się niepożądanych odczynów poszczepiennych i odmawiają szczepień. Styka się Pan* z tym w swojej pracy?
Każdego dnia. To jest coś, co mnie przeraża, bo zatacza coraz szersze kręgi. Stykam się z ludźmi, którzy odradzają stosowanie osobom chorym na nowotwory cytostatyków, a zamiast tego zalecają witaminę C albo wyciągi z roślin! Albo właśnie odmawiają szczepień. To pewna nieufność do medycyny, bardzo niebezpieczna.
Leczenie raka witaminą C to głupota, ale co w tym złego, jeśli ktoś nie chce zaszczepić dziecka?
Wystarczy przejść się po oddziałach zakaźnych. Jeśli będzie rósł odsetek dzieci niezaszczepionych, to pojawią się tzw. epidemie wyrównawcze: w Berlinie w latach 2014/15 – 800 dzieci zachorowało na odrę, 9 miało zapalenie mózgu, a jedna dziewczynka zmarła. Takie są skutki odmawiania szczepień.
W Internecie pod artykułami o szczepieniach pojawiają się nawet opinie, że szczepionki to "ludobójstwo". Jak by Pan na to zareagował?
Nie życzę, żeby ci ludzie osobiście zetknęli się z chorobą zakaźną.
Mamy grupy rodziców, których dzieci zmarły z powodu zakażeń meningokokowych. Oni naprawdę mają inne zdanie na ten temat. Tylko czemu mamy tak cenę płacić za to?
Czytaj też: Te bakterie zabijają błyskawicznie
Z drugiej strony pojawiają się opinie, by nieszczepione dzieci nie były wpuszczane do szkół i przedszkoli. To dobry pomysł?
To problem prawny. Prawo w różnych krajach rozstrzyga to w różny sposób. My, jako lekarze tego nie rozstrzygniemy. Możemy tylko powiedzieć, że zwiększanie się odsetka dzieci nieszczepionych w przedszkolu czy szkole stwarza większe zagrożenie w przedszkolu czy szkole. Bo skuteczność żadnej szczepionki nie jest stuprocentowa. Pojawia się jednak odporność środowiskowa: jak zaszczepimy dużo dzieci, to ryzyko pojawienia się w przedszkolu czy szkole ogniska zakażenia jest mała. A im więcej dzieci niezaszczepionych, tym ryzyko dla innych dzieci jest też większe.
I to też podnoszą ruchy antyszczepionkowe: dziecko może być zaszczepione, a mimo to zachoruje...
Tak, żadna szczepionka nie chroni w 100 procentach. Ale jest pytanie; czy jeśli możemy w 85 proc. ochronić dziecko przed ciężkim zachorowaniem, to nie warto tego robić?
Jako lekarz i jako rodzic dziwię się takim poglądom.
Szczepi Pan swoją rodzinę?
Tak. Szczepię siebie i swoją rodzinę też. Kieruję oddziałem zakaźnym i codziennie, wchodząc na oddział, widzę dzieci z ciężką chorobą. Dziwię się tym wszystkim argumentom, które ktoś rzuca w Internecie... Ja często pytam się tych osób, czy one zetknęły się z dzieckiem, które miało posocznicę meningokokową? Czy widzieli takie dziecko? !
* Prof. Jacek Wysocki jest kierownikiem Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, członkiem Pediatrycznego Zespołu ds Szczepień przy Ministerstwie Zdrowia, przez dwie kadencje był rektorem Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu
Zobacz też: Kalendarz szczepień dziecka od 0 do 18 lat