Prawdziwe historie: cud nocy poślubnej, czyli historia Pana Kłopotka
Los się na nas uwziął. Kilka razy byłam bliska utraty dziecka i życia, ale poddałam się. Walczyłam. Na Pan Kłopotek żyje i ma się świetnie. Przeczytaj historię Emanueli.
Mając dziewiętnaście lat urodziłam pierwszego synka przez cesarskie cięcie. Półtora roku później wzięłam ślub. Jeszcze przed ślubem postanowiliśmy mieć drugie dziecko . W dniu ślubu odstawiłam antykoncepcję, a cztery tygodnie później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Z moich obliczeń wynika, że do zapłodnienia doszło w noc poślubną.
Ciąża spod znaku szpitala
W trakcie badań okazało się, że pęcherzyk jest pusty - nie bije w nim serduszko. Ta wiadomość przygnębiła mnie, na szczęście kilka tygodni później badanie bHCG potwierdziły rozwijającą się ciążę.
Ile dni spędziłam w szpitalu? Wiele... Pierwszy pobyt w szpitalu w trzecim miesiącu z powodu krwawienia. Leżałam na patologii ciąży kilka dni. Drugi pobyt w piątym miesiącu z powodu przedwczesnych skurczy . Wyszłam po tygodniu z torbą pełną leków i zaleceniem, by się oszczędzać. Z tym ostatnim było najtrudniej - w domu miałam prawie dwuletnie dziecko. Na szczęście pomógł mi mąż.
Trzeci pobyt w szpitalu z powodu grypy jelitowej . Wyszłam po pięciu dniach. Czwarty pobyt (w siódmym miesiącu ciąży) z powodu przedwczesnych skurczy. Wyszłam po dwóch tygodniach. I kolejną listą leków, które miały pomóc w utrzymaniu ciąży. Piąty pobyt w ósmym miesiącu. Kolejne skurcze . Gdy po kilku dniach odłączyli kroplówkę z lekiem zaczął się poród . Na badaniu USG okazało się, że rozchodzi mi się blizna po cesarce . Natychmiast zabrali mnie na porodówkę. Gdyby poczekali trochę dłużej, pękłaby moja macica.
Razem, ale osobno
Gdy wyciągnęli z mojego brzucha synka, nie słyszałam jego płaczu. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili. Pokazali mi go tylko na chwile, zdążyłam musnąć go ustami po twarzyczce. Gdy mnie zszywali, słyszałam jak płakał na korytarzu . Czułam, że coś jest nie tak. Czułam ból... ale nie fizyczny. Boli, gdy leżysz na sali z innymi matkami,...