Kilka miesięcy temu Agnieszka Kaczorowska zamieściła obszerny wpis, w którym skrytykowała tzw. modę na brzydotę, która jej zdaniem zapanowała w mediach społecznościowych. „Po co na siłę robić z siebie taką zwyczajną, zamiast wyjątkową i niepowtarzalną? Po co być zmęczoną i w tym taką prawdziwą, jak można koncentrować się na swojej sile?” – pisała tancerka.
Pod jej postem pojawiło się mnóstwo krytycznych komentarzy – według wielu osób Agnieszka Kaczorowska promuje szkodliwą postawę, która może wzbudzić u wielu kobiet, również ciężarnych i młodych mam, kompleksy, nałożyć na nie presję, zachęcić do dążenia do „piękna” (choć to oczywiście pojęcie względne) za wszelką cenę.
Poza konstruktywną krytyką samego wpisu pojawiły się jednak docinki uderzające w samą aktorkę – matkę, kobietę, człowieka – nie jej poglądy. W rozmowie z Sandrą Hajduk-Popińską dla „Dzień Dobry TVN” Agnieszka Kaczorowska wróciła do tamtych chwil. Przyznała, że fala hejtu, której wtedy doświadczyła, całkowicie ją przygniotła.
„Kompletnie się nie spodziewałam takiego zrozumienia tekstu, który napisałam. On powstał z tą samą intencją, co moje poprzednie posty, czyli miłości, wspierania i wzmacniania kobiet. Ta negatywna energia, która na mnie spadła, bardzo źle na mnie wpłynęła, to był bardzo trudny tydzień. Próbowałam się wtedy odciąć od internetu, ludzi” – mówiła.
W tamtym czasie Agnieszka Kaczorowska była w zaawansowanej ciąży. Burza, która rozpętała się po jej wpisie, oraz ataki ze wszystkich stron sprawiły, że zaczęła bać się o swoje dziecko. „Byłam przerażona, co wyjdzie na kolejnym badaniu. Nie byłam pewna, czy usłyszę tylko dobre informacje” – wyjawiła w rozmowie z Sandrą Hajduk-Popińską.
Te słowa powinny nam dobitnie pokazać, jak okrutne i niebezpieczne jest atakowanie innych osób – również pod płaszczykiem anonimowości w sieci, która tak naprawdę nie istnieje. Można skrytykować czyjeś słowa lub nie zgadzać się z jego poglądami, jednak nie uprawnia nas to do bezpośrednich ataków na daną osobę.
Ciąża to dla kobiety wyjątkowy czas, w którym nawet niewielki stres może odbić się na jej kondycji psychicznej oraz zdrowiu płodu. Dlatego tak ważne jest, by okazywać swoje wsparcie. Możemy się ze sobą nie zgadzać, ale jednocześnie nie powinniśmy zapominać, że wszyscy jesteśmy po prostu ludźmi i każdy z nas zasługuje na szacunek.
Zobacz także:
Aleksandra Domańska pilnie strzeże swojej prywatności, dlatego niemal nic nie wiadomo o jej nowo narodzonym dziecku. Fani mogą się tylko domyślać, czy aktorka została mamą córeczki, czy synka, tym bardziej że nawet imię malucha nic nie mówi o jego płci. Aleksandra Domańska wybrała imię no gender Aktorka nie ujawniła płci ani imienia swojego dziecka, ale ponieważ po sieci zaczęły krążyć plotki, że urodziła dziewczynkę, zamieściła na Instagramie krótkie wyjaśnienie. Aleksandra Domańska napisała tajemniczo, że szanse na dziewczynkę i na chłopca są równe, fani więc nadal nie poznali żadnych konkretów. Co więcej, jeśli nawet aktorka w końcu zdradzi imię dziecka, to i tak niewiele powie o jego płci – wybrała bowiem dla maluszka imię no gender, czyli pasujące i dziewczynkom, i chłopcom. Możemy tylko spekulować, że to imię o zagranicznym brzmieniu, bo w języku polskim niezwykle trudno o imiona unisex, czyli neutralne płciowo. Być może chodzi o imię Kosma ? Inne możliwości to np. imiona: Alex, Robin , Misha, Max... Mamy nadzieję, że Aleksandra Domańska wkrótce zaspokoi ciekawość fanów. Tymczasem internauci postanowili wyrazić swoje opinie na temat imienia, jakie Aleksandra Domańska wybrała dla dziecka. I nie zawsze są to opinie przychylne – niektórzy uważają, że imię niepolskie i nieokreślające płci to wydziwianie i... krzywda dla maluszka. Aktorka w swoim stylu odpowiedziała hejterom, podając jednocześnie przykłady ładnych imion, które nadają się dla chłopców i dziewczynek: Alex, Kai, Eli, Ariel... Jest z czego wybierać, prawda? View this post on Instagram Post udostępniony przez Aleksandra Katarzyna Domańska (@domanska_naprawde) Zobacz też: Oryginalne imiona dla...
W czerwcu Anna Dereszowska potwierdziła doniesienia mediów, że spodziewa się trzeciego dziecka. Choć aktorka znana z „Lejdis” nie ukrywała ciąży, próżno szukać na Instagramie zdjęć eksponujących ciążowe krągłości. Na profilu aktorki jest zaledwie kilka takich fotografii. Teraz gdy do rozwiązania jest coraz bliżej, Anna Dereszowska nie tylko opublikowała zdjęcie w opiętej sukience ukazującej rosnący brzuszek, ale także pokazała pokój maluszka. Poród Anny Dereszowskiej Na uroczej fotografii widać, jak aktorka pozuje na tle niemowlęcego łóżeczka. W poście wyznała, że poród już niedługo, ale poruszyła także bardzo ważny temat. W swoim wpisie Anna Dereszowska zdradziła, że na ostatniej prostej towarzyszy jej bardzo dużo emocji. Jest dużo radości, ale nie tylko. „Pewnie, że towarzyszy mi też masa innych emocji, również tych trudnych. I w pełni to akceptuję, to jest naturalne” – dodała. Aktorka jest niezwykle zapracowana i jeszcze nie tak dawno dzieliła się z fanami swoimi obawami. Przez codzienne obowiązki, pracę i budowę domu była bardzo zmęczona i wykończona psychicznie, a nawet dopadł ją kryzys. Mówiła, także, że nie skompletowała jeszcze wyprawki dla maluszka. Wygląda jednak na to, że już wszytko gotowe na powitanie nowego członka rodziny. Chłopiec czy dziewczynka? Aktorka pozuje na tle dziecięcego pokoju utrzymanego w ciepłych barwach, ale jego wystrój nie zdradza, czy na świat przyjdzie chłopiec, czy dziewczynka. Media donoszą, że Anna Dereszowska czeka na syna, ale sama aktorka nie odniosła się do tych plotek. Mamy nadzieję, że skoro udało się już skompletować wyprawkę, zapewni to przyszłej mamie więcej spokoju w tym bardzo emocjonującym czasie. A wam jakie emocje towarzyszyły tuż przed narodzinami dziecka? View this post on Instagram ...
Samotne macierzyństwo nie musi oznaczać samych problemów. Dla Martyny Gliwińskiej to więcej luzu i mniej codziennych frustracji. Martyna Gliwińska o samotnym macierzyństwie: „Mam spokój” Była partnerka Jarosława Bieniuka sama zajmuje się ich wspólnym synem, ponad rocznym Kazikiem. Jak się okazuje, brak partnera nie jest dla niej wcale udręką. Wręcz przeciwnie – bez mężczyzny, którym być może musiałaby się opiekować tak samo jak dzieckiem, ma mniej trosk i stresu. „Często patrzę na moje koleżanki, które wychowują dzieci i mają jeszcze w domu mężczyzn, którym też muszą matkować, i wtedy cieszę się, że ja mam przynajmniej spokój” – odpowiedziała na Instagramie na pytania fanów, którzy pytali ją o to, jak sobie radzi. Oczywiście Martyna Gliwińska, jak każda młoda mama, bywa bardzo zmęczona i zdarza się jej całkiem opadać z sił. Spokojna głowa jest jednak w takich sytuacjach nie do przecenienia! Gratulujemy siły i życzymy powodzenia. View this post on Instagram Post udostępniony przez 𝒎𝒂𝒓𝒕𝒚𝒏𝒂 𝒈𝒍𝒊𝒘𝒊𝒏́𝒔𝒌𝒂 (@martyna.gliwinska) Zobacz też: Martyna Gliwińska o nieplanowanej ciąży z Bieniukiem: "Spotkałam się z radami - 'lepiej usuń'" Mama 5-miesięcznego syna Bieniuka pokazała jego nagie zdjęcie. Przesadziła? Samotne mamy wychowują wspaniałe dzieci - potwierdzają to badania
