
Kłopoty z ubieraniem, awanturki przy zakładaniu butów, a może wyciąganie z łóżka przez pół godziny. Najchętniej naciągnęłabyś kołdrę na uszy i pospała do południa, zamiast stawiać od rana czoła małemu marudzie. Bo przecież dzień powinien zaczynać się dobrze. Pora się o to postarać.
Ubieram jak dzidzię
Marysia nie chce sama się ubierać. Leży w łóżku tak długo, aż założę jej kolejne części garderoby, i dopiero wtedy wstaje. Ma sześć lat i od dawna umie sama zakładać ubranie. W ciągu dnia nie robi z tego problemu, tylko przed wyjściem do przedszkola. Czy mam ją od tego jakoś odzwyczaić, czy to samo minie?
Najlepiej, jeśli dziecko ubiera się samo. W tym konkretnym przypadku wszystko zależy od tego, czy rodzice akceptują taką sytuację. Na pewno nie będzie ona trwać wiecznie. W pewnym momencie dziewczynka zacznie się porównywać z rówieśnikami i wstydzić tego, że ubiera ją mama. Ważne, czy mamie taki stan rzeczy odpowiada. Jeśli zakłada córce rajstopki i bluzeczkę, zaciskając zęby ze zdenerwowania, bo ma mało czasu i znowu nie zje z tego powodu śniadania, trzeba to zmienić, jasno ustalając zasady. Po powrocie z przedszkola należy oznajmić: od dziś ja przygotowuję ubranko, a ty je zakładasz – wyjaśniając przy okazji, że każdy, z wyjątkiem niemowlaczków, ubiera się sam. Każdy przejaw samodzielności powinien być nagradzany pochwałami. Można umówić się też na drobne nagrody. Czasem takie zachowanie bywa prośbą o uwagę. Wtedy przydałoby się spędzać z maluchem więcej czasu po powrocie z pracy i wieczorem przed snem.
Poranek - nie czas na zabawę
Wojtek chętnie wstaje rano, ale zamiast szykować się do przedszkola, zaczyna się bawić zabawkami, które zostawił wieczorem. Zwykle trudno go od nich oderwać. Ja się denerwuję, a on płacze, że nie pójdzie do przedszkola, bo np. buduje parking. I prosi, bym bawiła się razem z nim.
Może lepiej byłoby wieczorem posprzątać zabawki, żeby rano nie kusiły malucha. A jeśli na podłodze zostaje niedokończona budowla na następny dzień – umówić się z dzieckiem, że zabierze się za nią, gdy wróci z przedszkola. Dobrym rozwiązaniem jest wstawanie wcześniej niż malec. To pozwala od razu przejąć inicjatywę. Nim maluszek spostrzeże np. klocki, mama pokieruje ubieraniem, szybko zaprosi na mleko z płatkami do kuchni (na waszej trasie nie powinny leżeć zabawkowe pokusy), pokaże, jaki wiatr szaleje za oknem, namówi na zakładanie butów i skieruje w stronę drzwi.
Zawsze jest źle
Do przedszkola mamy blisko, więc zwykle odprowadzam Jaśka na piechotę. Od czasu do czasu, w dni, kiedy auto może mi się przydać w pracy, jeździmy samochodem. Gdy idziemy pieszo, Jaś chce jechać, i odwrotnie. Mam już dosyć tych kłótni. Dla świętego spokoju zazwyczaj ustępuję, ale czuję się z tym podle.
Dzieci też lubią o czymś decydować. W ten sposób próbują czasami zwrócić na siebie uwagę rodzica. Jeśli jednak decyzje malca nie idą w parze z tymi podejmowanymi przez mamę czy tatę, warto wypracować kompromis. Maluchy nie lubią być zaskakiwane. Może więc zamiast informować w ostatniej chwili synka, jak dzisiaj będzie wyglądała jego droga do przedszkola, ułożycie wcześniej grafik, np. we wtorki jedziemy autem, w środę idziemy piechotą. Do tematu samochodu można też podejść bardziej radykalnie, ale to wymaga od rodzica konsekwencji. W wielu domach sprawdza się zasada, że to rodzic decyduje o środku transportu. Aby dziecko mogło też poczuć się ważne i docenione, przydziel mu jakieś zadanie, np. gdy będziemy przechodzić koło domu pani Basi, zobaczymy, czy jej pies biega po podwórku, a potem sprawdzisz, czy jest kolejka w kiosku albo czy minie nas śmieciarka, gdy będziemy jechać samochodem itp.
Zobacz też: Jak przyspieszyć poranne wyjście do przedszkola