Zacznij zabawę, mówiąc dowolne słowo, np. „słońce”. Następnie dziecko mówi słowo kojarzące się z tym, co powiedziałaś, np. „gorąco”. Potem Ty szukasz skojarzenia do „gorąco”, np. „lato”. I tak na zmianę („morze”, „piasek”, „babki”, „łopatka”...).
Co to daje?
Ta zabawa rozwija wyobraźnię, wzbogaca słownictwo, zmusza do myślenia.

Akurat tę książkę polecam gorąco, bo Alicja Długołęcka wie, o czym pisze. Napisała ją zresztą przy pomocy Majki i Maćka. Żadna historia – jak wspomina autorka – nie jest zmyślona, a rozmowy są autentyczne. Dzieciom trzeba wyjaśniać po prostu. Seks nie gryzie, miłość przeżywają i trzylatki, i siedemdziesięciolatki. Mówić trzeba prosto, bez niepotrzebnych uśmieszków, bez porozumiewawczego mrugania okiem, historyjek o kapuście i bocianie. Warto mieć przygotowaną koncepcję rozmowy, bo wcześniej czy później do niej dojdzie. Lepiej byłoby wcześniej, bo koledzy tego tak dobrze nie zrobią. Jeśli się zostanie wywołany do tablicy, to szczęście dla nas, trudniej, gdy samemu się chce podjąć temat. Wtedy należy wykorzystać konkretną sytuację, wyczuć atmosferę. A temat należy podjąć, bo nie wszystkie dzieci będą miały odwagę zapytać. One również żyją w określonej kulturze, obyczajowości, że nie powiem pruderii dotyczącej seksu, intymności, wreszcie miłości. Książka przeznaczona jest dla dzieci między pierwszą a trzecią, a nawet czwartą klasą. Wszystko zależy od tego, w jakim tempie dziecko dojrzewa. Można również kupić książkę, ale nie tak bez okazji, i wręczyć ją dziecku,na przykład z komentarzem, że dość długo jej szukałam, a w końcu udało mi się kupić. Najlepiej jednak przeczytać razem z córką lub synem. Bo dzieci, wbrew naszym wyobrażeniom dużo słyszą, a jeszcze więcej widzą i rozumieją. Czasami, a nawet często, nie zdajemy sobie z tego sprawy. I pośpieszmy się, żeby nie zrobił tego internet, a w nim strony pornograficzne. Wcześniej czy później jakiś wyedukowany kolega pokaże im te strony. Takie mamy medialne czasy. Pudelkowo-plotkowe. A zatem zacznijmy od kupienia książki Alicji Długołęckiej. Następny krok będzie łatwiejszy. Wiem, o czym piszę, w końcu jako babcia sama kiedyś...

Bruno Ferrero napisał niezwykłe opowiadanie o matkach: jedna z mam na swoim blogu napisała o tym opowiadaniu, że dało jej siłę. To opowiadanie o macierzyństwie innym niż wszystkie. Dla dziecka mama jest najważniejsza, każdego dnia. Niezależnie, czy twoje dziecko mówi słowo "mama", czy nie potrafi go wypowiedzieć. W jaki sposób Pan Bóg wybiera matki niepełnosprawnych dzieci? Postaraj się wyobrazić sobie Boga, który daje wskazówki swym aniołom zapisującym wszystko w swej olbrzymiej księdze. – Małecka Maria – syn. Święty patron – Mateusz. – Kurkowiak Barbara – córka. Patronka – Święta Cecylia. – Michalewska Janina: bliźniaki. – Święty patron... niech będzie Gerard. – Wreszcie – mówi do Anioła z uśmiechem jakieś imię. – Tej damy Dziecko Niepełnosprawne. A na to ciekawski anioł: – Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa. – Właśnie tylko dlatego – mówi uśmiechnięty Bóg. – Czy mógłbym powierzyć chore dziecko kobiecie, która nie wie czym jest radość? Byłoby to okrutne. – Ale czy będzie miała cierpliwość? – pyta anioł. – Nie chcę, aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęłaby w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić. – Panie, wydaje mi się, że ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie. Bóg uśmiechnął się: – To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu. Anioł nie mógł uwierzyć własnym uszom. – Egoizmu? Czyżby egoizm był cnotą? Bóg przytaknął. – Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu...

Pomysłodawcą akcji jest ojciec Wwwirgiliusz , który na facebooku zamieścił post zatytuowany: "PiS nie PiS, w ŚWĘTA spokój ma być. Miłość na być. Radość ma być". Apeluje o radowanie się świętami, a jak już za nic nam to nie wychodzi to chociaż ... cieszenie się świątecznymi smakołykami. Dla tych zaś co nie mogą, karny mandat - 10 zł na Polską Akcję Humanitarną lub Caritas. Ten jeden wyjątkowy dzień w roku Spokój, radość, miłość, wspólne nakrywanie do stołu, pyszności, na które czekam cały rok. No i prezenty. Ten cudowny moment, kiedy najmłodsza córeczka z wypiekami na twarzy, krztusząc się od emocji, podbiegnie i sepleniąc powie, że ten Mikołaj to jest niesamowity i jak on to robi, że udało mu się przynieść to wszystko o czym marzyła. "A mówiłaś, że to jest niemożliwe do kupienia" – doda z lekkim wyrzutem. To moje marzenie. Uroczyście przyrzekam, że dołożę wszelkich starań, aby nie politykować przy karpiu . Ale z góry mówię, że nie wiem czy się uda, nie ręczę za wszystkich. W tym roku organizuję Wigilię w swoim domu dla mojej rodziny i męża. A to jak starcie dwóch tytanów. Babcia solidarnościówa kontra dziadek, który zawsze powtarza, że za komuny było nieźle. Bez polityki? Będzie ciężko, ale lajkuję - Teraz to jest życie, a ja pamiętam, jak trzeba było stać całą noc w kolejce , żeby można było kupić schab na święta - westchnie moja mama. – Ależ skąd, ja potrafiłem kupić wszystko , bez stania, objeżdżałem tylko kolejki, zamawiałem sobie miejsca i przyjeżdżałem z powrotem jak była już moja kolej" - odpowie teść. I tak od słowa do słowa robi się gorąco. Dzieci przewracają oczami i po raz kolejny proponują otwieranie prezentów, a my z mężem próbujemy studzić emocje i ratować atmosferę....