Twoje dziecko ma problem z wymawianiem głoski "r"? Zagrajcie w grę logopedyczną, która uatrakcyjni terapię rotacyzmu.
mimowa.pl
Czy wasze dzieci rwą się do pomocy w codziennych zakupach? Rozczulający jest widok ledwo sięgającego do sklepowej lady przedszkolaka, który z zapałem pomaga rodzicom wypakowywać zawartość koszyka na taśmę do kasy. Zatem, jeśli nie stoi za Państwem długa kolejka niecierpliwiących się klientów, wykorzystajmy taką okazję do ćwiczeń logopedycznych.
Wystarczy podrzucić dziecku pomysł na zabawę w wymawianie na głos nazw tych przedmiotów, które zawierają głoskę „r”, np. twaróg, marchewka, seler, pietruszka, cukier, pomidor, ser, szczypiorek, por, kalarepka, ogórek, pomarańcza, grejpfrut, mandarynka, cytryna, truskawki, winogrona, pieczarki itd. Pewnie zaskoczy was, jak pojemny jest zasób polskiego słownictwa w tym zakresie. Oczywiście nie unikniemy konsekwencji – zakupy przebiegną nieco wolniej niż zwykle. Niewątpliwie jednak korzyści płynące z zabawy powetują minusy.
Jeśli obawiacie się nerwowego pośpiechu przy kasie, równie dobrze ćwiczenie to można zrealizować w trakcie wrzucania produktów do koszyka w markecie lub w ogóle przenieść je do domu, gdzie wspólnie z maluchem, na spokojnie stworzycie „rerającą” listę zakupów. Dumne z dorosłej odpowiedzialności dziecko podyktuje produkty z głoską „r”, a rodzic je skrupulatnie zapisze.
Nie trzeba zatem wygospodarowywać w naszych napiętych terminarzach jakiś specjalnie poświęconych ćwiczeniom logopedycznym godzin. Można je świetnie wkomponować w codzienność. To chyba dobra wiadomość dla zapracowanych mam i tatusiów.
Pomysł był inspiracją do stworzenia gry „Taśma sklepowa – R”. Celem zabawy jest wskazanie wśród sunących do kasy artykułów tych, które w swojej nazwie zawierają „r”, a następnie powtórzenie ich na głos. To nie tylko sposób na uatrakcyjnienie terapii rotacyzmu, lecz również okazja do potrenowania spostrzegawczości oraz kojarzenia obrazu z definiującym go wyrazem.
Serdecznie zapraszamy wszystkie przedszkolaki na wirtualne lub rzeczywiste zakupy z „r”!
"Na litość boską, daj jej ciastko, to się zamknie" – tego nie chce usłyszeć żadna matka!
Gdy dziecko dostanie ataku histerii, mama potrzebuje tylko jednego: zrozumienia. Dlaczego kobieta nie potrafi wesprzeć drugiej kobiety?
4-letnia Sophie ma ADHD. Kiedy coś ją zdenerwuje, traci kontrolę – wtedy tylko sen lub jakiś silny bodziec odwróci jej uwagę i uspokoi. Mama Sophie, Taylor Myers, opublikowała na Facebooku poruszający wpis, w którym wyjaśnia, dlaczego czasem opada z sił i płacze. W takich chwilach nawet miłe gesty przypadkowych osób nie pomagają.
"Nikt nie ma prawa mnie osądzać"
Taylor była z dziećmi w supermarkecie. Gdy stała w kolejce do kasy, 4-letnia Sophie obraźliwie ją nazwała. Wtedy Taylor wyjęła z koszyka paczkę chipsów, które miała kupić córce. Dziewczynka wpadła w szał. Stanęła w sklepowym wózku i zaczęła przeraźliwie płakać. Nie pomogły żadne prośby ani wyjaśnienia. Dla Taylor to nie był pierwszy raz. Choć w podobnych sytuacjach bierze dzieci na ręce i ucieka, tym razem postanowiła, że zostanie. W pewnym momencie usłyszała za sobą kobiecy głos. "Na litość boską, daj jej ciastko, to się zamknie!" – powiedziała nieznajoma kobieta. Taylor nie wytrzymała. "Mogłam jej odpowiedzieć uprzejmie. Mogłam jej wyjaśnić, że moja córka ma ADHD , że samotnie wychowuję dzieci. Że się staram, ale czasem nie mam wyboru. Zamiast tego powiedziałam, że ma zająć się własnymi pie*rzonymi sprawami" – napisała Taylor.
"Straciłam kontrolę. Jestem zła, zraniona, urażona i jestem chole*nie smutna, że chociaż raz podczas zakupów z dziećmi nie może być normalnie. Kiedy kasowałam produkty przy kasie samoobsługowej, jakaś kobieta zaczęła rozmawiać z Sophie. Chciała odwrócić jej uwagę, zadawała pytania, ale Sophie cały czas marudziła o tych chipsach" – dodała. Taylor przyznała, że jest niezwykle wdzięczna za ten jeden miły gest i próbę odwrócenia uwagi Sophie. Wyjaśniła jednak, że nikt nie wie, z czym zmaga się każdego dnia i nikt nie ma prawa jej osądzać.
Doświadczyłyście podobnych sytuacji? Zwrócił wam...
Prawo i finanse
Dlaczego warto robić zakupy w internecie
Jeśli nieczęsto robisz zakupy przez internet, to warto się do nich przekonać. Są wygodne, bezpieczne i często tańsze niż w tradycyjnych sklepach. A jaka to oszczędność czasu!
Dużo znanych tradycyjnych sklepów, jak choćby Bata, Smyk czy Sephora, prowadzi sprzedaż internetową. To ułatwienie dla tych, którzy cierpią na brak czasu, mieszkają daleko lub po prostu nie lubią tłoku w sklepach. Coraz więcej osób kupuje towary w internecie, zwłaszcza, że przy zachowaniu pewnej ostrożności są bezpieczne. Jak najlepiej kupować w sieci ? Oto instrukcja krok po kroku:
Krok pierwszy: znajdź sklep internetowy
Najpierw znajdź sklep internetowy, np. przez wyszukiwarkę (wpisując w nią poszukiwany artykuł, otrzymasz listę sklepów, w których jest dostępny). Gdy już wybierzesz, sprawdź cenę artykułu i koszty dostawy. Jeśli je akceptujesz, wrzuć wybrany towar do wirtualnego koszyka i określ formę płatności (kartą, przelewem, za zaliczeniem pocztowym lub gotówką, gdy artykuł dostarcza kurier). Zwykle na stronie internetowej są podane dokładne instrukcje, jak postępować przy dokonywaniu zakupu (np. „Wrzuć do koszyka”, „Idź do kasy” itd.).
Krok drugi: sprawdź internetowego sprzedawcę
W internecie naciągaczy nie brakuje. Światełko ostrzegawcze powinno ci się zapalić, jeżeli sprzedawca proponuje bardzo atrakcyjną rzecz po superniskiej cenie. Warto go zapytać, co jest przyczyną takiej obniżki. Sprawdź, czy na stronie internetowej sklepu została podana nazwa i rzeczywisty adres sprzedawcy, a także telefon kontaktowy (inaczej możesz mieć kłopot z jego znalezieniem, w razie gdy zmieni adres witryny internetowej). Decyduj się na zakupy w znanych, dużych sklepach, najlepiej takich, które istnieją nie tylko w wirtualnym świecie. Korzystają one z usług centrów autoryzacyjnych, tzw. systemu eCard (informacja o tym powinna się znajdować na głównej stronie sklepu). Jeżeli wybierasz inny sklep, sprawdź na forach opinię o nim.
Warto wiedzieć! Zanim dokonasz zakupu, porównaj ceny u różnych sprzedawców. Możesz to zrobić, korzystając ze...
Prawo i finanse
Jak wygrać wyścig do kasy pierwszeństwa? 3 skuteczne sposoby i 2 niedziałające
Sklepowe kolejki są niczym wyścig, w którym nie obowiązują żadne zasady fair play. Kasy są metą. Kasy pierwszeństwa zaś skróconą trasą do celu. Nie łudź się, że ciąża, czy małe dziecko na ręku dadzą ci fory w tym wyścigu.
Pierwsza osoba stojąca w kolejce do kasy pierwszeństwa z pewnością nie jest w ciąży (jej wiek cię o tym zapewnia), druga może oczekuje narodzin potomka, ale na pewno nie ma go w swoim brzuchu (gwarantuje ci to jej płeć), trzecia przypomina pierwszą, a czwarta drugą. Na końcu kolejki za bezdzietnymi kobietami w starszym wieku, ich matkami, braćmi i ojcami stoi młoda kobieta z pustą spacerówką obok. Pustą, bo niecierpliwe małe dziecko , jakby zrozumiało, że bierze udział w wyścigu do kasy i liczy, że jego płacz zapewni mu nie tylko znalezienie się w ramionach mamy (co się udało), ale również fory w wyścigu (marne szanse).
Kasy pierwszeństwa okiem mamy
Oczywiście wszyscy wiedzą, że ci się należy, ale nikt nic z tym nie robi. Myślisz, że sama sobie poradzisz? Ja tek myślałam i wybito mi to boleśnie z głowy. Doskonale pamiętam (i chyba nigdy nie zapomnę), jak z kilkumiesięczną córką na ręku stanęłam na końcu długiej kolejki do kasy pierwszeństwa w jednym z warszawskich hipermarketów .
Powiesz, że mogłam nie zabierać dziecka na zakupy – nie mogłam, a ten sklep znajdował się najbliżej mojego domu. Powiesz, że mogłam poprosić o przepuszczenie – tak też zrobiłam. Wierzę w ludzkie dobro. Kilka osób z kolejki utwierdziło mnie w słuszności mojej wiary, przepuszczając mnie w kolejce. Stanęłam więc na pozycji nr 2 (pierwsza osoba już była obsługiwana) i czekałam. Niestety doczekałam się ... awantury. Pani znajdująca się tuż poza podium uznała bowiem, że nie podda się bez walki.
- Dlaczego pcha się Pani z tym dzieckiem do przodu? - rozpoczęła atak, nie owijając w bawełnę.
- Moja córka płacze, więc chciałabym szybko zrobić zakupy. Mam tylko kilka rzeczy - wywołana do tablicy zaczęłam się tłumaczyć.
- Do sklepu z dzieckiem zachciało się przychodzić! - wrzasnęła już jakby nie do mnie, lecz by zyskać aprobatę otoczenia....