
Dziś nikt już nie wymaga od dzieci, by całowały ojca w rękę i zwracały się do matki w trzeciej osobie („Czy mama mogłaby…”). Nie przypominamy dzieciom na każdym kroku, że dzieci i ryby głosu nie mają, nie każemy klęczeć na grochu za to, że wstały zbyt wcześnie od stołu, nie wymagamy, by dygały albo kłaniały się w pas sąsiadom. I dobrze, jednak odrobina kindersztuby na pewno by im nie zaszkodziła. Dzięki niej i nam, i im, i wszystkim innym żyłoby się łatwiej i przyjemniej. Łatwo powiedzieć, tylko jak nauczyć manier brzdąca, któremu mnóstwo rzeczy (włącznie z galopem pod stolikami w restauracji i włażeniem dziadkowi na głowę) uchodziło dotąd płazem? I od czego zacząć? Oto nasze propozycje.
Nauka nieprzerywania dorosłym
Rozmawiasz z przyjaciółką, a twoje dziecko wyskakuje ze skóry, żeby ci coś powiedzieć. „Mamo, mamoooo, MAMOOOOO!” – woła coraz głośniej. A gdy to nie pomaga, szarpie cię za rękaw, bluzkę lub za spodnie, bo bardzo, ale to bardzo chciałoby mieć cię tylko dla siebie.
Co robić? Najczęściej w takiej sytuacji z jednej strony napominasz dziecko, z drugiej usiłujesz rozmawiać dalej, mimo że staje się to coraz trudniejsze, a dziecko coraz natarczywiej domaga twojej uwagi? Spróbuj wyjść z tego impasu inaczej. Kucnij przy dziecku, spójrz mu w oczu i spokojnie wytłumacz, czego od niego oczekujesz: „Kasiu, rozmawiam teraz z panią, to potrwa jeszcze kilka minut. Chciałabym, żebyś mi nie przerywała”. Jeśli posłucha, koniecznie je pochwal, bo na pewno kosztowało je to wiele trudu. Jeśli nie, unieś w górę palec, dając mu w ten sposób sygnał, by zamilkło, ale nie przerywaj rozmowy. Czekanie na swoją kolej jest dla kilkulatka bardzo, bardzo trudne (kłopot z tym ma nawet wielu dorosłych!), więc licz się z tym, że taka nauka może trochę potrwać.
Czytaj też: Warto rozmawiać z dzieckiem
Nauka mówienia „dzień dobry”
Choć dajesz dziecku dobry przykład i grzecznie pozdrawiasz znajomych lub sąsiadów, ono nie zawsze idzie w twoje ślady i często musisz mu przypominać o „dzień dobry” czy „do widzenia”. To można zmienić.
Co robić? Pobawcie się w teatr. Niech dziecko wcieli się w rolę sąsiadki albo nauczycielki, którą właśnie spotkało w sklepie, a ty bądź nim. Uśmiechnij się szeroko, przywitaj, pomachaj ręką itd. A potem zamieńcie się rolami. Przy okazji wytłumacz dziecku, dlaczego ludzie się witają i żegnają. I koniecznie powiedz, że osoby młodsze zawsze powinny mówić „dzień dobry” pierwsze.
Czytaj też: Złe zachowanie – 8 kół ratunkowych
Nauka taktu
Przedszkolak mówi czasem takie rzeczy, że człowiek ma ochotę zapaść się pod ziemię. „Dlaczego pan jest taki gruby?”, „Mamo, dlaczego ta pani ma wąsy?”, „Nie lubię cię, babciu!” – to tylko niewielka próbka możliwości kilkulatka. No cóż, dzieci dopiero uczą się empatii i często nie mają pojęcia, że mówiąc takie rzeczy, ranią innych. Nie bardzo też wiedzą, co wypada powiedzieć, a czego nie. Czasem też oglądają w TV programy, które kompletnie nie są dla nich odpowiednie, a to, czego się z nich nauczyły, testują w najgorszych z możliwych okolicznościach (np. podczas wizyty w miejscu pracy).
Co robić? Rozmawiaj z dzieckiem jak najwięcej o zdarzeniach z jego życia, oglądanych wspólnie bajkach itd. „Słyszałam, jak Maciek powiedział do Jacka: ty głupku. Uważasz, że to było w porządku?”, „Czy temu panu było miło, gdy usłyszał, że jest gruby?”. Tłumacz mu, że niektóre słowa mogą ranić tak samo jak ostre narzędzia. Staraj się nie mówić przy smyku niczego, czego sama nie chciałabyś usłyszeć. Jeżeli mówisz przy nim rzeczy w stylu „Ależ ta Justyna się roztyła” albo „Mariusz to stary idiota”, ryzykujesz, że powtórzy to zainteresowanym. (Kłopoty tego rodzaju świetnie ilustruje pewien rysunkowy dowcip: mała dziewczynka siedzi na służbowym biurku mamy i wskazując szefa rodzicielki, mówi: „Czy to jest ten stary ramol, o którym opowiadałaś tacie?”). Ale nawet jeśli dziecko nigdy nie postawi cię w tak głupiej sytuacji, może uznać, że uwagi tego rodzaju są w porządku, no bo skoro robi je mama…
Czytaj też: Szczery do... bólu – jak reagować na gafy dzieci