Niedługo będziesz musiała sprawdzić się w nowej życiowej roli, za którą chciałabyś zebrać oklaski, choćby od własnego dziecka. Tylko czy sobie z nią poradzisz? Ciąża jest czasem różnych wątpliwości. Może warto niektórych się pozbyć.
1. Czy uda mi się pokochać dziecko?
Niektóre mamy kochają swoje dziecko od chwili, gdy zobaczą dwie kreseczki na teście ciążowym, inne na macierzyńskie uczucia muszą czekać dłużej. Należysz do drugiej grupy? Nie martw się na zapas, niedługo poczujesz zmianę. W rozwoju więzi z dzieckiem pomagają hormony, które w czasie ciąży i po porodzie produkuje organizm. Szczególną rolę odgrywa oksytocyna, której dużo wydziela się podczas pierwszej godziny po porodzie. Dlatego ten czas jest szczególnie ważny dla mamy i dziecka. Gdy patrzysz na dziecięcą buzię, duże oczy, mały nosek, w mózgu uaktywnia się część odpowiedzialna za emocje. Nawet kobiety, które wcześniej rozważały oddanie dziecka do adopcji, widząc je, jeszcze bardziej przeżywają swoją decyzję. Uczuciom do dziecka sprzyja też karmienie piersią – ssąc pokarm, dziecko uruchamia produkcję oksytocyny – pod jej wpływem czujesz błogą senność, odprężenie, stajesz się mniej wrażliwa na ból.
2. Skąd będę wiedziała, dlaczego dziecko płacze?
Warto zaufać instynktowi macierzyńskiemu. Z chwilą narodzin dziecka staniesz się bardziej wrażliwa na jego potrzeby – twoje zmysły wyostrzą się i łatwiej będziesz wyłapywać sygnały, które do ciebie wysyła. Na pewno jest w tym trochę magii, gdy czytasz, że młode mamy już w szpitalu są w stanie bezbłędnie odgadnąć, kiedy płacze ich pociecha. A po powrocie do domu nawet te, które przed ciążą były wielkimi śpiochami, budzą się natychmiast, gdy dziecko zakwili. O jeszcze większe zdumienie przyprawia fakt, że mama jest w stanie ocenić, czy dziecko jest głodne, ma mokro albo chce na ręce, po tym, w jaki sposób ono płacze. Warto wiedzieć, że tę wyjątkową macierzyńską wrażliwość wypracowuje się z czasem. Na początku każdy płacz wydaje się do siebie podobny i jako niedoświadczona mama masz prawo czuć się zagubiona i niepewna.
Polecamy: Alfabet porodu
3. Jak uspokoję dziecko?
Nie ma jednej uniwersalnej rady dla wszystkich rodziców, np. część dzieci lubi, gdy się je ciasno zawija w becik, a inne w podobnej sytuacji mocno się denerwują. Na większość działa jednak przytulanie, głaskanie, noszenie na rękach. Puszczaj więc mimo uszu rady babć i znajomych, którzy twierdzą, że w ten sposób można jedynie rozpuścić dziecko. Głaskanie powoduje, że w sytuacjach stresowych organizm wydziela mniej hormonu stresu i dziecko staje się bardziej odporne. Głaskanie po czole albo położenie ręki na piersi dziecka uspokaja je, trzymanie za rączkę daje poczucie bezpieczeństwa i pozwala łatwiej zasnąć. Jeśli dotykasz dziecka, staraj się, aby twoje ręce były przyjemnie ciepłe (kobiety często skarżą się na słabsze ukrwienie dłoni i stóp, które objawia się ich ziębnięciem). Rozgrzejesz je, myjąc w ciepłej wodzie albo pocierając jedną o drugą.
4. Czy będę miała tyle pokarmu, ile trzeba?
Piersi stają się większe, bardziej tkliwe, czasem nawet bolą. To wpływ hormonów, które od początku ciąży przygotowują organizm do laktacji. Za ich sprawą już od 5. miesiąca ciąży mogą się pojawiać ewidentne oznaki tego, że będziesz karmić. Są nimi kropelki płynu, który wypływa z piersi. Wytwarzanie prawdziwego pokarmu nie będzie jednak możliwe aż do urodzenia dziecka. Za wydzielanie siary, czyli pierwszego mleka, odpowiedzialny jest laktogen łożyskowy i prolaktyna, którą nazywa się też „hormonem macierzyńskim”, ponieważ odpowiada za opiekuńczość wobec dziecka. Wydzielaniu prolaktyny po porodzie sprzyja bliski kontakt z dzieckiem, noszenie go na rękach, ale przede wszystkim przystawianie do piersi. Im częściej będziesz to robić i im szybciej zaczniesz, tym więcej mleka wytworzą twoje piersi. Bez względu na to, czy masz duży czy mały biust, pokarmu będzie dokładnie tyle, ile potrzebuje dziecko. Karmieniu piersią sprzyja też spokój. Nadmierne skupianie uwagi na tym, ile dziecko je, czy mleka jest dużo czy mało, może działać hamująco na laktację.
Czytaj też: Szczęśliwa po porodzie - od czego to zależy?