Dzieci pod lufami karabinów śpią pod gołym niebem!
Czy tak wygląda ten cywilizowany świat, za którego część się uważamy? Czy można łamać prawo międzynarodowe i całymi dniami trzymać dzieci i dorosłych na gołej ziemi? Czy ludzkie odruchy ze strony pograniczników zapewnienia wody i jedzenia wystarczą, żeby koczujący pod gwiazdami nadal czuli się jak ludzie?
News będzie krótki: Na Podlasiu pojawili się uchodźcy z terenów wojennych, możliwe że także z Afganistanu, w którym władzę przejęli Talibowie. Pogranicznicy zatrzymują wędrowców na granicy, także dzieci, lub wyłapują, jeśli przekroczyli granicę. Trwają prace nad tym, aby ograniczyć uchodźcom możliwość ubiegania się o ochronę i karać ich za próbę ratowania się poprzez ucieczkę do innego kraju.
Ale to nie koniec tego tekstu. Teraz główną rolę odegra twoja wyobraźnia. Użyj jej, żeby zrozumieć, co się tak naprawdę dzieje.
A teraz wyobraź sobie...
Wyobraź sobie, że musisz uciekać ze swojego kraju, bo władzę przejęli w nim ludzie, którzy nie szanują ludzkiego życia i praw kobiet. Ludzie, którzy już raz cofnęli swój kraj o całe lata wstecz, zamknęli kobiety w domach i zasłonili im ciała od stóp do głów. Że do twojego miasta czy wsi wkroczyli z gotowymi do strzału karabinami, że widziałaś, jak na siłę wywlekali z domów kobiety i wywozili nie wiadomo dokąd. Tobie jednak jakimś cudem udało się uciec z dziećmi, może też z mężem, partnerem. Wyobraź to sobie! Wiem, że to trudne, bo od ostatniej wojny w Polsce minęło dużo czasu, a jej świadków została garstka.
Wyobraź sobie, że musieliście wyjść z domu tak, jak staliście, w biegu zabierając ze sobą tylko to, co uznaliście za niezbędne – trochę ubrań, jedzenia, wody. Musieliście zostawić cały swój dobytek, a także znajomych, krewnych. Jakimś cudem po setkach, może tysiącach kilometrów marszu dotarliście do granicy, przekroczenie której, przynajmniej w teorii, gwarantuje wam, że zdobędziecie status uchodźcy, że znajdą się ludzie i organizacje, które udzielą wam pomocy. Jesteście u kresu sił, brudni, zmęczeni, owładnięci strachem o to, co będzie z wami dalej. Twoje dzieci od wielu dni są głodne, mają brudne twarze, ręce, ubrania, a w oczach strach.
Pod lufami karabinów
No więc docieracie do tej granicy, przekraczacie ją i gdy pierwsze promyki nadziei oświetlają wasze serca, pojawiają się uzbrojeni ludzie. Nie słuchają was, a przecież i tak by nie zrozumieli waszego języka. Otaczają was, dorosłych skuwają kajdankami, każą siadać tam, gdzie stoicie, w pełnym słońcu, na ziemi. Czekacie. Czekacie. Czekacie.
Okropna wizja, prawda? A teraz wiedz, że to polsko-białoruska granica jest w ostatnim czasie dla wielu uchodźców granicą nadziei. Wiedz, że całe rodziny z dziećmi są zatrzymywane albo na samej granicy, albo już po jej przekroczeniu. Że w skuwaniu ich kajdankami i trzymaniu w słońcu nie ma przesady. Że czują się niechciani, zostawieni samym sobie przez cały świat, że drżą o zdrowie i życie swoje i swoich dzieci. Że nie wiedzą, co z nimi będzie dalej. Może ich deportują tam, skąd przyszli i cały wysiłek ucieczki tułaczki na nic?
Wiedz, że wielu z nich potraktowano jak narzędzie walki politycznej, bo Łukaszenka postanowił przerzucić ich, niemal dosłownie, jak worek kartofli, przez rzekę do Polski. Tym, którzy się opierali, strzelano nad głową z karabinów. Jak poczułoby się twoje dziecko, gdyby ktoś poganiał je i jego rodziców strzałami z karabinów? Wyobraź to sobie! Umiesz?
Ani w przód, ani w tył...
Albo wyobraź sobie, że trafiasz na pas ziemi niczyjej, czyli pas ziemi dokładnie na granicy dwóch państw. Pogranicznicy z jednej strony chcieliby, żebyś przeszła z dziećmi na drugą stronę, ale po tej drugiej stronie inni pogranicznicy pilnują, abyś tego nie zrobiła. Zdarza się, że krzyczą „Wypad, siedź, wypie...!" Może i lepiej, że nie znasz tego języka, że nie rozumiesz co do ciebie krzyczą?
Tkwisz w miejscu całymi dniami, na trawie, nad rzeką, bez dachu nad głową. W nocy palisz ogień, żeby trochę ogrzać siebie i dzieci. One śpią na gołej ziemi, a jeśli mają szczęście, na macie, którą dał im jeden z tych, którzy was wpuścić nie chcą. Jecie i pijecie też tylko wtedy, gdy uzbrojeni ludzie się zlitują i przyniosą wam prowiant. To trwa już parę dni, ile jeszcze potrwa?
Masz prawo, ale my mamy to gdzieś
Wyobraź sobie, że cywilizowany świat ma was w nosie – ciebie i twoje dzieci. A przecież prawo międzynarodowe tej cywilizowanej części świata, do której udało ci się dotrzeć, gwarantuje prawa i opiekę uchodźcom, którzy uciekają ze swojego kraju ze względu na prześladowania i możliwość utraty życia. Ty o tym wiesz, oni o tym wiedzą, ale nic z tego nie wynika. Tu na tym pasie ziemi, z karabinami gotowymi do strzału wokół was, nie macie żadnych praw. Ani ty, ani twoje dzieci.
Na koniec spójrz w oczy chłopca ze zdjęcia. Potrafiłabyś powiedzieć mu: „wypie...” tylko dlatego, że ma trochę ciemniejszą skórę niż twoje dziecko? Wyobraź sobie, że tak mówi ktoś do twojego rozpaczliwie potrzebującego pomocy dziecka. Rodzice dzieci koczujących na granicy błagają: Wyobraź to sobie!
Na podstawie artykułu z Gazety Wyborczej
Zobacz także: