Jako mama mam za sobą wiele nieprzyjemnych przygód związanych z poruszaniem się wózkiem dziecięcym po mieście, ale nie jest to tylko problem dużych miast. Brakuje podjazdów i ułatwień dla matek i niepełnosprawnych, a windy często nie działają (sama kilka razy zacięłam się z wózkiem będąc w windzie). Czy jest szansa, że coś się zmieni w tym temacie?

Reklama

Uziemieni

Nieprzyjemny incydent opisała na profilu społecznościowym fundacji "Rodzic w mieście", pani Agnieszka. Wracając ze żłobka, trafiła na awarię wind prowadzących na peron. Ponieważ była bardzo zdeterminowana, z dwójką dzieci wózkiem i rowerkiem udała się do winy po drugiej stornie ulicy. Osoby mieszkające Warszawie z pewności wiedzą, że przy stacji metro Racławicka to nie jest taka prosta sprawa. Trzeba zrobić naprawdę spory spacer do najbliższego przejścia dla pieszych. Niestety okazało się, że druga winda także nie działa...

Awaria wind uniemożliwiła dostanie się także na przystanek tramwajowy. Zaczęły się pojawiać kolejne osoby, które potrzebowały skorzystać z windy. Kobieta czekała z wózkiem i dziećmi w sumie godzinę, a windy zaczęły działać tylko i wyłącznie dzięki jej interwencji.

"Telefon do #19115 pozwolił tylko na zgłoszenie awarii, kobieta po drugiej stronie słuchawki nie mogła więcej pomóc. Infolinia Metro Warszawskie działa tylko do 15.00, a była już 18.30. Sytuacja bez wyjścia. Żeby dojść na przystanek tramwajowy też trzeba zejść do podziemia. Przez 30 min, które spędziła na zastanawianiu się, co zrobić z windy chciało skorzystać jeszcze 5 osób: trzy z powodu kontuzji nogi i dwoje rodziców z dziećmi w wózkach. Ostatecznie, totalnie nie mając wyjścia, zadzwoniła do Komisariatu Policji na stacji Metro Centrum, gdzie po kilku minutach tłumaczeń policjant wydzwonił dyżurnego ze stacji Pole Mokotowskie, który przyszedł z odsieczą. Całość trwała dobrą godzinę. Chyba nie tylko my mamy poczucie, że nie tak powinna wyglądać sytuacja osób, które muszą korzystać z wind, ostatnio często awaryjnych?"
czytamy na Facebooku.

Zobacz także

Przedstawiciel Metra Warszawskiego twierdzi, że windy są serwisowane na bieżąco, w razie wystąpienia usterki firma dokonująca napraw ma dokładnie ustalone terminy, kiedy musi przyjechać i rozpocząć usuwanie awarii. Zwykle są to dwie do czterech godzin od zgłoszenia, więc jest to cały czas pod kontrolą.

Czy uda się coś zmienić?

Takie sytuacje są niemalże na porządku dziennym dlatego członkowie fundacji "Rodzic w mieście". Postanowili przygotować petycję do Metra Warszawskiego, zaadresowaną również do Warszawskiego Transportu Publicznego. Jej sygnatariusze chcą, aby "przy każdej windzie, na każdej stacji metra zawisła informacja z numerem telefonu do dyżurnego ruchu lub innej służby metra danej stacji, pod który, w przypadku awarii windy, osoba potrzebująca pomocy w dostaniu się na stację może zadzwonić z prośbą o tę pomoc". Zdaniem fundacji jest to najprostszy, a zarazem darmowy i najskuteczniejszy sposób na poprawę sytuacji osób z ograniczoną mobilnością.

Miałyście podobne problemy, gdy podczas awarii nie mogłyście liczyć na pomoc? Napiszcie w komentarzach.

Źródło wawalove.pl

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama