Pomimo reanimacji 38-letni strażak zmarł. W akcji pomagały mu jeszcze dwie osoby – jego żona, strażaczka, i jeszcze jeden strażak. 38-letnia żona zmarłego ochotnika trafiła do szpitala w stanie ciężkim. Drugiemu strażakowi nic się nie stało, jego stan nie wymaga hospitalizacji.

Reklama

Łoś wbiegł na drogę

O północy ochotnicy dostali wezwanie od 45-letniej kobiety, która jadąc swoim autem, BMW, wjechała w łosia. „Łoś przechodził przez autostradę, choć jest ona odgrodzona. Kobiecie nic się nie stało. Zwierzę uśpił weterynarz” – powiedział policjant.

Kiedy strażacy rozstawiali słupki oznaczające miejsce zdarzenia, doszło do śmiertelnego wypadku. Mężczyzna kierujący Mazdą jechał w kierunku pracujących strażaków – kiedy ich zobaczył, zaczął hamować. Za Mazdą jechał 21-letni obywatel Węgier, który poruszał się samochodem dostawczym marki Iveco. Zaczął on zwalniać w tym samym momencie, co kierowca Mazdy. Niestety, stracił on panowanie nad kierownicą. Najpierw uderzył on w auto osobowe, następnie zjechał na pas awaryjny i potrącił stojących tam strażaków. Obaj kierowcy byli trzeźwi. Okoliczności i przyczyny wypadku wyjaśnia Prokuratura Rejonowa Kraków-Prądnik Biały.

Mężczyzna osierocił czwórkę dzieci

Małżeństwo doczekało się czwórki dzieci: 17-letniej Wiktorii, 14-letniej Julii, 10-letniej Oliwii i 5-letniego Krystiana. Matka dzieci walczy o powrót do zdrowia. Stwierdzono u niej złamanie mostka i żeber. Kobieta nie ma także czucia w nogach. Po wstępnych badaniach lekarze nie stwierdzili przerwania rdzenia kręgosłupa, więc jest nadzieja, że kobieta odzyska władzę w nogach.

Źródło: RMF 24

Zobacz także

Piszemy także o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama