Tragedia w Zabrzu. Ojciec wiózł na motorze 4-letniego syna
W Zabrzu doszło do zderzenia samochodu osobowego i motocykla. W wypadku zginął 4-letni chłopiec. Kto ponosi odpowiedzialność za tę tragedię?
Do wypadku doszło w niedzielę po południu na skrzyżowaniu ulic Mikulczyckiej i Przystankowej. Samochód osobowy zderzył się z motocyklem. Ofiarą jest 4-letni chłopiec, który jechał na motorze ze swoim ojcem.
Wypadek drogowy w Zabrzu
"Ze wstępnych ustaleń wynika, że 29-letni kierujący motocyklem, jadąc ul. Mikulczycką w kierunku ul. 11 Listopada, uderzył w tył volkswagena caddy, który wyjeżdżał z ul. Przystankowej w kierunku wjazdu na drogę krajową 88 z zamiarem skrętu w lewo w ulicę Mikulczycką" – mówi st. sierż. Agnieszka Żyłka z komendy w Zabrzu.
Mężczyzna trafił do szpitala ze wstrząśnieniem mózgu, urazem nogi i ogólnymi potłuczeniami. 4-letniego chłopca nie udało się uratować mimo reanimacji. Policja podkreśla, że jeszcze nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za tę tragedię – konieczne jest ustalenie prędkości, z jaką jechały oba pojazdy.
Kask to za mało
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, dziecko do lat 7 może być przewożone motocyklem, jeśli ma na głowie kask ochronny, a motocyklista zachowa szczególną ostrożność i nie przekroczy prędkości 40 km/h. Zarówno 4-latek, jak i jego ojciec, mieli na głowach kaski, jednak nie udało się uniknąć tragedii.
Zanim pozwolicie swoim partnerom zabrać maluchy na przejażdżkę motorem, zastanówcie się, czy warto ryzykować. Czasem nawet najbardziej doświadczony motocyklista i zachowanie wszelkich środków ostrożności nie uchroni przed tragedią.
Zobacz także
Zobacz także: Co robić, gdy podejrzewasz u dziecka złamanie?
Źródło: polskieradio.pl, dziennikzachodni.pl