Reklama

Wydaje się, że powinno być zupełnie odwrotnie. Że jeśli nie miałaś szczęśliwego dzieciństwa, to będziesz robić wszystko, by twoje dzieci dostały nawet z naddatkiem to, czego ci kiedyś brakowało.
Jednak wcale tak nie jest.
Okazuje się, że kobiety, które w dzieciństwie musiały szybko dorosnąć i wziąć na plecy obowiązki ponad swoje siły, często ten sam schemat przenoszą na swoje dzieci.

Reklama

Badania opublikowane niedawno w prestiżowym piśmie psychologicznym, "Journal of Family Psychology" pokazują, że kobiety, które w dzieciństwie dźwigały na swoich barkach za dużo odpowiedzialności, prezentują inny typ macierzyństwa niż ich koleżanki, wychowane w ciepłych, bezpiecznych rodzinach. Mówiąc konkretniej: są bardziej wymagające i mniej wrażliwe w stosunku do swoich dzieci.

Jak to działa?

Wyobraź sobie, że jesteś jak moja koleżanka Dominika. Wyobraź sobie, że twoja mama umarła, gdy miałaś 15 lat, tata wyjechał do innego kraju i nagle zostałaś z trójką młodszego rodzeństwa, z których żadne nie miało więcej niż 10 lat. Żadne nie umiało też jeszcze zrobić sobie śniadania, wyprasować sobie ubrania czy pamiętać o zadaniach domowych. Z dnia na dzień ze zwykłej 15-latki stałaś się praktycznie mamą trójki dzieciaków.

Albo wyobraź sobie, że jesteś jak moja koleżanka Małgosia. Że twoi rodzice piją od kiedy pamiętasz, i od kiedy pamiętasz sama musisz troszczyć się o czyste skarpetki, kanapki do szkoły i odrobione lekcje. Co więcej, nie tylko troszczysz się o siebie, ale też o swoich rodziców.

Jeśli jesteś jak Dominika albo jak Małgosia, to świetnie dasz sobie radę. Jasne, na początku będziesz improwizować, ale w końcu nauczysz się działać jak robot: niezawodnie. Tylko, że za taką niezawodność dużo się płaci i to nie samemu – często za naszą niezawodność płacą nasze dzieci. Jeżeli na własnej skórze nie przekonałyśmy się co to jest beztroskie dzieciństwo, to potem – gdy mamy już własne dzieci – nie umiemy im tej beztroski zapewnić.

– Jeśli w dzieciństwie rodzice oczekiwali od córki zbyt wielkiej odpowiedzialności i nie dali jej szansy na stabilny rozwój tożsamości, to potem ona, kiedy zostaje mamą, ma mylne pojęcie na temat potrzeb dziecka, i to zarówno tuż po porodzie, jak i w kolejnych latach jego rozwoju – mówi psycholożka Amy K. Nuttal, autorka wspomnianych badań cytowanych w "Journal of Family Psychology".

Po co nam takie badania?

Prowadzone przez Amy K. Nuttal badania pokazują, jak cały czas ważna jest edukacja na temat potrzeb dziecka i jego naturalnych ograniczeń w rozwoju. Chociaż o dziecięcej psychice wiemy już bardzo dużo, to przecież wciąż bardzo popularna jest np. metoda kontrolowanego płaczu która nie ma nic wspólnego ze zrozumieniem dziecięcych potrzeb – i wg psychologów może być fatalna w skutkach!

Badania te pomagają też zrozumieć, czemu niektóre mamy mają o wiele mniejszą wrażliwość na płacz swojego dziecka, jego nocne pobudki albo nieporadność w kolejnych jego latach.

Co jednak najważniejsze – udowadniają, że bardzo często problem leży nie w nadmiernej płaczliwości malucha, ale w trudnych doświadczeniach z dzieciństwa młodej mamy. Które na szczęście można przepracować, jeśli tylko jesteśmy w stanie do nich się przyznać – przynajmniej przed samą sobą.

Czytaj także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama