
Trudno się im nie przyglądać, kiedy młodzi rodzice spędzają tyle czasu z innymi rodzicami i ich dziećmi. Tak samo, jak trawa jest zawsze bardziej zielona gdzie indziej, tak tamte dzieci często wydają się grzeczniejsze. Tu pojawia się pytanie – czy to faktycznie dziecko jest grzeczniejsze, czy jego rodzice lepiej sobie z nim radzą, niż ja z moim?
Dlaczego, mimo najlepszych starań, czasami mam problemy z najprostszymi rzeczami, np. zrobieniem zakupów z dzieckiem? To zresztą nie jedyny przypadek, kiedy inne dzieci wydają się wcieleniem spokoju, podczas, gdy moje dzieci nie są w stanie spokojnie spędzić jednej sekundy. Wraz z pojawieniem się dzieci większość mam nagle zaczyna doceniać tak błahe rzeczy, jak możliwość zamknięcia drzwi do łazienki czy spokojne przejście z punktu A do punktu B. Jednak są wśród nas takie szczęściary, którym urodzenie dzieci jakby nie wywróciło życia do góry nogami. Zazdroszczę tym mamom, które...
Mogą zabrać dziecko na zakupy
Żadne z moich dzieci nie jest w stanie wysiedzieć spokojnie w sklepowym wózku. Cierpliwość kończy im się średnio po minucie, a mi zaraz potem. Sklep spożywczy (i każdy inny też) działa na nich jak potężny impuls wyzwalający najdziksze swawole. Tymczasem mama w sąsiedniej alejce spokojnie spaceruje ze swoim dwulatkiem, który nie zrzuca niczego z półek, nie wyrywa się ani nie wrzeszczy. To dziecko po prostu spokojnie siedzi i czeka, aż mama zrobi zakupy. Jak ona to robi?
Mają dzieci, które dają się trzymać za rękę
To prawdziwe ułatwienie dla rodzica, jeśli może zabrać gdzieś swoje dziecko, a ono słucha. Nie ucieka. Idzie razem z rodzicem. Za rączkę. Dałabym się pokroić za taką funkcję u któregoś z moich dzieci. Kiedy przejście 200 m do najbliższej apteki zamienia się w półgodzinną przeprawę, łaskawym okiem zaczynam patrzeć na rodziców, którzy trzymają swoje dzieci na smyczy.
Mają dzieci, które się czeszą i myją zęby
Albo przynajmniej dają się uczesać, a nie uciekają z krzykiem na widok grzebienia. Ile wybiegów trzeba potem stosować, żeby pozbyć się kołtuna na głowie!
Mają dzieci, które normalnie jedzą
Tak, są takie dzieci, które można posadzić w krzesełku i spokojnie nakarmić. Takie dzieci, które nie rzucają się na jedzenie, jakby nie widziały go od miesiąca, ani nie grymaszą przy każdej potrawie. Matki tych dzieci powinny dziękować niebiosom za łaskawy los. Ile z nas nie jest w stanie normalnie nakarmić swojego dziecka? Ile matek się poddało i w rezygnacji przystało na dietę składającą się wyłącznie z parówek albo słodkiego serka?
Mają dzieci, które potrafią skądś wyjść
Bez awantury opuszczają dom znajomych, kawiarnię, sklep, plac zabaw (zadanie z gwiazdką!). To szczególnie trudny punkt, zważywszy na to, że małe dziecko nie rozumie czasu przyszłego ("przyjdziemy tu jeszcze raz w przyszłym tygodniu"). Matki, które nie muszą powtarzać po sto razy "za 5 minut wychodzimy, za minutę wychodzimy, już wychodzimy..." są wybrankami losu. Przeciętna matka musi stoczyć małą walkę o to, żeby dziecko było łaskawe opuścić lokal. A kiedy nałoży mu w końcu buciki i zapakuje dziecko do wózka/samochodu/tramwaju, zazwyczaj jest już mocno wkurzona. Żadna z nas nie wyobrażała sobie , że tak to będzie wyglądać. A jednak...
Skąd się biorą takie dzieci? I skąd się biorą takie mamy?
Czytaj też:

Krzesło, czy toaleta? Sopot, niewielka restauracja. Na obiad przychodzi 27-latka z mężem, siostrą i półroczną córeczką. Gdy dziecko zaczyna płakać, młoda mama postanawia ją nakarmić. Po chwili podchodzi do niej kelner, który prosi w imieniu gości siedzących przy stoliku obok — starszego małżeństwa obchodzącego rocznicę ślubu, by mama przesiadła się na krzesło za filarem, z którego podobno w takich sytuacjach korzystają mamy. Kobieta jest jednak oburzona i postanawia opuścić lokal. Czuje się upokorzona i dyskryminowana przez obsługę restauracji. Jej zeznania są także inne. Twierdzi mianowicie, że została poproszona o karmienie dziecka w toalecie , czego w zeznaniach przed sądem nie potwierdzają ani kelner, ani kelnerka, która była świadkiem zdarzenia. Młoda mama zwróciła się o pomoc do Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, które zajęło się sprawą. Właściciel restauracji, którego nie było tamtego dnia w pracy, zaproponował kobiecie przeprosiny z zastrzeżeniem, że odczucia karmiącej „były subiektywne”, a w ramach przeprosin zaprosił ją wraz z rodziną na kolację, w czasie której osobiście obsługiwałby stolik. Próba mediacji została jednak odrzucona przez PTPA, które żąda 10 tys. zadośćuczynienia dla matki, oraz przeprosin na łamach trójmiejskiej prasy. 3 sprawy o których musimy pamiętać! Trudno orzec, jeżeli nie było się świadkiem zdarzenia, kto mówi prawdę, a kto nie. To już zadanie dla sądu, który po pierwszej rozprawie postanowił wznowić ją za miesiąc. W tej sytuacji naprawdę warto zrozumieć obie strony sporu. Są trzy sprawy, o których musimy pamiętać. 1. Karmienie piersią w miejscach publicznych nie powinno być zabraniane, a kobiety nie powinny czuć się w żaden sposób dyskryminowane ze względu na to, że muszą nakarmić dziecko,...

Bez wątpienia ten mały chłopiec żyje dzięki odwadze tego mężczyzny. To mieszkający od niedawna w Paryżu imigrant z Mali Mamoudou Gassama. Przez media już został okrzyknięty człowiekiem-pająkiem , Spidermanem, bo rzeczywiście to co zrobił, daleko wykracza poza zwykłe umiejętności człowieka. Zapomniał o synku grając w Pokemony Cała Francja żyje tym bohaterskim czynem. Sam prezydent Emmanuel Macron spotkał się z Mamoudou Gassamem i zaproponował mężczyźnie przyznanie francuskiego obywatelstwa . Padła także oferta pracy w straży pożarnej . Opinia publiczna jest zbulwersowana, że do tak dramatycznych wydarzeń doszło w wyniku zaniedbania ojca chłopca. Okazało się, że pozostawił go samego w domu, a tym czasie był na zewnątrz i grał w Pokemon Go. W wywiadzie dla CNN francuski prokurator Francois Molins powiedział, że ojciec 4-latka wyszedł na zakupy, zostawiając dziecko samo w domu i zapominając o całym świecie, zaczął grać w Pokemon Go . Chłopiec jest pod stałą opieką swojego ojca, gdyż jego matka mieszka na wyspie Reunion. Przypomnijmy, że Gra Pokemon Go polega na chodzeniu ze smatfonem po mieście i wyszukiwaniu Pokemonów (zgonie z mapą). Aplikacja za pomocą telefonu nanosi dodatkowe elementy na realny świat obserwowany na naszych wyświetlaczach. Podczas gdy normalnie ludzi widzą, na przykład drzewo w parku, gracze Pokemon GO zobaczą obok niego gromadę walczących ze sobą Pokemonów. W ten sposób miejsce gry nie toczy się przed ekranem komputera, lecz w dowolny miejscu na świecie. W 40 sekund na 5 piętrze Półminutowy film w internecie pokazuje szokującą akcję ratowania życia dziecka, w 18. dzielnicy Paryża. Został nakręcony przez przechodnia z ulicy, w sobotę wieczorem 26 maja. Widać na nim jak w wysokiego piętra – 5 kondygnacji, z balkonu zwisa małe dziecko, prawdopodobnie około 4-letni chłopiec. Rączkami trzyma się...

Każdy, kto decyduje się na kilkoro dzieci, robi to naprawdę ze słusznych dla siebie powodów. Nikt nie powinien tego oceniać, zwłaszcza szufladkując takie wybory. Rodzina wielodzietna niestety nadal kojarzy się z patologiczną, gdzie dorosłe osoby nie bacząc na możliwości finansowe "robią" sobie dzieci jedno po drugim. Dziś, coraz więcej dobrze sytuowanych rodzin decyduje się na urodzenie kolejnych dzieci. Bo marzyli o tym, bo mają możliwości ku temu, bo po prostu chcą! Posłuchajcie tej mamy, z czym boryka się na co dzień i za co nie chce nikogo przepraszać! "Ostatnio wraz z mężem i czwórką dzieci wybraliśmy się na marsz zorganizowany dla dzieci chorych na raka. Chcieliśmy efektywnie spędzić czas z maluchami na świeżym powietrzu , ucząc ich czegoś ważnego przy okazji. Szliśmy z boku drogi, ja z najmłodszym synem na rękach, a przede mną mąż z wózkiem. Przed nim z kolei na rowerku jechał najstarszy synek. W pewnej chwili za nami rozległ się głos: czy musicie zajmować całą drogę? Początkowo myśleliśmy, że to nie do nas. Ale po chwili mężczyzna zbliżył się i powtórzył jeszcze głośniej – przeszkadzacie w biegu. Było nam bardzo przykro, w końcu chodziło o tak zacną inicjatywę, a nie wyścig po nagrodę. Takich sytuacji spotyka nas wiele. Gdy kierowcy czekający na wolne miejsce na parkingu denerwują się, że tak wolno pakujemy się do samochodu. A ja muszę przecież przypiąć pasami czwórkę dzieci. W sklepie robimy zakupy dłużej niż inni. W kolejkach zawsze trzeba obsługiwać nas dłużej. Czy za to wszystko mam przepraszać? Czy mam przepraszać za to, że nie uzgadniałam ze wszystkimi ludźmi, których denerwuje moja duża rodzina tego, ile będę miała dzieci? Czy mam przepraszać, że mam inne priorytety niż inni? Czy mam przepraszać, że w czasie zakupów korzystam z różnych kuponów...