
Przedtem… Niechętnie wróciłam myślą do tamtego najtrudniejszego roku w naszym życiu. Podczas gdy Jarek i ja wciąż zastanawialiśmy się, jak przygotować naszą jedynaczkę Julię na przybycie nowego członka rodziny, babcia załatwiła to jednym zdaniem:
Po porodzie nie mogłam jej nawet przytulić!
Bóle porodowe zaskoczyły mnie w nocy
Mama i tata są ważni, ale starsza siostra to jej idolka
Czytaj także:
- „Mąż zmusił mnie, żebym posłała syna do szkoły o rok wcześniej. Teraz mały cierpi, bo dzieci z niego kpią”
- „Mój 10-letni syn wykradał mi pieniądze z portfela i zamiast się przyznać, uciekł z domu. Nie potrafię ponownie mu zaufać”
- „Moja siostra rozpuszcza bratanicę drogimi prezentami, bo nie ma własnych dzieci”

Najmłodsze dziecko przydarzyło nam się późno i niespodziewanie. I powiedzmy sobie szczerze, to od początku był niewypał. Asia była po czterdziestce, ja miałem równo pięćdziesiąt lat i oboje z utęsknieniem czekaliśmy, aż bliźniaki skończą edukację i wyfruną z domu. Starszaki zareagowały na wieść o ciąży matki ze zgorszeniem. Niemal do porodu podejrzewały, że to głupi żart z naszej strony, a potem, gdy już nie było wątpliwości, rach-ciach zniknęły. Janek wyjechał na Erasmusa do Hiszpanii, a Ewelina zamieszkała ze swoim chłopakiem w Krakowie. I radź sobie, staruszku, z wrzeszczącym niemowlakiem, mającym w dodatku większość dostępnych alergii! Od początku było z Adkiem pod górkę i dosyć szybko nauczyliśmy się z Asią cieszyć chwilą, wiedząc z doświadczenia, że sytuacja może się zmienić tylko na gorsze. Ledwo się poprawiło z jedzeniem, zaczęły się pielgrzymki do szkoły i wysłuchiwanie, że chłopak to klasowa maruda i katalizator wszelkich spięć z nauczycielami. Wierzyć się nie chciało, że ta domowa ciapa ledwo przekraczała próg szkoły, zmieniała się w buntownika. Nie, żeby jakieś papierosy czy alkohol, to byłoby jeszcze zrozumiałe. Nie, Aduś walczył z systemem jak jakiś żałosny Don Kichot, podpadając nawet najcierpliwszym belfrom. W technikum chadzaliśmy już z Asią na wywiadówki razem, żeby wzajemnie się wspierać, a gdy po maturze syn poinformował, że zamierza pracować w warsztacie samochodowym wuja, nawet nie zaprotestowałem. Byłem stary i zmęczony, ot co. – Józek go weźmie do galopu – pocieszała się Asia. – Znając brata obstawiam, że w przyszłym roku Adrian złoży papiery na uniwerek! Faktycznie, młody nie wytrzymał długo z rodzinnym tyranem, ale zamiast pójść na studia, wkręcił się do klubu żużlowego jako pracownik techniczny. Tam zresztą również długo nie zagrzał...

Jeszcze nie tak dawno moja Kasia była bardzo grzecznym dzieckiem i pilną uczennicą. Gdy wracałam z pracy, przybiegała do mnie, przytulała się, pokazywała zeszyty i z dumą opowiadała o swoich sukcesach w szkole. Dziś ma jedenaście lat i w niczym nie przypomina tamtej słodkiej córeczki. Nie uczy się, wagaruje. A gdy pytam ją o lekcje, stopnie, pyskuje lub kłamie. Nie od razu zauważyłam tę zmianę. Dotarło to do mnie dopiero trzy miesiące po rozpoczęciu roku szkolnego. Poszłam na zebranie rodziców. Nie spodziewałam się żadnych złych wiadomości. Kasia zawsze była przecież w klasowej czołówce, jeśli chodzi o naukę. Wtedy też twierdziła, że ze wszystkich przedmiotów ma tylko piątki i szóstki. Nie sprawdzałam jej wyników w Librusie, bo po co? Miałam do niej pełne zaufanie, bo nigdy wcześniej nie kłamała. Byłam więc pewna, że po prostu wysłucham, co wychowawczyni ma do powiedzenia wszystkim rodzicom, i pójdę do domu. Tymczasem pani Kozłowska poprosiła, żebym została. – O co chodzi? Chce mi pani pogratulować, że mam taką zdolną i pilną córkę? W dzisiejszych czasach to rzadkość – zapytałam, gdy zostałyśmy w klasie same. – Przeciwnie. Mamy z Kasią duży problem. Jeśli szybko nie weźmie się do nauki i nie nadrobi zaległości, na półrocze będzie miała trzy jedynki. – Słucham? To niemożliwe. Chyba pomyliła ją pani z jakąś inną dziewczynką – prychnęłam. Wychowawczyni otworzyła dziennik. – Niestety, nie. Zresztą niech sama pani zobaczy. Matematyka – same pały. Polski, trzy pały i jedna dwójka. To samo przyroda. Z innych przedmiotów jest lepiej, ale tylko troszeczkę… No i te nieusprawiedliwione nieobecności…. – pokazywała palcem kolejne rubryki. Nogi się pode mną ugięły. – O Boże,...