
Niestety, córki nie było
Nikogo innego, poza córką i mężem, nie miałam. Byli dla mnie najważniejsi na świecie. W najgorszych koszmarach nie śniło mi się, że Karolina po prostu zniknie. Rozpłynie się w powietrzu. Robert wrócił po kilku godzinach.
Policjanci sugerowali, że została porwana dla okupu
Czy Karolina mogła zostać porwana?
Przecież mogło się stać tak wiele złych rzeczy!
Czytaj także:
- „Mój syn zachorował na białaczkę. Musiałam odnaleźć wakacyjną miłość, bo tylko on mógł uratować moje dziecko"
- „Smutki topiliśmy w wódce i zapomnieliśmy o własnym dziecku. Gdy kurator zapukał do drzwi było za późno... Odebrali nam córkę"
- „Zadłużyliśmy się na 100 tys. zł, a in vitro nie zadziałało. Popadłam w depresję. Straciłam już nadzieję na bycie mamą"

Czy potrafisz sobie wyobrazić, co czuje 13-latka – najpierw napastowana seksualnie, a być może zgwałcona przez mężczyznę, który z racji wieku mógłby być jej dziadkiem albo pradziadkiem? Co czuje dziewczynka, która zachodzi w ciążę i w nieodpowiednich do tego warunkach w 13 roku życia rodzi martwe dziecko , a po tym w asyście policji trafia do szpitala? To nie są doświadczenia, jakie powinny stać się udziałem kogokolwiek, a szczególnie dziecka! Czy molestowania dzieci naprawdę nie widać? O tym, że to 71-latek jest sprawcą ciąży, prawdopodobnie powiedziała dziewczynka albo ktoś z jej bliskich, gdyż do potwierdzenia ojcostwa trzeba było porównać materiał genetyczny pobrany od noworodka z materiałem genetycznym jego ojca. Dlaczego dopiero teraz wyszło na światło dzienne, że dziewczynka była w ciąży? Dlaczego nikt wcześniej nic nie zauważył? Dlaczego nie zareagował? Nie wiadomo, kim dla dziewczynki jest 71-latek. Może to ktoś z rodziny, może przyjaciel dziadków, sąsiad? Nie wiadomo też, czy swoim pedofilskim skłonnościom dał upust tylko raz, czy napastowanie dziecka trwało dłużej. Wiadomo natomiast, że stało się coś, co nie miało prawa się wydarzyć. Kara nie odkupi krzywdy Niestety doświadczeń dziewczynki nie da się wymazać z jej pamięci, nawet jeśli mężczyzna otrzyma maksymalny wymiar kary, jaki grozi za współżycie z dzieckiem, czyli 12 lat więzienia. 71-latek przyznał się częściowo do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia. Znajduje się w tymczasowym areszcie. Nawet jeśli przez resztę życia, oby spędzonego w więzieniu, będzie żałował swoich czynów, nie zmieni to faktu, że dziewczynka na zawsze została obarczona doświadczeniami, jakich mieć nie powinna. Drapieżnik seksualny o skłonnościach pedofilskich nie ma określonego wieku, zwykle nie jest osobą obcą dziecku (ono lub jego bliscy zwykle...

Paweł to była przelotna, letnia miłość. Wpadliśmy na siebie w Sopocie w jakimś modnym klubie. Szybko między nami zaiskrzyło. Tańczyliśmy, popijaliśmy drinki, a w końcu wylądowaliśmy w łóżku. Od tamtej pory byliśmy nierozłączni, aż do… końca lata. Zrobiliśmy badania i w końcu usłyszeliśmy diagnozę. Białaczka Po wakacjach każde z nas ruszyło w swoją stronę. Ja do Poznania, on do Rzeszowa Co prawda wymieniliśmy się telefonami, ale oboje wiedzieliśmy, że więcej się nie zobaczymy. Taka już uroda wakacyjnych miłości. Są namiętne, gorące, ale trwają krótko. Nie podejrzewałam, że mogę być w ciąży. Do głowy mi to nawet nie przyszło. Regularnie brałam tabletki antykoncepcyjne. No dobrze, może zapomniałam raz czy dwa, ale to jeszcze nie katastrofa. Tak mi się przynajmniej wydawało. Kiedy nie dostałam miesiączki, to nawet specjalnie się nie przejęłam. Myślałam, że to jakieś zaburzenia hormonalne związane ze zmianą klimatu i diety. Dwa miesiące szalałam przecież na wakacjach. W końcu wybrałam się do ginekologa. Byłam pewna, że przepisze mi jakieś leki i odeśle do domu, a on oświadczył, że jestem w dwunastym tygodniu ciąży. Wyszłam z gabinetu oszołomiona. Usiadłam na najbliższej ławce i próbowałam zebrać myśli. Dziecko? Jak to? Przecież studiuję. A teraz mam zostać matką? I to samotną, bo tatuś beztrosko hula sobie po Rzeszowie. Ta myśl tak mnie dobiła, aż się popłakałam. W pierwszej chwili chciałam nawet zadzwonić do Pawła i powiedzieć, jaką mi niespodziankę sprawił, ale się powstrzymałam. Doszłam do wniosku, że to bez sensu. I co bym usłyszała? Spadaj mała, to nie mój bachor? Radź sobie sama? Prawdę mówiąc, niczego innego się po nim nie spodziewałam. Może gdybyśmy byli parą i łączyło nas głębokie uczucie, to co innego. Ale to przecież była letnia przygoda. Podejrzewałam, że Paweł trzyma...

Pamiętam, jakby to było dzisiaj… Stałem nad szpitalnym łóżeczkiem, w którym leżał noworodek, i nie mogłem pozbierać myśli. Moja córeczka! Taka mała i krucha. „Nie za mała przypadkiem?” – zaniepokoiłem się nagle i była to pierwsza rozsądna myśl, jaka nawiedziła moją skołowaną głowę. I ta czerwona twarzyczka! Może z tego wyrośnie? Nagle poczułem wyrzuty sumienia. Na pewno czegoś nie dopilnowałem! Miałem wspomagać Kasię przy porodzie, tak jak uczyliśmy się w szkole rodzenia. Wszystko szło doskonale, dopóki akcja nie nabrała tempa. Ogromne emocje, krzyk żony, zapach środków dezynfekcyjnych – na to nie byłem przygotowany. Nie jestem szczególnie wrażliwy, ale to, co działo się na sali porodowej, wyraźnie mnie przerosło. Starałem się zignorować dziwny słodki smak, który poczułem w ustach, nie okazałem słabości nawet wtedy, gdy zakręciło mi się w głowie… Obudziłem się w szpitalnym łóżku sam, nie licząc gderającej pielęgniarki. To normalne, że ona jest taka czerwona? I mała? – Nie powie jeden z drugim, że mu słabo, a potem bęc – i leży. Trzeba go wynosić, a ciężki jak kłoda. Gdyby mężczyźni musieli rodzić dzieci, ludzkość już dawno by wymarła. No i jak – lepiej panu? – zwróciła się do mnie bez cienia litości w głosie. – Czy ja zemdlałem? – A jakże, nie pan pierwszy! I to na samym początku! Nie doczekał pan nawet porządnych bólów partych. Nic wielkiego się nie działo, a pan już zrezygnował! Żona musiała zostać – dodała pielęgniarka dowcipnie. – Nie mogła panem się zająć… – I co? – spytałem. – Niech pan się pozbiera, bo tatusiem pan jest! Nie pora się wylegiwać! Żonę trzeba uściskać, córkę przytulić, i w ogóle do roboty się wziąć!...