
Z Asią znamy się od liceum, zawsze spędzałyśmy ze sobą mnóstwo czasu i wiedziałyśmy o sobie wszystko. Kiedy obie zaszłyśmy w ciążę w tym samym czasie, byłyśmy zachwycone – wspólne szykowanie wyprawek, wspólne spacery, wyjazdy... Po prostu bajka! Ale jak to w bajkach bywa, szczęście się skończyło. Nie nagle, bo zanim wszystko się posypało, próbowałam milczeć. Nic nie mówiłam dla dobra naszej przyjaźni, ale jak długo można patrzeć, jak ktoś krzywdzi dziecko?!
Myślałam, że Asia jest po prostu nadopiekuńcza
Eryk jest jedynakiem i po porodzie Asia dosłownie zwariowała na jego punkcie. Wcale się nie dziwię – to od początku było piękne, zdrowe dziecko. Wyczekany synek. Zasypywała mnie zdjęciami i potrafiła godzinami opowiadać przez telefon, że Eryczek to, Eryczek tamto... Zresztą robiłyśmy to obie, uwielbiałyśmy się przechwalać swoimi dziećmi, zwłaszcza że były niemal w tym samym wieku, więc przy okazji wymieniałyśmy się radami. To był cudowny czas i wracam do niego trochę z żalem... Bo nagle zaczęło się psuć.
Asia skupiła się całkowicie na opiece nad dzieckiem. Nie wróciła do pracy, kiedy ja już skończyłam urlop macierzyński. Zresztą ja miałam pod opieką już dwa maluchy i ręce pełne roboty. Tylko że ona przestała w ogóle gdziekolwiek wychodzić, z trudem wyciągałam ją na jakąś małą kawkę do siebie. O zostawieniu Eryka pod opieką taty nie było mowy. Przecież on sobie nie poradzi, nakarmi go pizzą albo upuści – to jej słowa! Wszędzie chodziła z dzieckiem, a Eryk, mimo że rósł w oczach, nie odstępował matki na krok. Patrzyłam na to z pobłażaniem – w końcu to jej jedyne dziecko, niech się nacieszy, nadopiekuńczość jej minie, kiedy mały stanie się bardziej niezależny. Jak bardzo się myliłam!
Przez matkę Eryk przestał się rozwijać
Pewnego dnia wpadłam do Aśki z niespodziewaną wizytą, to był weekend, myślałam, że gdzieś wyskoczymy z dziećmi. Eryczek miał wtedy dwa lata, zastałam go z oczami wlepionymi w telefon Asi. Grał w jakąś grę, a kiedy na mnie spojrzał, miał mętny wzrok. Jakby nie wiedział, co się dzieje!
– Długo już tak gra? - spytałam, siląc się na to, żeby moje słowa nie zabrzmiały jak wyrzut. Aśka krzątała się po kuchni.
– Z jakieś dwie godzinki, nie wiem w sumie. – Gdy zobaczyła moje pytające spojrzenie, nagle podniosła głos:
– A co, jak mam niby ugotować obiad? Z dzieckiem na rękach?! – Odpuściłam. W końcu pewnie wie, co robi, jest matką.
Od tamtego czasu zaczęłam jednak coraz częściej myśleć z troską o tym małym, bystrym chłopczyku, jakim był Eryk. Wiedziałam, że Aśka nie pośle go do żłobka. Ok – nie pracuje, może się nim zająć. Ale kiedy zrezygnowała z przedszkola, zaczęłam się niepokoić. Asia spędzała z nim w domu całe dnie. Co robili? Mogłam się tylko domyślać, ale raczej na pewno nie czytali książek ani nie bawili się na placu zabaw. Nadal chętnie przysyłała mi zdjęcia, często rozmawiałyśmy. Tylko kiedy ona opowiadała mi o sukienkach, jakie wypatrzyła w sieci, ja w tle słyszałam dziecięce bajki na telewizorze. I to o każdej porze dnia!
Moje obawy szybko się potwierdziły. Eryk z trudem składał pierwsze słowa, podczas gdy moja czteroletnia Hela mówiła już pięknie całymi zdaniami. Wcześniej żywiołowy, pełny energii chłopiec osłabł, sporo przytył, potrafił mówić tylko o grach komputerowych. O ile w ogóle coś mówił, bo głównie tylko popiskiwał coś niewyraźnie. I cały czas był uczepiony spódnicy Aśki! Któregoś dnia nie wytrzymałam. Przyznaję, trochę mnie poniosło.
– Asia, czy nie widzisz, że Eryk jest opóźniony w rozwoju? Dlaczego nie wyślesz go do ludzi, do dzieci? I po co mu ciągle ten telefon?! To twoja wina!
Wiem, że trochę przesadziłam. Użyłam niewłaściwych słów, ale już nie mogłam na to wszystko patrzeć. Aśka zrobiła wielkie oczy, zaniemówiła. I zaraz potem kazała mi opuścić swoje mieszkanie. Wzięłam dzieci i wyszliśmy. Myślałam, że się odezwie, ale milczy już drugi miesiąc. Na moje telefony nie odpowiada. Może popełniłam błąd?
Dziś Eryczek ma siedem lat. Mieli iść razem z moją Helą do tej samej szkoły, ale szczerze? Ja sobie tego nie wyobrażam! Przecież Aśka towarzyszy mu nawet w toalecie. Mam nadzieję, że ona się w końcu ogarnie. Ja zawsze będę gotowa, by jej pomóc.
Eliza
Zobacz też:

Jak telewizja wpływa na rozwój dziecka? Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Negatywne skutki oglądania telewizji są przede wszystkim efektem błędów, jakie popełniają rodzice czy opiekunowie. Nie bez winy jest też sposób realizacji programów telewizyjnych. Odpowiedni ich dobór i dawkowanie czasu, jakie dziecko spędza przed telewizorem, ma kluczowe znaczenie. Bo telewizja może mieć też pozytywny wpływ na dziecko. Wpływ telewizji na małe dziecko Duża ilość czasu spędzanego na oglądaniu telewizji może być szczególnie niekorzystna dla rozwoju młodszych dzieci. Maluchy nie odróżniają fikcji od rzeczywistości, a nadmiar informacji sprawia, że ich mózg musi je selekcjonować i robi to po najmniejszej linii oporu – przyswaja tylko najprostsze z nich. Dzieje się to poza świadomością dziecka, gdyż ono samo jeszcze nie umie spośród natłoku informacji wybrać najważniejszych. Jego mózg chłonie te najłatwiejsze do zrozumienia. To w przyszłości może skutkować tym, że dziecko będzie niechętnie mierzyć się z wyzwaniami intelektualnymi i nie rozwinie umiejętności koncentracji. Maluch ma także skłonność do naśladowania zachowań postaci pokazanych w programach telewizyjnych, także postaci z kreskówek. Jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że nawet w bajkach dla dzieci pojawiają się postaci prezentujące agresywne zachowania, czy zachowujące się złośliwie, szyderczo albo wrogo, to należy liczyć się z tym, że dziecko „faszerowane’’ takimi treściami zacznie zachowywać się podobnie. Istnieje też ryzyko, że nie rozwinie się u niego w prawidłowy sposób empatia , która jest warunkiem udanych kontaktów społecznych. Negatywne skutki oglądania telewizji przez dzieci Amerykańskie Towarzystwo Pediatryczne (AAP) wymienia zgubne skutki oglądania telewizji przez małe dzieci w zbyt dużym wymiarze czasu: wycofanie się z kontaktów międzyludzkich...

Czy opóźniony rozwój mowy u 2-, 3- czy 4-latka to powód do zmartwień? Niekoniecznie! Każde dziecko rozwija się w swoim własnym tempie, a zdaniem ekspertów, zdolność mówienia może rozwinąć się dopiero u 6-latków. Poniżej znajdziesz wywiad z logopedą Joanną Wędrychowską, która tłumaczy, jakie mogą być przyczyny opóźnionego rozwoju mowy. Spis treści: opóźniony rozwój mowy u 2-latka opóźniony rozwój mowy u 3-latka zaburzony rozwój mowy przyczyny opóźnienia rozwoju mowy: wady słuchu dwujęzyczność żłobek emocje Opóźniony rozwój mowy u 2-latka W którym momencie rodzice powinni zacząć się martwić, że ich dziecko jeszcze nie mówi? Joanna Wędrychowska: - Rozwój mowy dziecka trwa do 6. roku życia. Malutkie dzieci – 2-3-latki mówią pojedynczymi słowami. Jeżeli dziecko w tym wieku nie mówi jeszcze tych pojedynczych słów, jest to dla rodzica sygnał, że coś się dzieje. Opóźniony rozwój mowy u 3-latka Czyli do 3. roku życia można to dziecko spokojnie obserwować? JW: Tak. Zanim dziecko pójdzie do przedszkola, porozumiewa się prostymi słowami, które zna „z życia”, np. mama, tata, baba, daj, spać. Są one łatwe do zauważenia i wiadomo, jakie powinny one być. Dziecko, które kończy 3 latka, zaczyna te słowa łączyć w proste zdania, 2-3-wyrazowe. Niepokojące może być, jeżeli mowa się nie rozwija w stronę łączenia wyrazów, a zostaje na poziomie 2-latka i pojedynczych słów mówionych w niezrozumiały sposób. Często proszę rodziców, żeby zaobserwowali, czy jest jakaś zmiana. Tak naprawdę nie bardzo mnie interesuje, czy 2-latek nie mówi albo 3-latek mówi bardzo mało. Interesuje mnie, czy na przestrzeni 3-6 miesięcy pojawiają się jakieś nowe słowa albo sposób wymowy . To znaczy, że ten rozwój idzie we własnym tempie i musimy...