
Byliśmy małżeństwem jak z reklamy. Piękni, kochający się młodzi ludzie. Mieliśmy dobre prace, ładne mieszkanie i mnóstwo czasu dla siebie. I tak było nam dobrze, tak wesoło, romantycznie. Byliśmy wolni… Aż w końcu czegoś zaczęło nam brakować.
Wieczna zabawa
Na początku małżeństwa bawiliśmy się przednio. Mieliśmy sporo kasy, nie musieliśmy się martwić o podstawowe rzeczy, jak jedzenie, mieszkanie. No to wydawaliśmy te pieniądze: na imprezy, wakacje, wycieczki, restauracje. Żyło nam się super, tylko teściowa ciągle marudziła, że chce już doczekać potomka. Żebyśmy się spieszyli, bo jest słabego zdrowia. Nic sobie nie robiliśmy z jej słów.
Obietnica dla teściowej
Pamiętam dzień, jak mama Tadka powiedziała nam, że ma raka. Najpierw spokojnie nam to oznajmiła, a potem zaraz poprosiła, żebyśmy zrobili sobie dziecko, bo ona chce jeszcze poznać swojego wnuka. Pomyśleliśmy, że w sumie to może i najwyższy czas, by się o to postarać. No i tak staraliśmy się przez rok. Bez efektów.
Korowód wizyt
Nie chciałam, żeby teściowa myślała, że nie chcemy spełnić jej prośby. Dlatego któregoś razu po prostu jej powiedziałam, że mamy problemy ze zrobieniem dzidziusia. Była już wtedy w kiepskim stanie, ale wymogła na mnie obietnicę, że pójdziemy do specjalisty. No i poszliśmy. Zaczął się korowód po ginekologach, nefrologach, hematologach. Spędzaliśmy w gabinetach więcej czasu niż w sypialni. Żaden lekarz nie potrafił nam dać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co z nami nie tak. Przez ten cały czas mama Tadka wypytywała nas o szczegóły, jakby nie do końca wierząc, że robimy naprawdę wszystko, by dać jej wnuka. Z tym przeświadczeniem w końcu zmarła.
Ostatnia nadzieja
Po śmierci teściowej nie zaprzestaliśmy starań. W końcu lekarze zaproponowali nam in vitro. Tysiące badań, leków, zabiegów – to był koszmar, który potrafią sobie wyobrazić chyba tylko ci, którzy przez to przeszli. Ale w końcu udało się – byłam w ciąży. Miesiąc – tyle trwało moje szczęście. Po miesiącu poroniłam. Byłam zrozpaczona, wyłam w poduszkę.
Próbowaliśmy jeszcze dwa razy – obie próby kończyły się tak samo jak pierwsza. Postanowiliśmy odpuścić, ale wtedy jeden z lekarzy powiedział nam, żebyśmy wypróbowali adopcję zarodka innej pary. Trochę wahaliśmy się, ale w końcu pragnienie posiadania dziecka wzięło górę. I udało się! Zaszłam w ciążę, brzuszek rósł, a ja kwitłam!
Szczęście i zmęczenie
Jagódka przyszła na świat przez cesarskie cięcie. Byłam obolała, miałam kłopoty z karmieniem, ale wystarczyło, że spojrzałam na córcię, a zalewała mnie fala czułości i o wszystkim zapominałam. Tadek był zachwycony i zakochany w córeczce.
Tak było przez pierwsze dni. Po tygodniu zaczęłam odczuwać zmęczenie i irytację, zwłaszcza że mała strasznie mało spała, za to dużo płakała. Rodzina, która mnie odwiedzała, obiecywała, że tak jest na początku, że baby blues, że huśtawka hormonów itp. Więc starałam się być cierpliwa.
Coraz gorsze samopoczucie
Ale moja cierpliwość po dwóch miesiącach się skończyła. Kiedy Jagódka zaczynała krzyczeć w łóżeczku, potrafiłam z premedytacją wyjść z pokoju i czekać, aż przestanie. Oczywiście robiłam to tylko wtedy, gdy nikt nie widział. Przestałam ją tulić, wszystkie zabiegi pielęgnacyjne wykonywałam automatycznie, bez emocji. Zresztą nadal tak robię, choć Jagoda ma już przecież pół roku. Wstydzę się, że nie mam do niej siły, że staje się dla mnie kamieniem u nogi, że jej po prostu nie lubię. Ale nie potrafię inaczej czuć.
Mąż niby coś tam zauważył, że jestem bardziej smutna, czasem jakby nieobecna, ale wytłumaczyłam mu, że to przez zmęczenie. Bo jak mogę mu powiedzieć, że ja już nie chcę być matką?
Nienawidzę się za to, ale czasami marzę, że to wszystko się nigdy nie wydarzyło. Ja i mąż nie mamy dzieci, lecimy gdzieś w podróż i naprawdę jesteśmy szczęśliwi. To znaczy ja jestem, bo on przecież szczęśliwy jest teraz – ze swoją córeczką w ramionach. Tyle przeszłam, żeby urodzić to dziecko, a teraz go nie chcę. Myślę, że to prawdziwa ironia losu. A może to my ten los próbowaliśmy przechytrzyć?
Karolina
Zobacz też:

25 procent kobiet w trakcie ciąży lub zaraz po porodzie doświadcza spadku formy psychicznej. Zarówno baby blues, jak i depresja mają duży wpływ zarówno na kobietę, jak i dziecko. Według naukowców z Radboud University (Holandia) mogą mieć wpływ nie tylko na sferę psychiczną, ale także na rozwój mikroflory jelitowej dziecka, a tym samym na jego odporność. Dobroczynny skład mleka Niejedne badania potwierdziły, że mleko mamy ma olbrzymi wpływ na kształtowanie się odporności dziecka i stanowi niejako pierwszą szczepionkę, dzięki której w jelitach niemowlęcia może prawidłowo rozwijać mikrobiom. Mleko stymuluje układ odpornościowy i wspomaga dojrzewanie przewodu pokarmowego. Im bardziej różnorodne bakterie przechodzą z mleka matki na niemowlę, tym lepiej dla ogólnego zdrowia jelit noworodka. Jednocześnie im mniejsza różnorodność flory bakteryjnej w pokarmie, tym większe ryzyko wstąpienia astmy, alergii, a nawet zaburzeń metabolicznych w dzieciństwie i życiu dorosłym. Kiedy mleko się zmienia? Holenderscy badacze postanowili wyjaśnić, jak zdrowie psychiczne matki może wpływać na zdrowie dziecka. W badaniu wzięło udział 77 zdrowych kobiet, które urodziły dzieci w terminie, wszystkie karmiły piersią i nie przyjmowały antybiotyków. Mimo to pojawiły się znaczne różnice w jakości mleka (próbki pobrano w 2, 6 i 12 tygodniu po porodzie). Kobiety poproszono także o wypełnienie kwestionariusza, w tym udzielenie odpowiedzi na pytania dotyczące samopoczucia. Okazało się, że w mleku kobiet, które były pod wpływem większego stresu po porodzie po 3 miesiącach zaobserwowano mniejszą różnorodność bakterii. Co ciekawsze, składy mleka u wszystkich pań w 2 i 6 tygodniu po porodzie nie różniły się zbytnio. Badacze postawili hipotezę, że niepokój psychiczny po urodzeniu może zmienić mikroflorę jelitową - a tym samym ilość dobroczynnych bakterii w mleku. Badacze...

Choć kobiety są dziś silne i zaradne, nadal pragną, by ich mężczyźni rozumieli je i je wspierali. Tuż po porodzie potrzebują tego najbardziej, zwłaszcza jeśli dopada je baby blues czyli poporodowy smutek . Jak możesz pomóc mamie swojego dziecka? Zobacz także: Oko w oko z noworodkiem Nie obwiniaj jej - baby blues to nie fanaberia! Baby blues , czyli trwające do 6 tygodni poporodowe obniżenie nastroju, przytrafia się aż 80 proc. młodych mam, a więc jest czymś bardzo powszechnym. Główni winowajcy? Szalejące po porodzie hormony (są jak tsunami: trudno się im przeciwstawić), zmęczenie, ból, lęk związany z wchodzeniem w zupełnie nową rolę… Spróbuj zrozumieć Dotknięte baby bluesem mamy są smutne i rozdrażnione . Czują się zagubione, mogą sądzić, że są złymi matkami, bo nie kochają dziecka tak, jak sobie wyobrażały. Mają huśtawkę nastrojów . To wszystko jest naprawdę bardzo trudne do zniesienia. Nie bądź jak Wujek Dobra Rada Twoja ukochana nie potrzebuje teraz ekspertów, którzy sypią radami w stylu „Weź się w garść” i załamują ręce nad jej bezradnością. Nie potrzebuje krytyki ani pytań w rodzaju „Ciekawe po co kupiliśmy te wszystkie poradniki?”. Ona i tak czuje się pewnie najgorszą mamą na świecie. Dodaj jej pewności siebie. Wysłuchaj Przytul ją i pozwól jej się wygadać , a jeśli trzeba wyjęczeć, wypłakać i wykrzyczeć. Nie naciskaj jednak, jeśli nie będzie chciała powiedzieć, co czuje. Zdarza się, że młodym mamom trudno zaakceptować własne uczucia. Czasem też po prostu trudno je nazwać. Nie bierz wszystkiego do siebie Może się zdarzyć, że usłyszysz coś, czego byś nie chciał: żale, pretensje, rzeczy w rodzaju „Po co ja cię w ogóle poznałam?” czy „Sam jesteś jak dziecko!”. W emocjach mówi się...

Co czujesz po narodzinach dziecka? Baby blues: zamiast się cieszyć, czujesz się bezradna i przytłoczona nowymi obowiązkami, smutna. A dziecko staje ci się niemal obojętne. Nie rozumiesz, dlaczego płacze , nie wiesz, jak je uspokoić, sama często płaczesz, dochodzisz do wniosku, że nie potrafisz się nim opiekować i wyrokujesz, że nie nadajesz się na matkę. Depresja poporodowa: początek depresji poporodowej może być podobny do baby bluesa. Młoda mama, które świetnie zadebiutowała w nowej roli, zaczyna odczuwać, że dziecko zabrało jej radość i siły. Może cierpieć na bezsenność i utratę apetytu. Budzi się zmęczona i zniechęcona. Czuje się winna, ponieważ częściej niż miłość , odczuwa irytację i złość do dziecka albo nadmierny lęk o nie. Mogą pojawiają się natrętne, agresywne myśli skierowane przeciwko niemowlęciu. Kiedy się pojawia? Baby blues: od urodzenia dziecka i trwa przez kilka dni lub tygodni. Zwykle sam ustępuje. Depresja poporodowa: może wystąpić od razu po porodzie albo po kilku tygodniach, a nawet miesiącach od rozwiązania, gdy dobrze radząca sobie dotychczas młoda mama nagle staje się zmęczona dzieckiem, przygnębiona, nieszczęśliwa. Jak często się zdarza? Baby blues: nie jesteś ze swoimi uczuciami osamotniona – takiego rozchwiania emocjonalnego doświadcza prawie 80 proc. kobiet. Depresja poporodowa: na szczęście dotyka młode mamy rzadziej (choć wcale nie tak rzadko!), cierpi na nią około 10-15 proc. kobiet. Co pomoże się z nimi uporać? Baby blues: wsparcie partnera i rodziny – aby mogli ci pomóc, powinni wiedzieć, co teraz czujesz, więc nie wahaj się mówić o swoich problemach. Wypłakuj się w rękaw przyjaciółce, korzystaj z telefonów zaufania i grup wsparcia dla młodych mam . Proś o pomoc w codziennych obowiązkach....