Tata na saksach
Wyjazd za pracą do innego miasta, a nawet kraju to z jednej strony możliwość utrzymania rodziny, ale z drugiej – ogromna tęsknota i obawa przed utratą bliskości z żoną i dzieckiem.
- Edipresse
Wyjazd za pracą do innego miasta, a nawet kraju to z jednej strony możliwość utrzymania rodziny, ale z drugiej – ogromna tęsknota i obawa przed utratą bliskości z żoną i dzieckiem.
Jak mimo rozłąki tworzyć kochającą się i wspierającą rodzinę? Nasza świeża jeszcze obecność w Unii Europejskiej stwarza wielu młodym ludziom możliwość legalnej, dobrze płatnej pracy w krajach członkowskich. To bardzo kusząca perspektywa, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę lęk przed utratą pracy, a zwłaszcza trudności ze znalezieniem nowej posady w swoim miejscu zamieszkania.
Być może i Wy, jak wiele młodych małżeństw, rozważacie taką możliwość. Zastanawiając się nad tym, weźcie pod uwagę, co możecie zrobić, by rozłąka nie była tak dotkliwa dla Was, a przede wszystkim dla Waszego dziecka.
Zanim tata ruszy w drogę
– Najważniejsze, żeby decyzja o rozłące była wspólna – przekonuje psycholog Mirosława Kownacka. – To pozwala uniknąć sytuacji, w której żona czuje się porzucona i ten negatywny komunikat przekazuje podświadomie dziecku. Warto też przekonać o słuszności tej decyzji swoich rodziców. Wsparcie i życzliwa pomoc dziadków będą nieocenione, gdy taty zabraknie na miejscu.
– Dobrze jest też z góry określić czas, na jaki młodzi rodzice się rozstają, i ustalić bardzo ogólny, ale jednak plan, jak będzie w tym czasie wyglądało ich życie – dodaje psycholog. – Na przykład jeśli wiadomo, że kontrakt opiewa na pięć lat, to umówić się, że za rok żona z dzieckiem czy dziećmi przyjedzie na krótkie wakacje do kraju, w którym pracuje tata. A po dwóch i pół zrobić bilans zysków i strat. Może się bowiem okazać, że sytuacja zmieniła się na tyle, że możliwe jest wcześniejsze połączenie rodziny, co niekoniecznie oznacza powrót taty do domu.
Określenie horyzontu czasowego z jednej strony pozwala myśleć o rozłące jako sytuacji przejściowej, a z drugiej dyscyplinuje np. w kwestii wydatków. Rodzina ma bowiem cel – przez najbliższe lata czekają nas wyrzeczenia, ale w perspektywie pozostaje wspólne życie, na które teraz zarabiamy i oszczędzamy. Bardzo ważne jest, by nie przesuwać w nieskończoność decyzji o powrocie. Lepiej z góry założyć, że rozłąka potrwa dwa lata, niż łudzić się, że tylko pół roku, a potem przedłużać ten okres.
Najtrudniejsze pierwsze miesiące
Wyjazd taty to rewolucja w życiu całej rodziny. Trzeba je sobie od nowa zorganizować, w tym opiekę nad dzieckiem. Przyzwyczaić się do tego, że większość codziennych decyzji podejmuje samodzielnie żona. Tata natomiast musi odnaleźć się w nowym miejscu, a to często sprawia, że skupiając się na tym, co nowe, rzadziej kontaktuje się z rodziną, niż oczekuje się tego w domu.
– Nie może być tak, że tata przez telefon tylko wypytuje żonę o to, co słychać u niej i dzieci – przestrzega psycholog. – Równie ważne jest to, co on o sobie opowiada. Zwłaszcza dziecku, któremu trudniej jest pogodzić się z jego nieobecnością. Ta komunikacja musi odbywać się bezpośrednio, a nie jedynie za pośrednictwem mamy. Maluch, któremu tata opowiada, co danego dnia zrobił lub co mu się przydarzyło, wytwarza sobie jego aktualny obraz. I ma poczucie, że ten tata w jakiś sposób nadal jest obecny. Nie unikałabym też trudnych tematów, jak tęsknota, poczucie straty, które może towarzyszyć rozstaniu. Ważne jest, by dziecko mogło wyrazić uczucia i by dorośli pomogli mu je nazwać. Nawet jeśli wydaje mu się, że rozumie, dlaczego taty nie ma, to emocjonalnie czuje się porzucone.[CMS_PAGE_BREAK]
Dzwońcie, piszcie, nagrywajcie na wideo
Zwykle ojcowie, którzy dużo lub z dala od domu pracują, popełniają zasadniczy błąd – obsypują dzieci drogimi prezentami.
– Z punktu widzenia malucha o wiele ważniejszy jest regularny kontakt telefoniczny niż najwspanialszy nawet prezent, który tata przyśle np. z okazji Dnia Dziecka czy na urodziny, na których nie może być – wyjaśnia psycholog. – On potrzebuje jak najczęstszego, choćby bardzo krótkiego kontaktu z tatą.
Dlatego warto zrobić prosty rachunek: przeliczyć cenę takiego prezentu na liczbę impulsów telefonicznych i okaże się, że tatę stać na trzy, cztery krótkie telefony do domu w ciągu tygodnia przez najbliższe pół roku! Ważna jest bowiem nie tylko częstotliwość kontaktu, ale też jego regularność. Jeśli dziecko wie, że w określone dni tata dzwoni i nigdy o tym nie zapomina (malec nie czeka na próżno) i rozmawia z nim (a nie tylko z mamą), to znacznie umacnia w sobie poczucie, że tata jest obecny w jego życiu, nie opuścił go, choć nie można się do niego przytulić.
Zachęcam też do pisania listów, wysyłania pocztówek adresowanych bezpośrednio do dziecka – radzi Mirosława Kownacka. – Taki materialny dowód zainteresowania taty ma nawet dla niepotrafiącego samodzielnie czytać synka czy córki kapitalne znaczenie. W chwili smutku można wyjąć list i po swojemu go przeczytać, nierzadko wkładając w niego te treści, jakie chciałoby się w nim znaleźć. Dobrym pomysłem jest też przysyłanie najbliższym kaset audio lub wideo, czyli mówionych listów. To także pomaga dziecku w umocnieniu obrazu ojca jako troskliwego i – w jakimś stopniu – bliskiego.
Spotykajcie się jak najczęściej
To oczywiście zależy od możliwości finansowych, ale znów – zastanówcie się, co ważniejsze: nowa, droga lodówka czy tydzień spędzony razem? Jeśli podczas przyjazdów taty trudno Wam zostać choć na chwilę razem, bo krewni oraz znajomi koniecznie chcą się z nim zobaczyć, łatwo o rozczarowanie. Zwłaszcza że zwykle rodzina oczekuje „nadrobienia” ojcowskich obowiązków. Żeby tego uniknąć, rozsądnie planujcie te pobyty. Ustalcie, kogo i kiedy zaprosicie (i kogo odwiedzicie), stanowczo zapowiedzcie wszystkim, że nie przyjmujecie niespodziewanych wizyt. Tata koniecznie powinien wygospodarować codziennie przynajmniej godzinę na pobycie z dzieckiem sam na sam, bez mamy.
Przynajmniej raz w roku tata powinien zaprosić całą rodzinę do siebie, nawet jeśli mieszka w bardzo skromnych warunkach. To okazja, by z jednej strony pobyć naprawdę tylko we trójkę, a z drugiej – by najbliżsi wyrobili sobie obraz jego codzienności. Nie chodzi tylko o to, by pokazywał im wspaniałości kraju, w którym obecnie mieszka, ale o wspólne pobycie w jego środowisku. To rozwiązanie jest szczególnie ważne, gdy bierzecie pod uwagę osiedlenie się z czasem całą rodziną w nowym kraju.
W takim przypadku wizyty u taty mogą być impulsem do nauki języka i poznawania historii tego kraju. To także zbliża dziecko do niego! Ten kraj jest bowiem dla niego nierozerwalnie związany z ukochanym tatą, jest jego częścią.
Ewa Sawicka