
Kiedy żona Jacka, słynna siatkarka Agata Mróz walczyła z rakiem, obojgu im kibicowała cała Polska. Niestety, przeszczep szpiku kostnego się nie udał. Agata zmarła, osierocając dwumiesięczną córeczkę. Dzisiaj mała Lilka jest już duża, a Jacek, jej tata, zapewnia, że opieka nad dzieckiem nie przedstawia dla niego żadnych trudności.
Z noworodkiem w pojedynkę
Według Jacka, każdy facet umiałby poradzić sobie z pielęgnacją noworodka. Gdyby musiał. Wspomina, że kiedy po cesarskim cięciu Agata została przewieziona do innego szpitala, na oddział onkologii, on przyjeżdżał na porodówkę, aby kąpać i przewijać swoje urodzone dwa miesiące przed terminem dziecko. – Widzisz moje wielkie ręce? – Jacek pokazuje swoje dłonie. – Na samym początku bałem się, że zmiażdżę Lilę, była taka kruchutka.
Na szczęście już po pierwszych dniach Jacek nabrał większej pewności i wprawy w przewijaniu. Szybko też wdrożył się w nowy rytm dnia (i nocy!). Kiedy Lilka po trzech tygodniach pobytu na oddziale noworodkowym nabrała sił i została wypisana ze szpitala, jej tata wziął urlop z pracy i zajął się opieką nad córeczką.
Jakie ząbkowanie?
Od tamtego czasu są nierozłączni. Nawet tuż po pogrzebie Agaty Jacek nie chciał pomocy w pielęgnacji Lilki. Wykorzystał urlop macierzyński, potem poszedł na urlop wychowawczy. – Nie zastanawiałem się, czy mi ciężko, czy nie. Jakoś trzeba było poskładać to wszystko. Wychodzić na spacery, prasować, prać. Jedyne, co mi dopiekło, to nocne karmienia. Mała wypijała mleko, a ja długo nie mogłem zasnąć. Kiedy w końcu mi się udawało zamknąć oczy, ona znów budziła się i chciała jeść.
Jacek wspomina trudne chwile, ale od razu dodaje, że z czasem wszystko stawało się łatwiejsze. – Lilka już po pół roku zaczęła przesypiać noce. Ząbkowała chyba bezboleśnie, bo nie pamiętam płaczu. Rozszerzanie diety też jakoś poszło. Powiesiłem na lodówce rozpiskę od lekarza i według niej gotowałem: najpierw samą marchewkę, potem marchewkę z ziemniakiem.