
Nawet największy twardziel nie potrafi się jej oprzeć. Miłość jest jak grom z jasnego nieba. Ci, którzy myślą, że przydarza się jedynie młodym, są w błędzie. Oszaleć z miłości można nawet... po osiemdziesiątce.
Euforia czy cierpienie?
Co sprawia, że miłość potrafi zaślepić, odebrać rozum, ba – nawet pchnąć w szpony nałogu? Naukowców zgłębiających sekrety ludzkiego mózgu od dawna nurtowało to pytanie. W ostatnich latach zyskali oni możliwość obserwowania wnętrza mózgu „na żywo” za pomocą nowego, funkcjonalnego rezonansu magnetycznego.
Zakochany mózg aż iskrzy
Supernowoczesne urządzenie pozwala nie tylko zajrzeć do mózgu, ale też śledzić na ekranie jego pracę. Co ujrzeli neurolodzy? U zakochanych ludzi ośrodki mózgu odpowiedzialne za odczuwanie emocji (np. jądro ogoniaste) przypominają iskrzące punkciki, jakby odbywał się w nich festyn fajerwerków. Naukowcy postanowili powtórzyć badania po dwóch latach, gdy miłosna gorączka trochę już opadła. Okazało się, że aktywność tych ośrodków wyraźnie zmalała, pobudzeniu natomiast uległy te części mózgu, które odpowiadają za przywiązanie do ukochanej osoby. Wniosek? Ostra faza zakochania trwa zwykle krócej niż dwa lata.
Czytaj też: 5 zalet czułości w łóżku.
Romantyzm serca czy coś więcej?
Święcie wierzymy, że gdy dopadnie nas strzała Amora, nasze serce przepełniają romantyczne uczucia. Przez 24 godziny na dobę myślimy o najdroższej osobie. Tymczasem, jak twierdzą eksperci, magiczna miłosna więź to nie tylko porywy serca. Sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana...
Mobilizacja od stóp do głów
W ciałach zakochanych w każdej sekundzie zachodzą setki reakcji chemicznych. Dzięki nim uzależniamy się od partnera, a ściślej – od euforycznego stanu, jaki w nas wywołuje. Dla organizmu jednak zakochanie to coś w rodzaju megastresu. Gigantyczne napięcie, określane jako gorączka miłosna, mobilizuje wiele narządów.
Czytaj także: 7 sekretów kobiet, które lubią seks