Czy płaczące dziecko na ulicy to powód do wstydu dla rodzica?
21 maja 2015
Czy dziecko poza domem powinno zachowywać się cicho jak mysz pod miotłą. Zdaniem wielu rodziców - tak. Skąd bierze się tak konserwatywne podejście do wychowania? Dlaczego rodzicom czasem bardziej zależy na tym, co mówią inni, niż na potrzebach własnego dziecka. A może obie kwestie da się pogodzić?
O tym, że płacz dziecka to jeden ze sposobów, w jaki informuje ono o swoich potrzebach, polscy rodzice mogą czytać od dawna w wielu poradnikach adresowanych specjalnie dla nich. Jednak mimo tej wiedzy, nie akceptują płaczu swoich pociech w miejscach publicznych - wynika z ankiety przeprowadzonej na zlecenie firmy Baby Land, dystrybuującej akcesoria dla dzieci marki NUK. Aż 63 proc. ankietowanych rodziców przyznało, że nie pozwala maluchom na płacz poza domem. Kiedy dziecko zaczyna płakać lub w głośny sposób okazuje emocje, próbują je uspokoić i uciszyć, a gdy to się nie udaje, wychodzą z nim z dala od innych ludzi. 12 proc. mam i ojców od razu ucisza dziecko, nie pytając nawet co się stało. Jedynie 3 proc. rodziców pozwala dziecku popłakać i nie przejmuje się ludźmi wokół.
Z czego wynika takie podejście? Ze wstydu, że nie radzimy sobie z własnym dzieckiem? Z poczucia zażenowania, że krzyczące dziecko zwraca na nas uwagę otoczenia? Z przeświadczenia, że swoim zachowaniem przeszkadza innym? A może z poczucia braku akceptacji dla rodziców z dziećmi w przestrzeni publicznej?
Z przeprowadzonej ankiety marki NUK wynika, że przeważająca większość rodziców liczy się ze zdaniem innych (tylko 36 proc. rodziców deklaruje, że dziecko jest najważniejsze, a potrzeby innych nie mają dla nich znaczenia). Na pewno cieszy szacunek, jaki mamy i ojcowie okazują otoczeniu, zwracając uwagę na zachowanie dziecka, ale niepokoić może zbytnia podatność na nacisk opinii publicznej, która często bywa bezwzględna nie tylko wobec „hałasujących” dzieci w przestrzeni publicznej, ale także w stosunku do mam karmiących piersią poza domem czy zabierających dzieci do restauracji.
Zdaniem Emilii Link-Dratkowskiej, specjalistki psychologii klinicznej i psychoterapeutki pracującej z dziećmi - jako społeczeństwo jesteśmy coraz bardziej wygodni, mamy wyższy status życia, podróżujemy po świecie. Więcej wymagamy od otoczenia i od miejsc, w których się znajdujemy. A gdy brakuje nam określonego komfortu, z większą łatwością, bo często anonimowo w internecie, krytykujemy. Warto przypominać rodzicom, że dbając o komfort otoczenia, powinni też (a właściwie przede wszystkim) mądrze zadbać o potrzeby małego dziecka. Płacz dziecka może mieć różne funkcje - mówi Emilia Link-Dratkowska. - Za każdym razem inaczej trzeba rozpatrywać sytuację, w której dziecko płacze i się złości. Przede wszystkim trzeba umożliwić mu popłakanie, bo najczęściej jest to ekspresja smutku, który dobrze jest wyrazić. Rodzice nie powinni udawać że nic się nie stało, powinni uczyć dzieci, że każda emocja jest dobra, a kwestia dotyczy tylko sposobu jej wyrażania. To jest coś, czego uczymy się od maleńkości.
Pierwsze dziecko, urlop macierzyński, przerwa w pracy. W tej sytuacji młodym mamom życie zmienia się diametralnie. Czasem czują się odizolowane od świata i muszą same zmagać się z nowymi wyzwaniami. Na szczęście coraz części ojcowie tak samo angażują się w opiekę nad dzieckiem - jak mamy.
Przyjście pierwszego dziecka na świat jest najważniejszym wydarzeniem w życiu kobiety. Zmienia wszystko. To przede wszystkim czas, który jest całkowicie wypełniony zajmowaniem się maleństwem. Wtedy na światło dzienne wychodzą takie potrzeby jak wsparcie, kontakt z innymi mamami, dostęp do fachowej wiedzy.
Łamianie stereotypów a nieznajomość rozmiaru pieluch przez tatusiów
Nie budujemy już wielopokoleniowych społeczności, w których dziećmi zajmują się babcie , ciocie i inne bliskie osoby. Coraz częściej potomstwo wychowujemy tylko z partnerem , a dziadkowie są zarezerwowani na weekendy.
– Polskie społeczeństwo dopiero wychodzi ze stereotypu, że matki prowadzą dom, a ojcowie zarabiają pieniądze i do tego sprowadza się ich rola – mówi Zuzanna Kołacz-Kordzińska, mama Tosi i Blanki, założycielka Ośrodka Wspierania Rozwoju Bliżej w Gdańsku i autorka cyklu Mama nigdy nie jest sama. – Dziś mężczyźni chcą być zaangażowani i decydować o dziecku . Wielu z nich świetnie daje sobie radę, chociaż jeszcze trochę są jak na tym obrazku, gdzie w sklepie przed półką z pieluchami stoi rząd tatusiów i wszyscy dzwonią do żon: „kochanie, to jakie pieluchy mam kupić?”.
Dodaje jednak, że w ostatnim czasie wyraźnie się to zmienia i coraz większa liczba ojców ma szeroką wiedzę o szczegółach, które wcześniej były domeną matek . Młody tata potrafi dziś pójść z dzieckiem do pediatry i nie zgodzić się na zalecenia karmienia modyfikowanym mlekiem. Oczekuje innej, lepszej pomocy, bo jego wiedza na temat żywienia dziecka jest szersza niż kiedyś.
Zaangażowany ojciec - mit czy hit?
Fakt ten potwierdzają wyniki ankiety przeprowadzonej niedawno przez Baby Land, dystrybutora akcesoriów dla niemowląt marki NUK. Wynika z nich, że u 68,4 proc. młodych rodzin obowiązki związane z opieką nad dzieckiem są rozłożone pomiędzy obojga rodziców. U 30,5 proc. respondentów...
Wychowanie
Bunt i wycofanie dziecka - przyczyną może być nadmierna kontrola
Gdy rozwój dziecka jest zaburzony, jego reakcją może być bunt, łamanie zasad lub przeciwnie – apatyczne zachowanie. W ten sposób dziecko daje rodzicom znać, że dzieje się coś niedobrego. Rozwiązaniem może być praca rodzica nad... własnym zachowaniem i stosunkiem do dziecka.
Dziecko rozwija się w wielu obszarach – fizycznym, intelektualnym, emocjonalnym, duchowym, społecznym itd. Rodzice mają jednak tendencję do przywiązywania nadmiernej wagi do rozwoju intelektualnego . Nie wynika to ze złej woli, wręcz przeciwnie – zapewniając dziecku wiele zajęć stymulujących intelekt, starają się zagwarantować mu "życiowy sukces".
Ale żeby dziecko wyrosło na pewnego siebie człowieka, świadomego własnej wartości, który potrafi osiągać wyznaczone sobie cele, musi ono najpierw rozwinąć się we wszystkich obszarach. Trudno, żeby w pełni ukształtowany człowiek składał się z samego intelektu, a nie wiedział, co czuje ani co się dzieje z jego ciałem.
Wykształcenie wyraźnego poczucia własnego Ja jest jednym z najważniejszych procesów w życiu dziecka, o które może zadbać rodzic. Niestety, nieświadomy rodzic może również zaburzać ten proces, nawet jeśli ma jak najlepsze intencje. Dziecko ma natomiast niejako "zaprogramowane", instynktowne reakcje na taką sytuację: bunt lub wycofanie – podkreśla psychoterapeuta Krzysztof Pawłuszko z Instytutu Gestalt.
Bunt dziecka - przyczyny
Bunt może się przejawiać w zachowaniach agresywnych wobec siebie i otoczenia, łamaniu ustalonych zasad, czy unikaniu bliskiego kontaktu z rodzicami, rodzeństwem itp. To powinna być dla opiekunów wyraźna informacja, że potrzeby dziecka są niezaspokojone. Standardowa reakcja rodziców w takiej sytuacji to próba "naprawienia" zachowania. Tymczasem warto zastanowić się, co je spowodowało.
Jedną z przyczyn może być właśnie stawianie wyłącznie na naukę i rozwój intelektualny dziecka. To ważna sfera, ale dziecko musi też biegać, nudzić się, zajmować tym, na co samo ma ochotę. Tymczasem takie "kastrowanie" samosterowności dziecka (czyli decydowania o sobie) to kolejna możliwa przyczyna dziecięcego buntu.
Wielu rodziców chciałoby sterować uwagą...
Zdrowie
Rodzice uskarżają się na nieszczepione dzieci w przychodniach
Ich zdaniem dzieci, które nie posiadają wszystkich szczepień obowiązkowych, nie powinny korzystać z tych samych placówek, co zaszczepione maluchy.
Jak wynika z ankiety„ National Poll On Children’s Health” przeprowadzonej przez zespół naukowców z University of Michigan w Stanach Zjednoczonych na grupie 2032 rodziców posiadających co najmniej jedno dziecko w wieku do 18 lat aż 4 na 10 badanych chętnie przepisałoby swoją pociechę do innego lekarza rodzinnego, jeśli dotychczasowy przyjmuje w swoim gabinecie również nieszczepionych małych pacjentów.
Rodzice nie chcą w przychodniach nieszczepionych dzieci
Podobnie jak w Polsce, w Stanach Zjednoczonych coraz więcej rodziców decyduje się nie szczepić swoich dzieci wszystkimi obowiązkowymi szczepionkami. Okazuje się, że fakt ten przeszkadza rodzicom dzieci szczepionych. Nie chcą oni, by w jednej przychodni leczone były zarówno dzieci szczepione, jak i nieszczepione.
Lekarz powinien zasugerować zmianę placówki
Na podstawie analizy powyższej ankiety można wyciągnąć kilka wniosków. Po pierwsze 30 proc. amerykańskich rodziców uważa, że to lekarz jest tą osobą, która powinna poprosić rodziców odmawiających szczepienia dzieci o przepisanie ich do innej przychodni. Po drugie co trzeci z ankietowanych proponuje, by nieszczepione dzieci w poczekalniach do lekarza miały na sobie maseczki na twarz , dzięki czemu inne maluchy, które z przyczyn zdrowotnych nie mogą być zaczepione, były chronione przed ewentualnym zakażeniem. Po trzecie wreszcie 25 proc. badanych rodziców przyznaje, że chce wiedzieć, czy w danej przychodni przyjmowane są dzieci nieszczepione.
Postępowanie w przypadku nieszczepionych dzieci w placówkach medycznych powinno się zmienić
Taką tezę wystosowała Dr Sarah Clark, zastępca dyrektora C.S. Mott Children's Hospital w stanie Michigan w USA po tym, jak kraj dosięgnęła epidemia odry . Za takim rozwiązaniem opowiedziało się również większość amerykańskich rodziców, bo aż 70 proc. badanych, którzy wzięli udział w ankiecie „National Poll On Children’s...