Reklama

Nowela ustawy, którą prezydent Andrzej Duda podpisał 12 kwietnia 2017 r., ma walczyć z naszą obojetnością albo źle pojętą dyskrecją w stylu: "Nie wiem, nie widziałem, nie moja sprawa".

Reklama

Nowe prawo wprowadza obowiązek zawiadomienia o przestępstwach wobec dzieci i przewiduje aż do 3 lat więzienia dla tych, którzy wiedzieli o przemocy wobec dziecka i nigdzie tego nie zgłosili. Eksperci jednak boją się, że nowe prawo, chociaż teoretycznie jest krokiem naprzód, będzie istniało tylko na papierze.
- Mam ambiwalentny stosunek do tej ustawy - komentuje socjolożka, dr Agata Grabowska z Uniwersytetu Warszawskiego. - Z jednej strony to dobrze, że obojętność będzie piętnowana, że jasno pokazujemy, iż to, że dobrzy ludzie nie reagują na przemoc wobec dzieci, jest prawie równie złe, jak to, że źli ludzie się tej przemocy dopuszczają. Ale z drugiej strony nałożenie kary więzienia na tych, którzy nie reagują, niekoniecznie wywoła pozytywny efekt.

Dr Agata Grabowska tłumaczy, że ludzie nie reagują nie dlatego, że krzywda dziecka jest im obojętna, ale dlatego, że zachodzi w nich to, co socjolodzy nazywają "dyfuzją odpowiedzialności".
- Jeśli słyszę przez ścianę płacz dziecka, to myślę sobie, że inni sąsiedzi też to słyszą i że na pewno ktoś inny już zdążył zadzwonić po policję, bo to przecież oczywiste, że ktoś zadzwonił. I nie mam przekonania w sobie, że to ja powinnam zadzwonić. To znany fakt przy wypadkach samochodowych, gdzie ludzie stoją i gapią się, i są pewni, że już ktoś zadzwonił po pogotowie. I dopiero ktoś musi pokazać palcem: "Niech pan/pani zadzwoni", żeby ludzie zaczęli działać. W przypadku bitych dzieci niestety nie ma tego kogoś, kto by tym palcem na nas wskazał.

Zdaniem socjolożki, jeśli nowej ustawie nie będzie towarzyszyła wielka kampania społeczno-edukacyjna, nowe prawo może szybko stać się martwym zapisem.
- Potrzebne są programy informacyjne, które uświadomią nam, że nie ma nikogo poza nami, kto powinien zadzwonić, że to ja jestem tą osobą, która ma obowiązek zareagować. Póki ludzie będą siedzieć w domach, póki będą myśleć, że na pewno już ktoś inny zareagował, to nie sądzę, żeby nawet ta kara więzienia coś zmieniła.

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama