Depresja Meghan Markle: dlaczego pseudoeksperci lekceważą śmiertelną chorobę?
Meghan Markle publicznie przyznała się do depresji i myśli samobójczych, a wielu specjalistów, którzy powinni rozumieć, wspierać i pomagać, zarzuca jej kłamstwo! Blog Ojciec staje w jej obronie, a jego słowa powinny dać nam wszystkim do myślenia!
Meghan Markle miała odwagę publicznie opowiedzieć o swojej chorobie. Myśli samobójcze miała już w ciąży i po porodzie, a tymczasem wiele osób publicznych nazywa jej wyznanie żenującym. Co w takiej sytuacji mają pomyśleć kobiety, które walczą z depresją w samotności i którym właśnie odmawia się prawa do ich własnych uczuć?
Depresja Meghan Markle i żenujące komentarze ekspertów
Szokujące słowa Meghan Markle poruszyły mnóstwo osób na całym świecie i wywołały lawinę komentarzy. Niestety, w dużej części to komentarze tak bulwersujące i smutne, że aż trudno uwierzyć, że często pochodzą od osób posiadających wysokie stopnie naukowe. Widzowie ogólnopolskich stacji telewizyjnych mogli np. usłyszeć opinie, że Meghan przesadza, zmyśla i dobrze gra, bo jest aktorką.
„Myślę, że argumenty, jakich księżna używała w wywiadzie, to, w jaki sposób tłumaczyła powody swojej depresji, brzmią dla mnie co najmniej żenująco” − powiedziała dr Wioletta Wilk-Turska na antenie TVN24.
Czyli Meghan Markle nie mogła mieć depresji? Dlaczego? Bo jest sławna, piękna, bogata i została żoną księcia? Myśli samobójcze nie pasują do tego pięknego obrazka. A jednak... Depresja może dopaść każdego, a w dodatku ma zwykle szeroko uśmiechniętą twarz, a chory doskonale się maskuje. Osoby chorujące na depresję wiedzą o tym aż za dobrze.
Na szczęście w sieci pojawiło się też wiele rozsądnych reakcji zarówno na sam wywiad książęcej pary, jak i na zarzuty kłamstwa pod adresem Meghan. Swojemu oburzeniu dał wyraz m.in. popularny w internecie bloger prowadzący Blog Ojciec. Pomyśl, zanim napiszesz coś głupiego o depresji − radzi swoim czytelnikom.
„Twoi przyjaciele i twoja rodzina, która się z tym mierzyła lub dopiero się zmierzy, na pewno to przeczytają i nigdy nie przyjdą do ciebie po pomoc”.
Warto pamiętać, że obniżony nastrój i baby blues to stany, z którymi walczy nawet 85 proc. kobiet po porodzie. Depresja poporodowa zaś dotyka aż 13-30 proc. kobiet. To choroba, która wymaga leczenia. Bo zlekceważona i wyśmiana może prowadzić do śmierci.
Zobacz też:
- Samotność w macierzyństwie
- Młode mamy cierpią, ale niechętnie o tym mówią
- Po narodzinach dziecka twój partner dziwnie się zachowuje? To może być depresja!