Reklama

Woda w basenie, w którym kąpała się 5-latka, sięgała niewiele powyżej kostek u nóg. Mama myślała, że córka jest bezpieczna, więc odeszła na chwilkę, aby odebrać telefon. W tym czasie dziewczynka potknęła się, a dmuchane koło, które miała na sobie, bardzo niefortunnie się przekręciło. Dziewczynka utknęła w nim i przez około dwie minuty znajdowała się pod wodą. Na szczęście udało się ją uratować. Te dramatyczne sceny nie dziwią ratowników, którzy przypominają, że jedynie obecność rodzica przy dziecku non- stop daje gwarancje bezpieczeństwa malucha w wodzie.

Reklama

Żaden dmuchaniec nie daje 100-procentowego bezpieczeństwa

2-letnia Judyta z jednej z podkarpackich wsi pływała w przydomowym basenie, w dmuchanej kaczuszce. Obok byli dorośli. -Pilnowaliśmy małej jak oka w głowie, cały czas ktoś trzymał ją za ręce – mówi jej ciocia. W pewnej chwili dziewczynka zaczęła płakać. Krwawiła. Dopiero, jak wyciągnięto dziecko z wody, okazało się, że ostry kant zabawki rozciął Judytce skórę w pachwinie. Działanie chloru tylko wzmocniło ból. U malutkiej powstał uraz, dziecko nie chciało wejść do wody jeszcze przez jakiś czas.

Ratownicy przestrzegają, że często nie zdajemy sobie sprawy, iż w kołach, rękawkach, makaronach i dmuchanych zwierzątkach dziecko nie jest w pełni bezpieczne. Dziecko może się wyślizgnąć, powietrze niezauważalnie spaść. W przypadku przebicia koła jest zdane tylko na siebie - błyskawicznie może pójść na dno, plącząc się przy tym bezradnie w dmuchańcu.

- Nigdy nie powinniśmy brać za pewnik, że dziecko jest bezpieczne w dmuchanej zabawce – mówi ratownik z wieloletnim doświadczeniem Robert Wagner. Realnym zabezpieczeniem są kamizelki z atestem. Reszta zabawek może przyczynić się do utonięcia.

"Robię się chory, kiedy widzę w wodzie dziecko"

- Robię się chory, kiedy widzę w wodzie dziecko bez opieki. Maluch się kąpie, a rodzic relaksuje się 5 metrów dalej – mówi Wagner. Niestety rodzice często tracą maksymalną czujność na strzeżonych plażach. Nie powinno tak być. - Ratownicy nie mają oczu dookoła głowy – podkreśla Wagner.

Aby dziecko w wodzie było bezpieczne, rodzic nie może nawet na chwilę od niego odejść. - Dziecko, które znajduje się w wodzie, wymaga stałej opieki. Nie ma możliwości, żeby rodzic odszedł chociaż na chwilę porozmawiać z sąsiadką czy odebrać telefon – tłumaczy ratownik. Woda jest nieprzewidywalna. W jednej chwili wszystko jest w porządku, w drugiej – dziecko znika nam z oczu – dodaje.

Dmuchane kółka i rękawki mogą być pomocne w pływaniu dziecka, ale nie gwarantują jego bezpieczeństwa. - Zabawki ułatwiają utrzymanie się na wodzie, ale nie zapewniają bezpieczeństwa. Trzeba non-stop obserwować podopiecznego - mówi ratownik.

Radzi, aby maluchy przyzwyczajać do pływania w morzu lub jeziorze stopniowo, nie wchodzić do głębokiej wody. Taplajmy się z nim w 10-20 cm wodzie, nie zabierajmy natychmiast na większe głębokości. Maluch może się przestraszyć i doznać trwałego urazu.

Dmuchane zabawki mogą być dobrym urozmaiceniem zabaw, ale jako rodzice jesteśmy pierwszymi odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo dzieci. A jakie jest wasze podejście do dmuchańców wodnych dla dzieci? Napiszcie, co o nich myślicie w komentarzach.

Źródło: wp parenting

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama