Zeszyty, książki, ubezpieczenie, rada rodziców, Dzień Chłopaka… Te 20 złotych to kropla, która przepełniła kielich. Po pierwsze dlatego, że ta „bezpłatna nauka” to jakaś studnia bez dna. A po drugie: mnie jakoś w pracy prezentów nie dają.

Reklama

Kto jeszcze dostaje prezenty w święto swojego zawodu?

Jestem z zawodu logopedą. Mój mąż – policjantem. Nawet nie wiem, czy jest jakiś Dzień Logopedy… Wiem, że w lipcu jest Święto Policjanta. Tak czy inaczej, ani ja, ani mąż nie dostajemy prezentów za to, że na co dzień wykonujemy swoje zawodowe obowiązki.

Wyobrażacie sobie, co by było, gdybyście usłyszeli o składce na prezenty dla policjantów z Waszej miejscowości? Albo dla logopedów? Albo dla kierowców autobusów, sprzedawców, pracowników budowy, piekarni, restauracji, salonów kosmetycznych, urzędów, szpitali i przychodni…

Tak, to brzmi jak absurd, prawda? Ale już składki na prezenty dla nauczycieli to zjawisko, któremu nikt się nie dziwi. Dlaczego? Skąd to się wzięło?

Bo nauczyciele mają trudną pracę? Owszem, nie przeczę. Ale nie tylko oni. Poza tym właśnie taką pracę sobie wybrali. Nie słyszałam jeszcze, żeby w tym kraju bycie nauczycielem było przymusowe…

Zobacz także

Dlaczego kultywujemy ten głupi zwyczaj? To łapówka!

W tym miejscu chcę podkreślić, że nie mam pretensji do nauczycieli. Mam wśród nich wielu znajomych i wiem, że często nie wiedzą, jak się zachować, gdy dostają prezenty. Koleżanka rok temu dostała wielki „obraz” z kwiatami ze skóry. Tak obrzydliwy, że od razu wyniosła go do piwnicy. Kolega dostał z kolei kartę prezentową do sklepu z kosmetykami i też na jej widok zrobił głupią minę („Czy oni sugerują, że mnie nie stać na mydło i dezodorant? Czy że powinienem częściej się myć?” – żartował potem).

Obawiam się, że prezenty często sprawiają, że nauczyciele czują się nieswojo. Przecież to rodzaj łapówki. I o ile w PRL łapówki były na porządku dziennym, to czasy się zmieniły. A my wciąż kultywujemy ten zwyczaj, wręczając z okazji Dnia Nauczyciela drogie „prezenciki”. Skoro już tak mamy we krwi obdarowywanie nauczycieli, to czy nie wystarczyłby bukiet kwiatów od całej klasy?

Dorota

Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, napisz do nas: redakcja@mamotoja.pl. Czytamy wszystkie listy i zastrzegamy prawo do wyboru najciekawszych oraz do ich redagowania lub skracania.

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama