Dziewczynki nie mogą nosić krótkich spodenek, bo... prowokują chłopców? BZDURY!
To dziewczynki są odpowiedzialne za zachowania swoich kolegów w szkole, bo ich ciała to obiekty seksualne – taki przekaz otrzymują uczniowie niektórych polskich podstawówek. Czy nauczyciele, którzy piętnują wygląd swoich uczennic, powinni mieć obowiązkowe szkolenia z kultury gwałtu?
Zrobiło się cieplej, więc dzieci zakładają do szkół krótkie koszulki, szorty i sukienki. Ale nie wszystkim wolno ubierać się odpowiednio do pogody. Dziewczynki z niektórych podstawówek są zmuszane do zakrywania ciała. Kto tu powinien się wstydzić?
Zakaz noszenia szortów: dlaczego obowiązuje tylko dziewczynki?
Krótkie spodenki i bluzki na ramiączkach przeszkadzają nauczycielom i rzekomo rozpraszają nastoletnich chłopców. To dlatego w niektórych szkołach pojawiły się komunikaty zakazujące nadmiernego odsłaniania ciała, nawet w upały. Ale zakaz dotyczy tylko dziewczynek! W polskich szkołach wciąż panuje seksizm, a seksualizacja dzieci trwa w najlepsze.
„Pamiętam, że w równoległej klasie, do której chodziła moja przyjaciółka, na godzinie wychowawczej dziewczyny musiały stawać wszystkie pod tablicą i podnosić ręce do góry. Jeśli którejś bluzka podjechała do góry tak, że widać było pępek, była odsyłana do domu, żeby się przebrała. True story. Chłopcom nie mierzono długości ubrań ani nie musieli stawać pod tablicą, by zostać publicznie ocenieni” – relacjonują internauci.
„Wczoraj pani od polskiego zrobiła awanturę o to, że dziewczyny miały krótkie spodenki pomimo tego, że w ostatnim tygodniu ciągle było 26-28°C. Powiedziała, że po szkole, w domu możemy ubierać się, jak chcemy, ale do szkoły w długich spodniach, mimo że chłopaki mogą nosić krótkie spodnie”.
„Jeżeli czyjś ubiór ROZPRASZA część uczniów, to zdaje się, że trzeba popracować nad umiejętnością skupiania uwagi u tych osób”.
Jakie mogą być skutki seksualizacji dziewczynek (poza upokorzeniem i utrwalaniem szkodliwych stereotypów)? „Takie traktowanie dziewczynek może wpłynąć na samouprzedmiotowienie, czyli postrzeganie siebie samej głównie przez pryzmat swojej ekspresji seksualnej” – podkreśla edukatorka Ania Wiatrowska.
Przypominamy, że statut szkoły, jak absurdalny by nie był, nie stoi ponad prawem i Konstytucją, a ingerowanie w wygląd uczniów to naruszanie praw człowieka. Dzieci powinny móc ubierać się tak, aby było im wygodnie i aby strój był dopasowany do pogody. Wszelkie ograniczenia oraz konkretny dress code musi być uzasadniony i obowiązywać wszystkich uczniów.
Zobacz też: