Kaja Godek: śmierć ciężarnej 30-latki to wina feministek. „Mają na rękach krew tej kobiety”
Zdaniem działaczki ani-choice Kai Godek to feministki ponoszą odpowiedzialność za śmierć 30-letniej Izabeli, która zmarła w wyniku zakażenia sepsą w 22. tygodniu ciąży. Nie osoby, przez które lekarze boją się przerywać ciążę, nawet jeśli zdrowie lub życie ciężarnej jest zagrożone.
O śmierci 30-letniej Izabeli piszą już nie tylko polskie, ale i zagraniczne media – jak „The Guardian” czy „Washington Post”. Ciężarna z bezwodziem trafiła do szpitala w 22. tygodniu ciąży. Zamiast interweniować, lekarze czekali na obumarcie płodu. Płód obumarł, jednak 30-latki nie udało się uratować – doszło u niej do wstrząsu septycznego. Z SMS-ów, które zmarła wysyłała do rodziny, wynika, że lekarze celowo opóźniali decyzję o interwencji i przerwaniu ciąży, choć wiedzieli, że istnieje ryzyko zakażenia sepsą.
Po śmierci ciężarnej pojawiły się głosy, że tej tragedii można by uniknąć, gdyby nie skandaliczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego z ubiegłego roku. Lekarze, ze strachu przed ewentualnymi konsekwencjami prawnymi przerwania ciąży, mieli zwlekać do momentu, gdy płód obumrze samoistnie. Prokuratura bada, czy doszło do tzw. błędu medycznego.
Śmierć 30-latki z Pszczyny: Kaja Godek obwinia feministki
Do sprawy odniosła się antyaborcyjna aktywistka Kaja Godek. Jej zdaniem do śmierci ciężarnej 30-latki przyczyniły się... ruchy feministyczne i „medialne manipulacje” ze strony feministek, którym mieli ulec lekarze. Godek w absurdalny sposób obwinia feministki, pisząc, że „mają krew na rękach” – bo walczą, by tragedia, jaką jest śmierć ciężarnej Izabeli, już się nie powtórzyła.
„Jeśli ktokolwiek usprawiedliwiał brak ratowania życia pacjentki delegalizacją aborcji eugenicznej, to winne są środowiska feministyczne, bo to one kolportują kłamstwo, jakoby wyrok TK nie pozwalał na ratowanie życia matki. Może faktycznie w szpitalu ktoś w to uwierzył i odstąpił od niezbędnych działań? Jeśli tak było, to w takiej sytuacji to feministki mają na rękach krew tej kobiety. To ich wina, że medialna manipulacja stała się podstawą do zaniechania działania przez medyków” – czytamy na facebookowym profilu Godek.
W dalszej części wpisu aktywistka anti-choice zwróciła uwagę, że nikt nie zdjął z lekarzy obowiązku ratowania „obojga pacjentów”, a zarówno ciężarną, jak i płód należało otoczyć opieką.
Na koniec Godek zarzuciła feministkom, że skupiają się wyłącznie na śmierci ciężarnej, a nie na drugiej „ofierze”, czyli płodzie. „W Pszczynie zmarły dwie osoby. Dlaczego feministki opłakują jedną (zresztą prawdopodobnie ofiarę ich własnych manipulacji), a o drugiej ofierze zapominają? Skoro było chore, to nie człowiek, tak? Jak zwykle, ohydny stosunek aborcjonistów do ludzi, jeśli tylko są mali i nie domagają” – zakończyła konserwatywna aktywistka.
Zobacz także: