Ukraińscy żołnierze zatrzymali w Kijowie dywersanta, który „wybuchowe zabawki” postanowił zostawić na jednej ze stacji metra, gdzie chronią się cywile z dziećmi przed ostrzałem i bombardowaniem. Mieszkańcy zdający sobie sprawę z bezwzględności przedostających się do miasta mężczyzn, których zadaniem jest podkładanie ładunków wybuchowych w celu zastraszania cywili i powodowania strat w ludności, wzmagają czujność. Do obrony Kijowa włączają się już nawet bezdomni, którzy patrolują ulice i zbierają butelki, które później służą do produkcji koktajli Mołotowa.

Reklama

Tak Putin chce podbić Ukrainę?

Rosyjska agresja w Ukrainie jest krytykowana także ze względu na sposób, w jaki jest prowadzona. Mówi się o zbrodniczych ostrzałach osiedli mieszkaniowych, szpitali, przedszkoli i sierocińców. Ktoś, kto wydaje takie rozkazy, łamie wszelkie konwencje dotyczące prowadzenia działań wojennych, które zobowiązują wojska do unikania ataków na ludność cywilną. A wkładanie materiałów wybuchowych do zabawek, które z założenia mają na celu zabicie dzieci, już zupełnie nie mieści się w głowie. Kim trzeba być, by wydać rozkaz takiego działania i kim trzeba być, aby taki rozkaz wypełniać?

Ukraińcy wszystkie przypadki rosyjskich ataków na ludność cywilną dokumentują z nadzieją, że Putin i podlegli mu generałowie poniosą odpowiedzialność za te zbrodnicze działania. Ostrzegają też mieszkańców swoich miast, aby nie podnosili z ziemi znalezionych przedmiotów: telefonów komórkowych, plecaków, zabawek, bo w nich mogą być ukryte materiały wybuchowe.

Źródło: life.pravda.com.ua, gospodarka.dziennik.pl

Piszemy też o:

Zobacz także
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama