Reklama

Mimo nalegań rodziców rejestratorka pozostała nieubłagana i kazała wieźć chłopca do szpitala im. Żeromskiego. „Widząc, jak mój syn słania się na nogach, nie chciałam tracić czasu i po prostu go stamtąd zabrałam. Gdy wyszliśmy przed szpital, jego stan jednak bardzo pogorszył” – opowiada mama dziecka. Chłopiec zaczął wymiotować, a na jego ciele wystąpiły wybroczyny i plamy.

Reklama

Tym razem pomoc zdążyła

„Tuż przed szpitalem jest przystanek autobusowy, doprowadziliśmy tam syna i położyliśmy na ławce. W międzyczasie zadzwoniłam pod numer 112 z prośbą o przysłanie karetki. Zespół pojawił się bardzo szybko. Jak się okazało po badaniu, opuchlizna nie była wynikiem upadku i złamania szczęki, a reakcji alergicznej. Kolega syna po upadku dał mu się napić kilka łyków wody z sokiem truskawkowym, a Szymon ma na nie uczulenie” – opowiada mama chłopca.

W karetce podano dziecku leki sterydowe, aby zmniejszyć reakcję alergiczną, i zabrano je do szpitala. Tam zbadano chłopca i opatrzono obrażenia wynikające z upadku z roweru.

„Na szczęście skończyło się tylko na wielkim strachu. Nie wiemy jednak, co mogło się wydarzyć, gdyby pomoc nie przyszła na czas. Wystraszyliśmy się, tym bardziej że syn ma cukrzycę typu 1” – relacjonuje mama dziecka i zapowiada, że złoży skargę na SOR w szpitalu Rydygiera.

Czy SOR może odesłać dziecko?

Dr Aleksandra Załustowicz, konsultant wojewódzkiej medycyny ratunkowej tłumaczy: „Każdy pacjent bez względu na wiek, który zgłosi się na szpitalny oddział ratunkowy w stanie zagrażającym życiu, powinien być na nim zaopatrzony. Nie wszystkie SOR-y mają jednak odpowiednie zaplecze dedykowane dla pacjentów pediatrycznych, stąd niepisana zasada, że takimi chorymi, jeśli w mieście jest taka placówka, zajmuje się szpital dziecięcy. Rolą każdego szpitala, gdy podejmie decyzję, że nie jest w stanie zaopiekować się pacjentem w stanie zagrożenia życia, jest jednak przewiezienie go do innego ośrodka. W żadnym wypadku taki chory nie powinien być zostawiony sam sobie”.

Przedstawiciele szpitala z SOR-em, który odmówił przyjęcia chłopca, twierdzą, że sprawa zostanie zbadana, a wobec winnych zostaną wyciągnięte konsekwencje. „Chcemy jednak podkreślić, że jako szpital kategorycznie potępiamy takie zachowanie. Sytuacja, gdy pacjentowi odmawiana jest pomoc, nigdy nie powinna mieć miejsca” – zapewniła Edyta Przybylska, rzeczniczka placówki.

Chłopiec po badaniach i obserwacji wrócił do domu z gipsem na ręce.

Źródło: gazetakrakowska.pl

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama