Reklama

Pani Klaudia, mama sześcioraczków, które przyszły na świat ponad rok temu w Tylmanowej w woj. małopolskim, co jakiś czas wrzuca na Instagram zdjęcia dzieci, aby pokazać, jak rosną i rozwijają się słynne maluszki. Od kilku miesięcy, gdy dzieci stały się bardziej ruchliwe, jest to coraz trudniejsze, aby uchwycić całą gromadkę na jednej fotografii. Czasami więc kogoś z rodzeństwa na niej brakuje, co od razu wzbudza zainteresowanie internautów. Tym razem jednak udało się zmieścić w kadrze całą szóstkę, ale niektórzy fani i tak zaniepokoili się tym, co zobaczyli. Niestety, ich nagminne pytania o jeden szczegół mogły sprawić przykrość rodzicom wieloraczków.

Reklama

Mama słynnych 6-raczków pochwaliła się nowym zdjęciem w sieci

Fotografia, którą z dumą pokazała światu mama sześcioraczków, przestawia dzieci siedzące na trawie w ogrodzie. Chłopcy mają na sobie identyczne koszulki, a dziewczynki sukienki. Obrazek wygląda bardzo sielankowo, choć pewnie zrobienie takiego zdjęcia było dużym wyzwaniem. Większości internautów bardzo się ono spodobało. Jedna z fanek zauważyła nawet, że wszystkie cztery dziewczynki mają na głowach opaski, za co ich mama zasługuje na ogromny podziw – każdy, kto ma córkę w podobnym wieku, pewnie dobrze wie, jak trudno jest utrzymać opaskę na tej małej główce choćby przez chwilę, a tu żadna z dziewczynek nie próbuje jej ściągnąć.

„Czy Malwinka już siedzi?”

Oprócz pochwał i słów wsparcia, pod postem pani Klaudii pojawiło się też mnóstwo pytań o to, czy Malwinka jeszcze nie potrafi siedzieć i czy ma większe problemy rozwojowe niż reszta rodzeństwa. I choć na tego typu uwagi mama sześcioraczków odpowiadała spokojnie, że rzeczywiście dziewczynka jeszcze nie siedzi i każde z maluszków robi postępy w swoim tempie, nie są one na miejscu, nawet jeśli zadawane z troski, a nie zwykłej ciekawości.

Po pierwsze każde dziecko rozwija się w swoim tempie, w dodatku sześcioraczki są wcześniakami, więc ich rozwój również może odbiegać od „normy”. Po drugie takie pytania w stylu, „czy dziecko już…?”, są dla rodziców denerwujące, a kiedy dziecko „jeszcze nie…, choć teoretycznie powinno”, mogą zasmucać i potęgować niepokój. Poza tym są zwyczajnie przykre.

Co sądzicie o takich bezpośrednich i niedelikatnych pytaniach zadawanych rodzicom? Zdarzyło wam się słyszeć podobne? Jak reagowaliście?

Źródło: Instagram

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama