Reklama

Jesteście ciekawi, co będzie dalej? Ja też, bo wychowanie 6-letniego chłopca i 2-letniej dziewczynki to ciągłe niespodzianki i niekończące się próby zapanowania nad chaosem. Zazwyczaj jest zabawnie, ale moje koleżanki, które wychowywały się z rodzeństwem, straszą, że przyjdzie kiedyś dzień, gdy moje dzieci przestaną być małe i śmieszne, a zaczną się bić.

Reklama

Póki co, syn traktuje małą siostrę jak swojego prywatnego szczeniaka. Pozwala jej spać w swoim łóżku, grzebać w swoim tornistrze, karmi ją zupą i uważa, że jest słodka, bo... jest dziewczynką. Tylko czasami zamyka jej przed nosem drzwi do (ich wspólnego) pokoju.

Miła siostra nie pozostaje mu dłużna. Podziwia swojego 6-letniego bohatera, kocha go najbardziej z całej rodziny i śmieje się z jego najbardziej beznadziejnych wygłupów. Ale gdy upatrzy sobie jego zabawkę albo chce go zgonić z moich kolan, uruchamia swoją tajną dzidziusiową broń – szczypanie.

Córka się rodzi, syn się cieszy

Mój syn bardzo chciał mieć rodzeństwo. Koniecznie siostrę! Tylko, nie wiedzieć czemu, kiedy okazało się, że faktycznie spodziewam się dziewczynki, uparł się, żeby ją nazwać Igor. Bez obaw, nie nazwaliśmy córki Igor, ale syn nie był z tego zadowolony. Trudno. Nie był też zadowolony, kiedy się zorientował, ile czasu poświęcam noworodkowi (a nie jemu).

Za to cieszyły go inne rzeczy – że mała siostra nosi malutkie sukienki. Że ma śmieszne buciki z kokardą. Że będzie miała koleżanki. Że dostaje inne niż on zabawki. Że może się z nią bawić...

Chłopiec i dziewczynka – jak się w tym połapać?

Przez ponad 4 lata wychowywałam tylko chłopca. Wydawało mi się, że to trudniejsza płeć, ale teraz nie jestem już tego taka pewna. W gruncie rzeczy, chłopaki są nieskomplikowane. Trzeba takiego tylko dobrze nakarmić i dobrze wybiegać. Potem wystarczy wsadzić do wanny, przeczytać fragment książki i delikwent śpi.

Z dziewczynką sprawa nie jest taka prosta. Dziewczynka (przynajmniej moja) pasjami uwielbia być z mamą. Z mamą w kuchni, z mamą w toalecie, z mamą w kąpieli. Nie wiem, jak inne mamy, ale ja czasami mam ochotę powiedzieć "sio!". Dziewczynka nie pozwala się ubrać ani przypiąć sobie spinki do włosów – a mam już tych spinek spory zapasik – za to bardzo chętnie smaruje się po nóżkach moim najdroższym kremem i maluje policzki szminką, którą trzymam tylko na specjalne okazje.

Sami widzicie, że trudno zdecydować, kogo łatwiej wychowywać. Zanim poznam odpowiedź na to pytanie, minie pewnie jeszcze parę (naście?) lat. Póki co, cieszę się, że w domu jest równowaga żeńskiej i męskiej energii, chociaż zazwyczaj ta równowaga bardziej przypomina huragan. Trudno, niech będzie huragan. Kiedyś na pewno nauczę się go właściwie obsługiwać.

Reklama

Czytaj też: Wspólny pokój rodzeństwa - czy to dobry pomysł?

Reklama
Reklama
Reklama