Czy dzieci na weselach powinny być traktowane na równi z dorosłymi gośćmi? Nasza czytelniczka opisała skandaliczną sytuację, do jakiej doszło na weselu jej znajomych. A może pomijanie dzieci podczas ustalania liczby posiłków to już norma? Podzielcie się swoimi opiniami – piszcie do nas na adres redakcja@mamotoja.pl.

Reklama

Mój synek na weselu nie dostał jedzenia (list)

„To skandal, że dzieci na weselach traktuje się jak zło konieczne albo wcale się ich nie zauważa. Ludzie, przecież dziecko to nie powietrze, potrzebuje jeść i pić! No i usiąść jak człowiek. Dzieci to pełnoprawni goście, nie jakieś przybłędy. Moi znajomi uznali jednak, że dzieci na ich weselu będą niewidzialne.

Pojechaliśmy we trójkę, ja, mąż i nasz synek. Najpierw piękny ślub, potem wystawne wesele. Mnóstwo gości, zaciszne, reprezentacyjne miejsce. Ania i Krzysiek, nasi przyjaciele, musieli wydać masę pieniędzy na całą organizację, może dlatego postanowili oszczędzić na dzieciach?

Nie rozumiem tego zupełnie, zwłaszcza że maluszków nie było wiele. Może z dziesięcioro. Niby były zaproszone, ale żadne nie dostało swojego talerza. To zbulwersowało mnie najbardziej, bardziej jeszcze niż brak miejsc do siedzenia – rodzice musieli kombinować, wymieniać się dziećmi na kolanach albo sadzać je na podłodze. Ale żeby zostawić dzieci głodne?! Ani zupy, ani nawet deseru im nie dali. Jeśli rodzice się podzielili, to dzieci coś tam uszczknęły, a jeśli nie – maluchy głodowały cały wieczór! Nikt o nich nie pomyślał, nic nie przygotował.

W zeszłym roku byłam na weselu, gdzie rozstawiono specjalny stół dla dzieci, maluchy miały nawet swoje menu... Ja nie wiem, może teraz ludzi stać na mniej, a może po prostu zwyczaje się zmieniają. Mnie to mocno zniesmaczyło, mam teraz uraz do tych znajomych. Mam nadzieję, że jak urodzi im się dziecko, to trochę zmądrzeją.”

Zobacz także

Agata

Zobacz też:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama