Półtora miesiąca po porodzie… urodziła gazik. Szpital umywa ręce
W jednym z inowrocławskich szpitali doszło do dramatycznego w skutkach incydentu: wskutek ingerencji medycznej w drogach rodnych jednej z rodzących pacjentek został umieszczony gazik. Trzydziestoletnia kobieta przez półtora miesiąca cierpiała katusze, zanim… urodziła opatrunek. Jak w ogóle mogło do tego dojść?!
Poszkodowana w lutym 2020 roku urodziła siłami natury zdrowego synka. Z dokumentacji szpitalnej wynika, że pacjentce nacięto krocze, a poród przebiegł bez komplikacji. Jednak kobieta przez długi czas uskarżała się na silny ból, który nie pozwalał jej normalnie funkcjonować i zajmować się dzieckiem. Lekarze bagatelizowali zgłaszane dolegliwości. „Musi boleć”, słyszała pani Kasia. Jakie było zdziwienie kobiety, kiedy 8 marca, w domu, urodziła opatrunek.
40 tys. zł zadośćuczynienia
W marcu 2020 roku pani Katarzyna pozwała szpital, żądając 40 tysięcy złotych zadośćuczynienia za krzywdę, jakiej doznała w wyniku błędów. Zszyty w drogach rodnych kobiety gazik stanowił potencjalne zagrożenie dla jej zdrowia, a nawet życia, a nacięcie krocza nastąpiło bez jej zgody. Jednak szpital nie przyznaje się do winy. W wątpliwość podaje fakt, że opatrunek został zaszyty w szpitalu. Co prawda ubezpieczyciel szpitala wypłacił poszkodowanej 2 500 zł odszkodowania, jednak uważa sprawę za zamkniętą – kobieta nie doznała uszczerbku na zdrowiu, a krzywda, jakiej doznała, jest, w ocenie szpitala, niewielka.
Błędy medyczne znacząco wpłynęły na stan psychiczny kobiety. Poszkodowana nie tylko straciła zaufanie do lekarzy, ale także boi się kolejnej ciąży, chociaż marzy o drugim dziecku. Pani Katarzyna nie poddaje się i nadal walczy o godne odszkodowanie.
Wszystkim rodzącym mamom życzymy bezpiecznego rozwiązania.
Źródło: nowosci.com.pl
Piszemy też o: