Reklama

Już przy śniadaniu, moje dzieci (Leoś ma 5 lat, a Hania 8) zaplanowały, że zaraz idą do Oli i Wiktorii (córki sąsiadów w wieku 7 i 8 lat). Miałam wolne, więc postanowiłam, że ich odprowadzę i przy okazji pogadam z Maćkiem, żeby założył przynajmniej jakieś dłuższe szorty.

Reklama

Na dzień dobry zobaczyliśmy jego wypięty tyłek

Do tej pory z sąsiadami żyliśmy bez zarzutu. Wprowadzili się obok pięć lat temu i bardzo się cieszyłam. Że są w naszym wieku, że mają dzieci, a szybko okazało się też, że to bardzo fajni ludzie. Nasze dzieci też bardzo się lubią.

Małgosia pracuje w ministerstwie i często wraca do domu po 19. Maćka widujemy częściej – zajmuje się wykończeniówką i „ogarnianiem” spraw mieszkańców kamienicy, którą wynajmują kilku rodzinom w sąsiednim mieście. Jego pasją jest uprawianie egzotycznych roślin – i w ten wtorek właśnie kręcił się cały czas wokół swoich fig, bananków i innych.

Jak wchodziliśmy do ogrodu, naszym oczom ukazał się wypięty, owłosiony tyłek sąsiada, z widocznym u góry rowkiem… Maciej pochylał się przy jednej z roślinek, na szczęście szybko się wyprostował i odwrócił. Chociaż tak naprawdę to nie jestem tego taka pewna… Z przodu również prezentował się niezbyt schludnie.

– Maciek, weź się trochę bardziej odziej, co? – wzięłam go na stronę pod pretekstem pogawędki przy papierosach.

Być może powiedziałam to zbyt lekkim tonem, bo wziął to za żart.

– Ja się nie mam czego wstydzić – odpowiedział ze śmiechem.

Sąsiad: „Jestem u siebie!”

Zaczęłam mu tłumaczyć, że Antek (mój mąż) nawet jak wychodzi z łazienki po kąpieli to w luźnych bokserkach albo w spodniach. I że wolałabym, żeby teraz, ze względu na Hanię, też się przebrał w jakieś spodenki.

– Chyba żartujesz. Jestem u siebie. Jakby co, to droga wolna! – usłyszałam w odpowiedzi.

Zagotowana zabrałam oboje dzieci z powrotem do domu.

Pierwsza sąsiedzka wojna? Proszę bardzo!

Na drugi dzień znów łaził po ogrodzie w (tych samych!) slipach. Nie było żadnego „cześć”. Dziś rano, jak wieszałam pranie, widziałam Małgosię – ona jednak udawała, że mnie nie widzi. Czyli właśnie pierwszy raz mamy sąsiedzką wojnę. I o co? O inne spojrzenie na przyzwoitość! Proszę bardzo!

Oczywiście o wszystkim powiedziałam Antkowi i on przyznał mi rację. Też nie chciał, żeby jego córeczka patrzyła na genitalia sąsiada wymykające się spod slipów. Mąż uważa jednak, że pewnie rozmawiałam z Maćkiem zbyt emocjonalnie. A ja przecież wiem, że nie…

Rozumiem, że jest gorąco. Rozumiem, że „wolnoć Tomku w swoim domku”. Ale chyba też, jak świat światem, obowiązują jakieś zasady… Równie dobrze mógłby chodzi po tym swoim rajskim ogrodzie goły jak biblijny Adam. Jeśli uważa, że to ok wobec jego córek – nie ma sprawy. Ale jeśli chodzi o moją córkę – mam prawo ją bronić przed takimi widokami. Poza tym uważam, że Maciek stawia swoje córki w głupiej sytuacji – ja np. bym nie chciała, żeby moi znajomi patrzyli na tyłek mojego ojca. Po prostu czułabym się zażenowana!

W związku z tym, że sąsiad nas wyprosił – nie zamierzam wyciągać ręki ani udawać, że nic się nie stało. Szkoda mi tylko dzieci, bo nawet nie wiem, jak im wytłumaczyć, dlaczego nie mogą iść do sąsiadów, ani dlaczego oni nie przychodzą do nas. Może jednak to dobra okazja, by porozmawiać na temat kultury osobistej, która obowiązuje nawet w najbardziej upalne dni…

Natalia

Piszemy też o:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama