Reklama

Wiele kobiet żyje w związkach ze wspaniałymi mężczyznami – partnerami przez duże „P”, którzy czynnie uczestniczą w wychowaniu dzieci i są równie zaangażowani w życie rodzinne, jak ich partnerki. Niestety, często zdarzają się też sytuacje, w których nadal pokutuje przekonanie, że rolą kobiety jest zadbanie o WSZYSTKO, a mężczyzna ogranicza się do „bycia” i zarabiania pieniędzy.

Reklama

Na facebookowej grupie dla mam jedna z internautek zapytała inne kobiety, czy ich partnerzy im pomagają. Niektórzy panowie sumiennie wywiązują się ze swoich obowiązków, inni z kolei... w ogóle ich nie dostrzegają.

„Ja jestem moim mężem zachwycona”

Wiele mam chwaliło swoich partnerów. Kobiety opisywały, że dzielą się obowiązkami, a one same nie wyobrażają sobie funkcjonowania bez tego wsparcia.

„Ja jestem moim mężem zachwycona. Ma cudowną więź od pierwszych chwil z najmłodszym synkiem. Czasem nawet synek (roczny) woli przytulić się do klaty taty niż piersi mamy. Ze starszymi dziećmi też ma wspaniałą więź i spędza z nimi dużo czasu. Docenia mnie i jest przy mnie. Nie jest ideałem, a do tego stanu, który mamy dzisiaj, dochodziliśmy bardzo ciężkimi latami pracy. Mimo wszystko było warto. Każdej kobiecie życzę takiego męża”.

„Mój tez pomaga. Dziś ma dzień wolny od pracy, więc umył podłogi i ugotował obiad. Normalne jest, że robi zakupy, nosi małą do odbicia i zmienia jej pieluchę. Przy pierwszym dziecku to tylko on kąpał syna. Tak naprawdę to kilka dni temu, po raz pierwszy w życiu, kąpałam niemowlę”.

„Ojciec moich dzieci, mój mąż osobisty, jest najlepszy! Lepiej usypia córkę, dba o maluchy, broni, chroni. Pamięta o witaminach i myciu zębów. Chodzi z dziećmi do lekarza, na pobranie krwi, na plac zabaw, odprowadza do przedszkola. Mogę zostawić dzieci na cały dzień i nie dzwoni co chwilę z pierdołą. Jak był sam z synem (bo byłam w szpitalu), to super sobie poradził sam. Myślę, że musimy mieć trochę więcej wiary w tych naszych mężczyzn”.

„Mój mąż nie »pomaga«, tylko jest tatą i mężem. »Pomóc« to mi może sąsiad wózek wnieść na piętro”.

„Nie pomaga”

Nie wszystkie mamy mogą jednak liczyć na swoich partnerów.

„Ojciec mojego dziecka nie wie nawet, jaki rozmiar ubranek nosi dziecko. Nie wie, ile miarek mleka trzeba wsypać na konkretną ilość wody. Nie wie nic, bo po co. Ja jestem matką, on pracuje. Po co ma cokolwiek robić przy dziecku, nie pomagać, po prostu robić. No po nic, bo przecież pracuje i ile jeszcze może więcej zrobić?!”.

„Mam praktycznie to samo, gdyby nie fakt, że mam pomagać jego mamie w pracy (całe szczęście dostaje za to kasę od niej i chowam dla siebie), to by nie wiedział kompletnie nic na temat naszych dzieci... Ubranka zawsze ja muszę za niego wybierać, mleka już nie piją, ale też były cyrki z tym...”.

„Ubranka to standard. Mój mąż ostatnio 15 minut ZGADYWAŁ, kiedy urodziny ma młodsza córka... Przykre”.

„Nie pomaga, pomagał przez miesiąc po pierwszym porodzie. Teraz łaskawie kilka razy w miesiącu zostanie z dziećmi, kiedy ja pomagam jego mamie w pracy, a starszą córę raz na 3 miesiące zabierze na zakupy i ot, cała pomoc”.

„Nie tylko na barkach mamy spoczywa wychowanie dzieci”

Uwagę przykuwa wypowiedź jednej z internautek. Kobieta z dużą dozą empatii podeszła do swojego partnera, wspierając go podczas budowania relacji z dziećmi:

„Na pewno jest Wam ciężko wyłamać się ze schematu, który przechodził z pokolenia na pokolenie. To taka domowa rewolucja, że nie tylko na barkach mamy spoczywa wychowanie dzieci. Najlepiej zacząć od małych kroczków, np. u mnie mąż nie lubił zajmować się młodszą córką, bo po prostu frustrowało go to, że sobie »nie radził«. W końcu pomyślałam, że zamiast mówić np. »zajmiesz się nią na godzinkę?«, to proponowałam np. »nakarmisz ją kaszką? Poradzicie sobie świetnie«. I małymi kroczkami zbudowała się między nimi fajna relacja, gdzie początki między nimi były trudne. Zauważyłam też, że mąż nie lubi, gdy mówię mu, jak może spędzić czas z dziećmi, więc mówię np., że idę umyć włosy czy coś i jakby potrzebował inspiracji, co robić, to niech da znać, ale na pewno coś wymyśli. Warto też dać szczerze facetowi do myślenia, że nie jesteś samotną matką, więc dlaczego masz się tak czuć we własnym domu, mając ojca waszych dzieci obok siebie. Trzymam kciuki, żebyście to jakoś rozpracowali”.

Z całą pewnością między kobietą a mężczyzną podział obowiązków powinien być sprawiedliwy, akceptowany przez obie strony. Chodzi o znalezienie złotego środka, wybranie takiego modelu, który pasuje obojgu. Do tego jednak niezbędna jest chęć płynąca od obojga partnerów, mnóstwo motywacji, a przede wszystkim – rozmowa. Warto też spojrzeć na swoich mężczyzn nieco bardziej łaskawie – może najzwyczajniej w świecie czasami nie są świadomi tego, że ich postawa jest niewłaściwa lub obawiają się wykonywania niektórych czynności?

Zobacz także:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama