Urodziła w samochodzie na szpitalnym parkingu, bo karetka nie zabrała jej do szpitala
Mieszkanka Twardogóry zmuszona była urodzić dziecko w samochodzie sąsiadki przed szpitalem w Oleśnicy. Wszystko przez to, że załoga karetki nie zabrała ciężarnej na porodówkę.
Tylko dzięki tremu, że młodemu małżeństwu pomogła sąsiadka dysponująca samochodem, dziecko przyszło na świat w towarzystwie personelu medycznego, choć nie na porodówce. Po tym jak ratownicy medyczni z karetki mieli powiedzieć, że „nie są taksówką”, ciężarna zmuszona była skorzystać z auta sąsiadki. Na parkingu przed szpitalem było już widać główkę dziecka.
Tylko pacjent, wyprawka – nie
Mąż kobiety, która urodziła w aucie, opowiada, że ratownicy proponowali, że zabiorą tylko ciężarną, ale jej rzeczy i rzeczy dla dziecka już nie chcieli zabrać. „Żona ledwo stała, oni widzieli to wszystko” – skarży się świeżo upieczony tata.
Kobieta wcześniej ze względów zdrowotnych spędziła noc w szpitalu, jednak wypisano ją do domu, a termin porodu ustalono na 5 października. Jednak w nocy 2 października zaczął się poród i małżeństwo wezwało karetkę. Ponieważ odmówiono transportu rodzącej wraz z niezbędnymi do porodu rzeczami, na pomoc przyszła sąsiadka. Zabrała rodzącą do samochodu, a jej mąż pozostał w domu ze starszym dzieckiem. Jednak na porodówkę nie udało się dojechać. Powiadomiony personel oddziału położniczego wybiegł na parking i w aucie odebrał poród, gdyż na transport z auta było już za późno.
Co na to pogotowie? „Taki mamy system”
Szef oleśnickiego pogotowia wyjaśnił, że pogotowie może zawieźć do szpitala kobietę, u której trwa akcja porodowa, ale gdy są jedynie bóle, a akcja porodowa jeszcze się nie rozpoczęła, to karetką nie transportuje się ciężarnej.
Rodzice i ich sąsiadka są zbulwersowani. „Skoro był problem z transportem, to przecież dyspozytor lub ktoś z pogotowia mieli nasz numer i mogli powiedzieć, że nie przyjadą. Wtedy załatwilibyśmy transport bez tracenia zbędnego czasu” – mówi mąż świeżo upieczonej mamy. Z kolei sąsiadka stwierdziła: „Dla mnie to jest katastrofa. Wszyscy płacimy podatki, a do tego w naszym kraju rzekomo tak mocno dba się o nowo narodzone dzieci”.
Tym razem wszystko skończyło się dobrze, bo i mama i dziecko czują się dobrze. Co by było, gdyby dziecko lub kobieta wymagali reanimacji?
Źródło: mojaolesnica.pl
Piszemy też o: