Reklama

Często karmimy z dziećmi ptaki. Uczymy się rozpoznawać ich gatunki i głosy. Tłumaczymy, że zwierząt nie należy się bać i jak się wobec nich zachowywać. Okazuje się jednak, że drapieżne ptaki mogą być niebezpieczne i dla dzieci, i dla dorosłych. Czy na pewno wiemy, co robić, jeśli już znajdziemy się w takiej sytuacji?

Reklama

Wydaje się, że ludzie, zwłaszcza w miastach, powoli zapominają, że zwierzęta mają swoje zwyczaje, a drapieżniki mogą wyrządzić krzywdę. Nawet nie specjalnie. Dzieje się tak zazwyczaj wtedy, gdy nie mamy pojęcia jakie zachowania są charakterystyczne dla danego gatunku. Nie chodzi o to by panikować i sprawić, by dzieci bały się ptaków, ale o to, by były rozsądne i wiedziały co wolno, a czego absolutnie nie należy robić. To samo dotyczy dorosłych.

Stado wron zaatakowało mamę na spacerze z dzieckiem

Jak podaje portal Warszawa W Pigułce w Parku Krasińskich w Warszawie doszło do zaatakowania przez wrony matki z małym dzieckiem w wózku. Dziecko ma ok. 2 miesiące i kobiecie ciężko było uciekać z takim maleństwem. Zwyczajnie spacerowała z wózkiem, gdy nagle zleciało się około piętnastu lub więcej wron i zaczęły wyraźnie lecieć w ślad za nimi. Potem zaczęły iść za spacerującymi, a na koniec dziobały w wózek!

W pobliżu nie było nikogo, kto mógłby pospieszyć na ratunek. Być może ze względu na porę – był to poranny spacer z dzieckiem. Pani Paulina, mama niemowlęcia, chce teraz przestrzec inne mamy, bo z dzieckiem nie mają szans na ucieczkę przed taką ilością ptaków. W wózku w torbie miała rogaliki i zaczęła rzucać je ptakom i w ten sposób jakimś cudem udało jej się je odgonić.

„Te ptaszyska są ogromne jeszcze może z 3 bym dała rade a nie z 15-toma jakby mi małego zaczęły dziobać to po nim już było by.” – napisała wyraźnie przerażona pani Paulina w swoim liście.

Czy dobrze zrobiła i dlaczego ptaki były takie agresywne?

Co robić, gdy wrony zaatakują ciebie lub dziecko?

Mamotoja.pl rozmawia z Moniką Klimowicz z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków - co należy robić w takiej sytuacji i dlaczego właściwie wrony zaatakowały ludzi?

To nie pierwszy taki przypadek, coraz częściej ptaki w mieście, zwłaszcza wrony, atakują ludzi i zwierzęta. W maju przy ul. Namysłowskiej w Warszawie kilka osób natknęło się na agresywne wrony. Ludzie mieli nawet lekkie rany głowy, a w tamtejszej okolicy były również przypadki, że ptaki napadały na psy - szczypały je i głośno odstraszały.​

W tym roku dostaliśmy kilkanaście zgłoszeń związanych z atakami ptaków krukowatych na przechodniów lub zwierzęta domowe (psy, koty). Mieszkańcy miast wyrażali duże zaniepokojenie zachowaniem ptaków oraz obawiali się o swoje bezpieczeństwo. Wytłumaczenie agresywnego zachowania krukowatych jest jedno – okres lęgowy. Jest to dla wszystkich ptaków czas wzmożonej uwagi i zachowań, będących obroną przed drapieżnikami. Ptaki bronią zarówno gniazd, jak i piskląt oraz podlotów, czyli młodych osobników, które opuściły gniazda, ale nadal nie są samodzielne – nie potrafią latać i nie zdobywają same pokarmu.

Czyli właściwie nie zwracamy uwagi na ptaki lub nie jesteśmy świadomi, że żyją sobie obok? Dlaczego całe stada są agresywne?

Najczęściej to właśnie w przypadku obecności podlotów doświadczamy agresji dorosłych osobników. Czasem nawet nie zauważamy ich, a rodzice prewencyjnie próbują nas odstraszyć lub odciągnąć od malucha. Tymczasem młodociany osobnik może przebywać tuż obok – w krzakach, na trawniku, pod samochodem. Zostajemy więc bezceremonialnie przegonieni – my i nasze zwierzęta.

W ruch idą dzioby, pazury i przeraźliwe dźwięki, wydawane przez krążące wokół stadko. W przypadku krukowatych więzi rodzinne są bardzo mocne – jednego podlota potrafi bronić nawet kilkanaście ptaków dorosłych! Tak zmasowany atak faktycznie może przestraszyć. Najczęściej ptaki nie chcą intencjonalnie zrobić nam krzywdy – ich celem jest pozbycie się intruzów, przegonienie nas. Jednak może się zdarzyć, że zostaniemy zahaczeni pazurami lub dziobnięci, gdy dorosła wrona, kawka, sroka, sójka czy gawron przelecą nam tuż nad głową.

Co ciekawe – krukowate mają genialną pamięć, a dzięki niezrównanej inteligencji, są w stanie rozróżniać (i zapamiętywać!) ludzkie twarze. Zatem jeśli raz zostaniemy skojarzeni z zagrożeniem dla podlota – dorosłe ptaki zapamiętają nas, a każda nasza wizyta w danym miejscu może spowodować kolejny atak.

Jak możemy uniknąć takich ptasich ataków? Czy to w ogóle możliwe?

Póki trwa sezon lęgowy – najlepiej omijać z daleka miejsca, gdzie przebywają krukowate (i to nie tylko wrony, o wiele mniejsze kawki też potrafią być bardzo agresywne!). Przede wszystkim – radzimy próbować słuchać, co ptaki chcą nam „powiedzieć”. Krukowate rzadko atakują bez głosowego ostrzeżenia. Najczęściej najpierw zaczynają nerwowo hałasować, dając nam w ten sposób do zrozumienia, że jesteśmy za blisko, a nasza obecność odczytywana jest jako zagrożenie (nie sposób nie usłyszeć), dopiero później „przechodzą do czynów” – zniżają lot, skrzykują towarzyszy, robią zamęt i rwetes.

W skrajnych przypadkach faktycznie mogą zahaczyć pazurami lub zaatakować dziobem – ale nigdy nie dzieje się to bez przyczyny. Widocznie za blisko podeszliśmy, nie zwróciliśmy uwagi na sygnały ostrzegawcze. Kiedy atak już nastąpi – najlepiej pospiesznie oddalić się z niebezpiecznego miejsca. Na nic zdadzą się próby odgonienia ptaków, a krzyki czy nerwowe machanie rękami lub przedmiotami – mogą wzmóc ptasią agresję.

A co jeśli nasz pies lub kot zostanie zaatakowany?

W przypadku ataku na zwierzęta domowe – schemat jest ten sam. Zabierzmy naszego psa czy kota z "pola walki". Dzioby ptaków krukowatych są naprawdę mocne, a rany zadane pupilowi mogą być bolesne i rozległe.

Ja sama byłam też świadkiem jak wrony (kilka dużych ptaków) zaatakowały bardzo agresywnie szczura niedaleko placu zabaw. Blisko małych dzieci. Jak zachować się w takiej sytuacji, kiedy wrony atakują gdzieś obok dzikie zwierzęta?

W przypadku ataku na zwierzęta dzikie (szczury, wiewiórki, inne ptaki) – rozstrzygnięcie walki pozostawmy w rękach natury. Takie rozwiązanie nie świadczy o naszej bezduszności, jedynie o zrozumieniu zależności, jakie panują w przyrodzie. Krukowate są drapieżnikami, zatem inne zwierzęta znajdują się w ich naturalnym łańcuchu pokarmowym.

Krukowate coraz lepiej radzą sobie w miastach. Znalazły tu bezpieczne schronienie i dużą ilość łatwego do zdobycia pokarmu. Nic dziwnego, że w naszych parkach, na osiedlach pojawia się ich coraz więcej. Niestety, zdarza się, że gniazda ptaków krukowatych pojawiają się w miejscach, gdzie przebywają dzieci: przy placach zabaw, na terenach szkół czy przedszkoli. Zrozumiałe, że rodzice czy opiekunowie mogą w takich sytuacjach obawiać się o bezpieczeństwo swoich pociech czy podopiecznych. Warto zatem sprawdzać, czy na okolicznych drzewach krukowate nie mają gniazd. Jeżeli zaobserwujemy takowe – można zwrócić się do zarządcy terenu z prośbą o ich usunięcie.

Pamiętajmy, że gniazda można usuwać jedynie poza sezonem lęgowym i to wyłącznie w sytuacjach, gdy wymagają tego względy bezpieczeństwa i sanitarne (Rozporządzenie Ministra Środowiska w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt z dn. 16 grudnia 2016. Dz.U. z 2016 r. poz. 2183).

Pamiętajmy zawsze, że nie jesteśmy w miastach sami. Współdzielimy przestrzeń miejską z setkami organizmów żywych. Starajmy się tę naszą koegzystencję uszanować, bo na obecności innych istot człowiek korzysta, a nie traci. "Oswajajmy" dzieci i dorosłych z przyrodą, tłumaczmy ją, ale starajmy się to robić bez demonizowania i straszenia.

Czy spotkaliście się kiedyś z takimi niebezpiecznymi sytuacjami?
Czy pozwalacie dzieciom karmić dzikie ptaki?

Zobacz też:

Reklama

Źródło: warszawawpigulce.pl, Metro Warszawa

Reklama
Reklama
Reklama