Reklama

Lily Fleet z Londynu, mama malutkiego Ari’ego, wzięła sobie do serca radę optometrystki i postanowiła skonsultować dziecko ze specjalistą. Ten wykrył, że chłopczyk ma jaskrę wrodzoną i skierował dziecko na operację. Już wcześniej Lily była z Arim u lekarza na konsultacji, ale wtedy ją odesłano z kwitkiem. Po radzie internautki postanowiła raz jeszcze iść z dzieckiem do lekarza. To uratowało wzrok chłopcu.

Reklama

To był prawdziwy łut szczęścia

Lekarz powiedział, że zwykle choroby nie udaje się wykryć przed 7. miesiącem życia, a u Ari’ego udało się ją uchwycić dużo wcześniej i to dobra prognoza. „Nie byłam zaskoczona, że z oczkiem synka coś się dzieje, bo sama wcześniej zauważyłam, że jest z nim coś nie w porządku. Jednak to rada Laury Brown, optometrystki, która obejrzała moje wideo, zmobilizowała mnie do szukania fachowej pomocy” – opowiada mama dziecka. „Jestem jej bardzo wdzięczna za to, że chciało jej się nawiązać ze mną kontakt i pchnąć do działania” – dodaje.

Nieleczona jaskra może prowadzić do utraty wzroku. Jednak na wizycie kontrolnej w 6. tygodniu życia dziecka pediatra powiedział Lily, że ma oczko dziecka obserwować i jeśli zezowanie nie zniknie w ciągu 3 miesięcy, zgłosić się do specjalisty. Tydzień później pojawiło się w oczku zamglenie.

Bałam się, że uzna mnie za wariatkę

Optometrystka przyznaje, że miała pewne obawy, gdy pisała do Lily. Liczyła się z tym, że kobieta weźmie ją za siejącą ferment wariatkę z internetu. Mimo wszystko postanowiła skontaktować się z mamą Ari’ego. „Gdyby nie operacja, istniało poważne ryzyko, że chłopczyk w ciągu najbliższych miesięcy straciłby wzrok. Zawsze, gdy cokolwiek związanego z oczami budzi wątpliwości, trzeba zgłaszać się do optometrysty – to on potrafi dokładnie przebadać oczy” – podpowiada optometrystka.

Oto filmik, na którym specjalistka zauważyła niepokojące objawy:

Źródło: goodnewsnetwork.com

Piszemy też o:

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama