Prawdziwe historie: bałem się, że jestem bezpłodny…
W pierwszym małżeństwie stawaliśmy na głowie, żeby zajść w ciążę. Nie pomagała obserwacja śluzu, liczenie dni płodnych, ani specjalne pozycje. W kolejnym związku temat dziecka powrócił a ja bałem się przebadać płodność. Poznaj historię Pawła.
Jestem rozwodnikiem. Mój poprzedni związek rozpadł się właśnie w wyniku starań o dziecko. Bezskutecznie (z moją poprzednią żoną) próbowaliśmy zajść w ciążę, nie pomagała obserwacja śluzu, liczenie dni płodnych, ani żadne eksperymenty łóżkowe z pozycjami.
To już koniec
Po roku starań nie miałem już kompletnie ochoty na seks. Moja żona przestała traktować mnie jak mężczyznę. Czułem się, jako dodatek do mojego organu zapładniającego. W końcu postanowiłem odbyć szczerą rozmowę z żoną, bo sytuacja stawała się nie do zniesienia. Nie dała mi dojść do słowa. Wciąż tylko słyszałem, że „mam zdejmować gacie, bo dzisiaj są dni płodne”. Nie wytrzymałem i zacząłem się drzeć i kląć. Dałem jej do zrozumienia że nie podoba mi się traktowanie mnie jak dodatku do penisa. Na co moja żona stwierdziła, że jestem tak beznadziejny, że nawet „zapylać” (tak jest, użyła tego słowa) nie potrafię. Nie wytrzymałem, trzasnąłem drzwiami i wyszedłem.
Noc spędziłem włócząc się samochodem. Nie mam pojęcia gdzie byłem… Nad ranem pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, był telefon do prawnika. Po powrocie do domu nie zastałem mojej żony. Pojechała w delegację jak miała w planie, więc się spakowałem i wyprowadziłem. Bez słowa wyjaśnienia, bez żadnej kartki, po prostu zakończyłem moją chorą relację z tą kobietą. Zmarnowałem z nią 4 lata…
Nowy związek
Po 10 miesiącach cieszenia się wolnością poznałem prawdziwego anioła. Fakt, 10 lat młodsza ode mnie, ale jaka to dziewczyna! Zakochałem się jak małolat. Zamieszkaliśmy razem, nasz związek rozwijał się świetnie i gdzieś po pół roku ukochana zaczęła coś wspominać o dziecku, że chciałaby być matką etc. Postanowiłem, że drugi raz nie chcę przechodzić podobnego piekła, więc opowiedziałem jej całą historię. Bez żadnych przemilczeń, bez żadnego koloryzowania powiedziałem, jak było.
Swoją wypowiedź skwitowałem stwierdzeniem, że bardzo się boję i raczej nie dam jej potomka. Muszę być bezpłodny i po tych słowach popłakałem się… Ona powiedziała: „chodź do mnie”. Przytuliła mnie i poszliśmy do łóżka. To bym najwspanialszy seks w moim życiu. Jeszcze nigdy nie byłem z nikim tak blisko. Nie, nie mówię o fizyczności, mówię o emocjach, mówię o bliskości, duchowości nazywajcie jak chcecie. To było nieziemskie!
Badania
Co ciekawe moja luba po tamtej nocy ani razu nie wróciła do tematu. Była szczęśliwa, widziałem to w jej oczach, a jej szczęście pozwalało mi nie myśleć, nie zastanawiać się i po prostu żyć dalej.
Nie przestawałem jednak myśleć o dziecku, a decyzja, aby udać się do lekarza, zajęła mi miesiąc czasu. Pewnego ranka po prostu poszedłem na badanie bezpłodności. Opowiedziałem mojemu lekarzowi moją historię, oddałem nasienie do badania i miałem czekać. 7 dni… Najdłuższe 7 dni w moim życiu.
Nikomu nic nie powiedziałem. Wszystko dusiłem w sobie. Wyniki badań miałem odebrać o godz. 18 po pracy. Mój skarb miał na mnie czekać w domu. Powiedziała przez telefon, że ma dzisiaj ochotę na super kolację i mam być w domu o 19. Żadnych wymówek! Nie powiedziała nic więcej, nawet nie dała po sobie poznać, że chce mi coś powiedzieć. A że w jej głowie nieraz rodziły się szalone pomysły, zgodziłem się. W końcu najtrudniejsze było przede mną. Odebrałem wyniki badania, ale ich nie otworzyłem. Postanowiłem zrobić to z nią. Bałem się…
Mój anioł obwieścił cud
Wszedłem do domu, na wstępie dostałem cudownego buziaka i zaraz siedliśmy do stołu. Widziałem, że jej strasznie wesoła, ale musiałem to zrobić. Za cenę wszystkiego… Więc powiedziałem jej o badaniu. Słuchała mnie z twarzą pokerzysty. Wyjąłem kopertę i powiedziałem do niej: „Skarbie, otwórz kopertę, chcę byś ty to zrobiła”. Ona wtedy rozpromieniła się i powiedziała: „Nie muszę, bo widzisz, jestem w ciąży!”. Osłupiałem. Wtedy otworzyłem swoją kopertę. Wynik: 100% płodność. Nie posiadałem się ze szczęścia! To był najlepszy dzień mojego życia. Miałem wtedy 37 lat!
Zobacz także:
- Prawdziwe historie: Wychowuję syna mojego brata
- Prawdziwe historie: Wrobiłaś mnie w dziecko
- Prawdziwe historie: Jak czekaliśmy na naszą córkę
Praca nadesłana przez Pawła Antoniaka na konkurs: Udało się! jesteśmy rodzicami!