Kotek Psotek z tego znany, że nie lękał się niczego,
przestać słuchać własnej mamy, postanowił dnia pewnego.
Kocia mama, piękna Kicia, chcąc nauczyć synka życia
powtarzała na okrągło, czego robić mu nie wolno.

Reklama

Nie spaceruj wanny brzegiem, nie przechodź przez jezdnię biegiem,
nie zadawaj się z pieskami, nie drap dzieci pazurkami.
Nie rozchlapuj wkoło mleka, nie wychodź kiedy pies szczeka,
nie oddalaj się od domku a wszystko będzie w porządku.

Kotek Psotek już po uszy miał miauczenia swej mamusi,
chciał zobaczyć kawał świata, tak jak kiedyś jego tata.
Koci tata w swej młodości wielu zaznawał radości,
podróżował na kraj świata, zresztą tak jak jego tata.

Psotek, jak tata i dziadek przejąć chciał rodzinny spadek
i nie bacząc na przestrogi już szykował się do drogi.
Dnia pewnego tak bez słowa z domu sobie wywędrował,
jedna łapka, druga, czwarta, ta przygoda tego warta.

Nowe miejsca i zwyczaje, zwiedzę sobie wszystkie kraje
i za pierwszym już zakrętem szybko spotkał się z prezentem.
Na trawniku w gęstej trawie leżał niewidoczny prawie
pies włóczęga bardzo zły co bez przerwy szczerzył kły.

Zobacz także

Mały Psotek myśli sobie: od niego się wiele dowiem,
skoro błąka się po świecie, wszystko mi opowie przecież.
Wiec nie martwiąc się już o nic przez ulicę zrobił hyc,
chciał szybko jezdnię przeskoczyć, a tu auto wnet się toczy.

Zamknął oczka w strachu Psotek, taki to niemądry kotek,
tuż przed jego małym noskiem stanął pojazd z opon piskiem.
Ledwo umknął z jezdni w trawę, a tu ma zmartwienie nowe,
kieł włóczęga nagle wstał i groźnie zaszczekał: Hau!

Nie miał wcale miłej miny, z pyska ciekło mnóstwo śliny,
szczękał głośno cały w gniewie, aż się Psotek skrył na drzewie.
Jak się szybko okazało, tych kłopotów jeszcze mało,
bo wysoko na gałęzi Psotek sam się już uwięził.

Nie potrafił na dół zleźć, aż tu brzuszek mówi jeść!
Taki głodny ze mnie kot, już mam dosyć wszystkich psot.
Gdyby ktoś miseczkę mleczka przyniósł tutaj dla koteczka.
Jesteś głodny? - słyszy z boku, tłuste myszki mam na oku.

Możesz ze mną zapolować zanim zdążą się pochować.
Wystraszony mały Psotek patrzy obok siedzi kotek,
a właściwie duży kot, chyba już weteran psot.
Miał futerko potargane, wąsy dziwnie poskręcane.

Nie dziękuję - rzecze Psotek, przecież myszy nie je kotek,
może w twoim kraju tak, ja tam wolę mleczka smak.
Jesteś młody jeszcze chyba, nie wiesz co to myszka, ryba
- i zamruczał grubym głosem - widać mleko masz pod nosem.

Potem szybko z drzewa górki skoczył prosto na pazurki,
zostawiając Psotka w górze, zniknął w małej muru dziurze.
Biedny Psotek skoczyć chciał, ale pisnął tylko: miau
i tak całą noc bez mała biedna kocina miauczała.

Wreszcie rano kiedy słońce głaskało liści tysiące,
spełniło się Psotka marzenie, nastąpiło wybawienie.
Wóz strażacki zaparkował, Psotek wcale się nie chował,
strażak ściągnął go ostrożnie, potem mu pogroził groźnie.

Ech, niemądry z ciebie kot, chyba masz już dosyć psot,
pracy bardzo dużo mamy, lepiej słuchaj kociej mamy.
Psotek spuścił smutno uszy, chyba to mnie już nauczy
i do domu poszedł żwawo, rozglądając się na prawo
i na lewo tak by dotrzeć tam bezpiecznie i mleczko wypić koniecznie.

Reklama

Autorką bajeczki jest baska_2 - jedna z laureatek konkursu "Bajki dla brzuszka".

Reklama
Reklama
Reklama