
Koce, poduszki, kij od miotły i parę pluszaków – czasami tylko tyle wystarczy, by powstał portal do świata zabawy i wyobraźni. Portal, który może również pomóc w budowaniu relacji z dzieckiem. Pedagożka i ekspertka Disney Junior, Małgorzata Musiał, tłumaczy, jak rodzice mogą wykorzystać ponadczasowy fenomen budowania „bazy” jako narzędzia w radzeniu sobie z codziennymi trudnościami w wychowaniu dziecka. Zobacz też, jakie bazy budują znane mamy i weź udział w konkursie!
Baza i Frajdomek, czyli mnóstwo inspiracji do zabawy
Kultowa baza z poduszek i koców od pokoleń przenosi dzieci do świata wyobraźni – bywa nieodkrytym lądem, namiotem w dżungli, sklepikiem, rakietą, cyrkiem, czy po prostu domem. Inspiracją do zabawy mogą być też przygody ulubionych bohaterów, takich jak Myszka Miki i przyjaciele z serii animowanej „Myszka Miki: Frajdomek” (od poniedziałku do piątku o 18:30 w Disney Junior), a baza może łatwo zamienić się w tytułowy „Frajdomek”, w którym wyobraźnia nie zna granic. Tu można bawić się tak samo dobrze samemu, jak i w towarzystwie rodzeństwa czy rodziców, a każdy, kto zdecyduje się dołączyć, może wzbogacić scenariusz wymyślnych przygód swoimi pomysłami. Nie każdy jednak wie, że budowanie bazy może być czymś więcej, niż tylko portalem do świata wyobraźni i sposobem na nudę.
Oto 3 dobrze znane rodzicom sytuacje, w których mogą liczyć na parę koców zarzuconych na krzesła, by zażegnać troski i trudności pojawiające w codziennym życiu rodzinnym.
A o magicznych mocach prostej zabawy opowiada pedagożka, ekspertka Disney Junior, autorka bloga dobrarelacja.pl i specjalistka w zakresie budowania relacji z dzieckiem, Małgorzata Musiał.
Tajemnice i ukrywanie zmartwienia
Dziecko wraca z przedszkola lub urodzin koleżanki w kiepskim humorze. Coś się wydarzyło – jak rozmawiać o powodzie frustracji, by jednocześnie móc przepracować buzujące w dziecku emocje?
„Warto pamiętać, że dzieci wybierają różne formy opowiadania o swoich przeżyciach. Podczas gdy dorosły zaprosi drugiego dorosłego na kawę i wyłoży wszystko na stół, dziecko raczej poprosi o zabawę, niż rozmowę. Baza może stać się wspaniałym punktem wyjściowym do dowolnej zabawy, która pomoże dziecku uporać się z tym, co je spotkało. Może zechce odegrać nieprzyjemną sytuację, a może zaaranżuje jakąś zupełnie inną. To ono wie najlepiej, czego mu potrzeba i jak to przepracować” – tłumaczy Małgorzata Musiał.
Brak współpracy
Budowanie bazy to zabawa uniwersalna dla wieku, która nie zna ograniczeń – może mieć dowolny kształt, funkcję, wielkość. Tutaj nie ma złych pomysłów! Docenienie działań i rozwiązań innych pomoże dziecku dostrzec, że każdy potrafi wnieść do zabawy coś wyjątkowego.
„Kiedy dorosły mówi o współpracy, ma na myśli wspólne, harmonijne działanie dwóch lub więcej osób. Jednak dzieci, gdy współpracę budują, często dopiero jej się uczą. Uczą się brać pod uwagę zdanie innych, dyplomatycznie rozwiązywać konflikty; uczą się też, że praca w grupie może wnieść coś nowego do ich indywidualnej wizji, ale może też tej wizji coś zabrać. Zatem bez względu na to, czy dzieci tworzą bazę z uśmiechem na ustach, czy przy akompaniamencie nieustannych spięć, warto zobaczyć w tym akt uczenia się współpracy i wesprzeć je tam, gdzie sprawia im to największą trudność” – mówi Małgorzata Musiał.
Wyciszenie
W ciągu dnia baza doskonale sprawdzi się, jako drzwi do świata wyobraźni, wieczorem zaś może być przedsionkiem do krainy snów.
„Baza, ze swoim przytulnym wnętrzem, może stać się częścią wieczornego rytuału zasypiania. A kiedy będzie już kojarzyć się dziecku z poczuciem bezpieczeństwa, spokojem i równowagą, może służyć, jako strategia ułatwiająca przechodzenie silnych emocji w ciągu dnia – bezpieczna przystań, w której dziecko ma tyle czasu, ile potrzebuje, by się wyregulować: samo lub w towarzystwie” – podpowiada Małgorzata Musiał.
Zobacz też, jak tę zabawę wykorzystują słynne mamy! Edyta Pazura wraz z córką oraz blogerka Szczesliva i jej dzieci zainspirowane serią animowaną „Myszka Miki: Frajdomek” (od poniedziałku do piątku o 18:30 w Disney Junior) zmieniły bazę w tytułowy „Frajdomek”. Tak stworzyły przestrzeń, w której wyobraźnia nie zna granic, a przygody Myszki Miki i jej przyjaciół są inspiracją do zabawy.
Ty też przekonaj się o niezwykłych właściwościach zabawy w bazę i magii „Frajdomku”! Weź udział w konkursie: wystarczy, że na stronie Facebook Disney Junior Polska pod postem konkursowym zamieścisz zdjęcie stworzonej wspólnie przez całą rodzinę bazy inspirowanej „Frajdomkiem” i krótko opiszesz, jaką przygodę chcielibyście w nim przeżyć.
Do wygrania 5 zestawów nagród w tym zegarki, książki, bidony, pluszaki i puzzle z Myszką Miki. Czas trwania konkursu do 28 lutego.
Materiał powstał we współpracy z Disney Junior.

Integracja sensoryczna dotyczy odbierania i analizowania bodźców ze środowiska – zarówno z zewnątrz, jak z wewnątrz, czyli ciała człowieka. Mózg musi sobie poradzić z tymi bodźcami – z ich ilością, nazwaniem i zaszufladkowanie – po to, by znaleźć swoje miejsce w świecie, a także określić swój stosunek do tego. W integracji sensorycznej mówimy o trzech obszarach zmysłów: czucie głębokie – czucie ciała i dotyk – łatwo go zaobserwować w zabawie: dziecko wie, kiedy coś jest suche, mokre, ciepłe, zimne, gładkie itp. układ przedsionkowy – zwracamy uwagę na ruchy gałek ocznych, ruchy ciała, równowagę i to wszystko, co związane z grawitacją, czyli przekręcanie się, siadanie, chodzenie, podążanie wzrokiem za obiektami itp. układ proprioceptywny – dotyczy odczuwania mięśni i stawów, czyli poruszania się, skakania, biegania, wspinanie itp. Te trzy układy powinny ze sobą współpracować. Jeśli tak nie jest, dochodzi do zaburzeń integracji sensorycznej. Chcesz wiedzieć więcej? Zobacz nasze wideo! Artykuł powstał z udziałem marki KINDER Niespodzianka

Nasza córeczka Marcelina właśnie zaczęła naukę w drugiej klasie. Do szkoły poszła jako sześciolatka – urodziła się w pierwszej połowie 2008 roku, więc miała taki obowiązek. Nie rozpaczaliśmy z tego powodu, zwłaszcza że mała nie mogła się już doczekać dnia, w którym założy tornister na plecy. Zawsze była mądrą, bystrą dziewczynką, jakby na potwierdzenie tezy, że dzieci starszych matek są inteligentniejsze. Gdy urodziłam Marcelinkę, niektórzy dowcipkowali, że zrobiłam sobie prezent na czterdzieste urodziny. Zbyszek, mój mąż, zaniemówił na wieść o tym, że powiększy nam się rodzina – nasz pierworodny syn Marcin miał już wtedy osiemnaście lat. – Żartujesz, prawda? – zapytał. Miałam Zbyszkowi trochę za złe, że bardziej się zdziwił niż ucieszył, ale ja zareagowałam tak samo w gabinecie ginekologa. Co prawda planowaliśmy drugie dziecko, ale najpierw odwlekaliśmy tę decyzję, a później, kiedy już byliśmy gotowi, nie mogłam zajść w ciążę. – Niepłodność wtórna – usłyszałam wtedy od lekarza. Bardzo się zmartwiłam, bo sama pochodzę z wielodzietnej rodziny i wychowywanie jedynaka było dla mnie nie lada wyzwaniem. Nie chciałam, by Marcin był samolubny. Gdy syn trochę podrósł, zaczęłam więc namawiać męża, abyśmy zostali rodziną zastępczą i uszczęśliwili jakieś dziecko, skoro nie możemy mieć własnego. Zaczęłam się nawet dowiadywać o specjalny kurs dla rodziców. Zbyszek nie był do końca przekonany, ale się nie sprzeciwiał, bo wiedział, że jak się uprę, to i tak postawię na swoim. Los jednak pisał dla nas inny scenariusz. Własnego potomka! Od dawna się nie zabezpieczaliśmy, bo przecież i tak nie mogłam zajść w ciążę. A tu nagle się udało! Zgodnie z tym, co ginekolog dostrzegł podczas USG, miał to być nasz drugi syn. Wybraliśmy mu imię...