Reklama

Moje dziecko jest spokojne, ustępliwe i posłuszne. Nigdy nie miałam z nim problemów. Nawet bunt dwulatka przeżyliśmy jako tako... Niestety, ostatnio mój trzylatek pokazuje różki – nie chce wychodzić na dwór. Dużo nerwów kosztuje mnie namawianie synka, aby się ubrał i poszedł na spacer. Nic nie działa, malec najchętniej siedziałby w swoim pokoju i przez cały dzień nie ruszał się z niego. Jak przekonać go do wychodzenia z domu? Marta z Kutna

Reklama

Proponuję porozmawiać z dzieckiem, dlaczego nie lubi spacerów. Inaczej trudno znaleźć rozwiązanie. Na pewno spacer powinien być atrakcyjny. Takim jest każdy, jeśli maluch ma jakiś cel, a może nim być oglądanie kaczuszek w stawie, wizyta w cukierni, szukanie kota. Dobrze, gdy wyjście z domu kojarzy się z czymś wesołym, a wybierając trasę spaceru, trzeba wziąć pod uwagę to, że dzieci nie są wytrawnymi piechurami.

Zorganizuj zabawę
Maluch rośnie, rozwija się i to, co wcześniej robił na spacerach, teraz prawdopodobnie go nudzi. Proponuję, aby na podwórku zorganizować jakąś zabawę, coś, co go naprawdę zainteresuje. Moim córeczkom zawsze coś ciekawego przygotowuję na spacer. One to uwielbiają i nie mogą się doczekać wyjścia z domu. Czasami mówię dziewczynkom, że na podwórku czeka na nie niespodzianka. I na przykład są to słodycze lub małe zabawki, które rozkładam w różnych miejscach, tak by córeczki nie widziały. To nie wszystko. Zabieram z domu koszyczek i namawiam moje maleńkie do poszukiwań. Jeśli znajdą, a jest to coś słodkiego, mogą zjeść, co same odnalazły (oczywiście nie wszystko). Życzę udanej zabawy! Ania

Przyjrzyj się ubranku
Od tego bym zaczęła! Może malutki ma niewygodne buciki? Bo stopa mu urosła lub coś uwiera dziecko? A może problem tkwi w ubranku? Tak było z moim synkiem. Długo nie mogłam połączyć obu faktów, to znaczy kupna kombinezonu i niechęci mojego smyka do wychodzenia. Któregoś dnia, po powrocie ze spaceru, dokładnie przyjrzałam się maluchowi. Miał zaczerwienioną szyjkę (i to mocno!), jakby zadrapaną. Okazało się, że to wina firmowej metki (wyszyto ją bardzo sztywnymi nićmi). Drobiazg, ale tak dokuczliwy, że synek miał dość i kombinezonu, i spacerów. Zastanawiałam się tylko, dlaczego nie powiedział wcześniej, że coś go „gryzie”? Może dlatego, że sam wybrał ten kombinezon (bo ja proponowałam mu inny wzór) i bał się, że mu o tym przypomnę, że skrytykuję jego wybór? Sabina

Pozwól na swobodny ruch
Mam znajomą, która strasznie musztruje swoje dzieci. W domu, w gościach, także na spacerze. Poszłyśmy kiedyś do parku, ona ze swoimi maluchami, a ja z córcią. W pewnym momencie usłyszałam, jak ktoś wydaje rozkazy. Myślałam, że to jakaś wojskowa zbiórka. Ależ się zdziwiłam, gdy okazało się, że to moja znajoma. Naprawdę przeraziłam się, gdy usłyszałam, jak ona się zwraca do swoich dzieci: „Tego nie rób”, „Tu przyjdź”, „Tam nie wchodź”. Cały czas zakazy, rozkazy... A moja córcia biegała swobodnie, skakała po krawężnikach, przeskakiwała przez kałużę, wspinała się na niskie murki, prosiła tylko, by ją przytrzymać. Była taka radosna! A szkraby znajomej nie miały tęgich min... Myślę, że nie powinno się dziecka tak musztrować ani popędzać, bo np. trzeba zrobić zakupy. Taki maluch musi wyszaleć się na spacerze. Zabezpieczam tylko teren, to znaczy wybieram taki z dala od samochodów. Elżbieta

Sprawdź, czy to nie strach
Któregoś dnia chciałam zabrać synka do pięknego parku. Niestety, musieliśmy przejechać pół miasta, aby się tam dostać – mieszkamy na cichym osiedlu. Nie sądziłam, że maluch tak przeżyje tę podróż. Widziałam, że czuje się nieswojo, bo samochody, tłum ludzi... Pierwszy raz był w mieście. Ale gdy przejechała obok nas karetka na sygnale, smyk przeraził się nie na żarty! Musiałam go długo uspokajać. Później w książeczce pokazałam mu karetkę i wyjaśniłam, dlaczego miała włączony sygnał. Przekonałam go do spacerów, ale przez kilka dni nie chciał wychodzić z domu. Przestraszył się hałasu, gwaru, dlatego teraz zabieram synka w spokojniejsze miejsca. Ela

Zachęcaj do wychodzenia
Gdy pada deszcz albo jest zimno, mało komu chce się wyjść z domu. Dlatego wymyślam różne zadania, np. wyprawę po kasztany, z których po powrocie można zrobić ludziki. Zimą do opuszczenia pokoju na pewno zachęci lepienie bałwana albo karmienie zwierząt (jeśli nie kaczek czy łabędzi, to kotków na podwórku albo gołębi i wróbli). To świetna okazja, by opowiedzieć, jak żyją, co jedzą. Polecam zakup lupy. Fascynujące jest oglądanie roślin czy owadów w takim powiększeniu. Oczywiście latem. Zimą natomiast można przyjrzeć się śniegowym płatkom. No i gorąco polecam zabawę „Kto pierwszy...”! Maluchy uwielbiają rywalizację. Kto pierwszy się ubierze, zejdzie ze schodów, podbiegnie do ławki, huśtawki... I nieoczekiwanie maluch jest już na spacerze! Życzę powodzenia. Aleksandra

mtj_dopisek.gif

Reklama

Konsultacja merytoryczna

Beata Chrzanowska-Pietraszak

Pedagożka specjalna, psycholożka, psychoterapeutka dzieci i rodzin, prowadzi szkolenia dla rodziców, psychologów i nauczycieli, zakamarkirodzicielstwa.pl
Reklama
Reklama
Reklama