Reklama

Przeczytaj opowiadanie Marty Filipowicz-Sadowskiej, która wysłała nam opowiadanie w marcowej edycji konkursu "Mamy piszą" i została 1 z 3 laureatek w konkursie.

Reklama

"Gienia i magiczne kredki"

Zbliżała się Wielkanoc. Jak co roku, rodzeństwo Gieni czekało z niecierpliwością na wizyty swoich rodziców chrzestnych, którzy zawsze przynosili im mnóstwo „od zajączka”. Gienia domyślała się, że o niej, jak zawsze, zapomną i chodziła od rana smutna. Humoru nie poprawiło jej nawet farbowanie jajek, ani święcenie w Wielką Sobotę.
Wieczorem, obok koszyczka z kolorowymi pisankami i cukrowym barankiem, znalazła pudełeczko obwiązane błyszczącą wstążką i bilecikiem „Dla Gieni od Wielkanocnego Zajączka”. Po rozpakowaniu okazało się, że są to kredki o kolorach tak wyraźnych i jaskrawych, o jakich tylko można pomarzyć! Dziewczynka bowiem bardzo lubiła rysować. Mogła wtedy na papierze namalować to, czego nie miała w rzeczywistości.

Niestety, młodszy brat jeszcze nie spał! Wyrwał z jej rąk całe pudełko, zaczął wyjmować po kolei kredki, rzucał nimi o ścianę i podłogę. Później strzelał z procy i bawił się w dzikusa z dzidami.. Dziewczynka była zrozpaczona. Jej cudowny prezent został zniszczony w niespełna godzinę, a wszystkie kredki połamane.
Kiedy urwis poszedł w końcu spać, zaczęła zbierać ostatki kredek. Aż tu niespodziewanie, znalazła jedną, która była cała! Wpadła pod szafkę i braciszek jej nie zauważył! Była to zieloniutka kredka, niczym świeża wiosenna trawa.
Uradowana dziewczynka wyciągnęła swój szkicownik i narysowała zielonego zajączka! W końcu to Wielkanoc. Wyszedł jak malowanie. Miał duże oczy i długie uszy-słuchy, uśmiechniętą buzię, puchaty brzuszek i malutki ogonek. Pod szyją miał zieloną kokardkę, a w zielonej łapce trzymał pisankę, oczywiście również zieloną.
Gienia poszła zadowolona spać, a kiedy obudziła się rano, na poduszce obok niej leżał zielony pluszowy zajączek! Identyczny jak ten, którego namalowała wieczorem! Dziewczynka nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Kredka okazała się zaczarowana, a poranek Wielkanocny, wyjątkowy. Jaka szkoda, że już nie miała całego pudełka. Schowała pospiesznie kredkę przed rodzeństwem.
Odtąd, zawsze gdy była smutna, albo miała nieudany dzień, malowała drobiazgi, o których zawsze marzyła. Tylko, że wszystko było zielone!
Pewnego razu, gdy pokłóciły się z siostrą o to, w co się bawić, narysowała zieloną piłkę. Bardzo spodobała im się wspólna gra. Na szczęście siostra nie dopytywała, skąd nagle znalazła się taka ładna zabawka.
Innym razem, gdy nie powiodło jej się w na sprawdzianie, Gienia namalowała zieloną bluzeczkę z koronkowym kołnierzykiem, która przynosiła jej szczęście w szkole.
Dziewczynka miała też zielonego misia, w zielonym kapeluszu, zieloną skakankę, klocki, wszystkie zielone i zieloniutki rower. Na parapecie jej pokoju rosły piękne kwiatki w zielonych doniczkach, tylko niestety żaden nie kwitł. Gienia polubiła zielone winogrona, gruszki i jadła lekko niedojrzałe banany.
Kredka nieubłaganie robiła się coraz mniejsza i krótsza, coraz trudniej było ją zaostrzyć i nią rysować. Dziewczynka wykorzystywała ją już tylko w naprawdę wyjątkowych sytuacjach. Ostatnią rzeczą jaką narysowała, była laska, dla chorego dziadka, który miał trudności z chodzeniem. Staruszek był trochę zdziwiony, dlaczego była cała, ale to cała zielona!
Eugenia jest już dorosła, jednak do tej pory uwielbia zielony. Ma pierścionek z zielonym oczkiem, parapety uginające się od kwiatów i kocha zajadać się winogronami, oczywiście tylko zielonymi!

Reklama

Mario, Weroniko, Eugenia to Wasza babcia! Już same musicie ją zapytać, co w tej historii jest prawdziwe!

Reklama
Reklama
Reklama