Wymyślony przyjaciel
Choć dla rodziców to niepokojące, niektóre dzieci zaczynają go mieć, nadają mu imię, rozmawiają z nim, opowiadają jak o realnej osobie.
- "Twoje dziecko"
Wymyślony przyjaciel dowodzi dużej wyobraźni u dziecka, pomaga mu radzić sobie z lękami, a także uczy pojmowania uczuć, np. przyjaźni. O wymyślonym przyjacielu dziecka rozmawiamy z Małgorzatą Ohme, psychologiem rozwojowym, Wykładowcą w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, trenerem Strefy Młodzieży SWPS, psychoterapeutą dziecięcym i rodzinnym w Centrum Pomocy Profesjonalnej w Warszawie.
Pani Ania: Dzień dobry, Pani Małgosiu.
Małgorzta Ohme: Dzień dobry, Pani Aniu. Dawno się nie widziałyśmy.
PA: Tak, rzeczywiście. Ostatnim razem rozmawiałyśmy, gdy Kuba miał zaledwie dwa latka, a teraz ma już ponad cztery.
MO: Czy dzieje się coś niepokojącego?
PA: Sama nie jestem pewna, więc postanowiłam porozmawiać o tym z Panią.
MO: Bardzo proszę… Co się dzieje?
PA: Kuba od jakiegoś pół roku ma takiego wymyślonego kolegę, którego nazywa Tobi. Tobi czasami z nim jest, czasami gdzieś znika. Gdy jest, to Kuba do niego mówi, zajmuje się nim, odpowiada za niego i tak dalej. Czasami, jak nie chce czegoś zrobić, mówi, że on i Tobi są dziś zmęczeni… Gdy pytam, czy jest głodny mówi, że zjedzą razem z Tobim później. Powiem szczerze, że boję się o niego.
MO: Ale właściwie czego się Pani boi?
PA: No, nie wiem... Może, że to jakieś nienormalne. Może ma jakąś schizofrenię albo coś podobnego? Moje koleżanki nie mają takich problemów ze
swoimi dziećmi.
MO: Pewnie mają za to inne… I od razu Panią uspokoję. Proszę się nie martwić wyimaginowanym przyjacielem, którego ma Kuba. Wiele dzieci w wieku przedszkolnym tworzy sobie takie postacie. Proszę przede wszystkim wziąć pod uwagę wiek Kuby. Czterolatek to dziecko żyjące jeszcze na granicy fantazji i rzeczywistości. Elastycznie porusza się między tymi dwoma światami i dopiero uczy się je oddzielać od siebie. Wymyślony kumpel to świetny przykład takiego myślenia – czasami jesteś w mojej głowie, a czasami zapraszam cię do mojego realnego świata. Pełna dowolność.
PA: Ale Kuba chce, byśmy także zwracali się do Tobika jak do realnej postaci…
MO: To także nic niepokojącego. To po prostu rodzaj zabawy, do której syn was zaprasza. Może warto czasami nakryć dla Tobika do stołu, niech ma swój talerz i sztućce, a znowu innym razem powiedzieć Kubie, że teraz Tobik wraca do jego głowy, a wy zajmujecie się prawdziwymi rzeczami. W ten sposób uczycie go również, jak samemu rozróżniać te dwie rzeczywistości.
PA: Mam też czasami wrażenie, że nasz synek manipuluje nami poprzez Tobika, mówiąc do nas: „Tobik jest śpiący”, „Tobik chce czekolady”, „Tobik się bardzo wkurzył” i inne tym podobne rzeczy.
MO: Jasne… Kuba po prostu jest sprytnym małym chłopcem, który w ten sposób wyraża swoje emocje i potrzeby. Możecie to także wykorzystać dla siebie. Gdy trudno wam dotrzeć do uczuć synka i zobaczyć, co się z nim dzieje, można zastępczo zapytać, czy dziś Tobik jest smutny lub zły. Identyfikując się z Tobikiem, Kuba wyrazi, jak się akurat w danej chwili czuje.
PA: Ale czy to mu kiedyś minie? Czy już zawsze będzie miał wymyślonego przyjaciela?
MO: Oczywiście, że minie. Jestem przekonana, że Kuba wyrośnie z wyobrażania sobie przyjaciela i Tobik nie założy już szkolnego plecaka razem z nim. Wraz z wkroczeniem przez chłopca w kolejny okres rozwoju poznawczego po prostu zniknie. Zwyczajnie przestanie istnieć.
PA: Uff, trochę mnie to uspokoiło. Dziękuję.