Reklama

Beata Sadowska: Co to znaczy, że widzisz więcej?
Aida Kosojan-Przybysz: Poza tym, co widzimy wszyscy, ja dostrzegam jeszcze dodatkowe emocje płynące z i do człowieka, widzę jego strachy, potrzeby, miłość, radość, lęki. To tak jakbym patrzyła na obraz, który ożywa. Zaglądam w przyszłość, przekraczam granice czasu. Zazwyczaj nieświadomie, a jeśli świadomie, to tylko na prośbę drugiego człowieka.
Trudno żyć z takim darem?
Kiedy widzę piękne rzeczy, czuję się wypełniona pozytywnymi emocjami. Ale kiedy przychodzą ciężkie przeżycia, je też muszę przez siebie przepuścić. Wtedy nie jest już miło. To trudny dar, bo patrząc na człowieka, w pierwszej sekundzie nie wiem, z czym do mnie przyszedł i co za chwilę się wydarzy.
Pracujesz z ludźmi, a odpoczywasz: z ludźmi czy od ludzi?
Z ludźmi, kiedy otaczają mnie przyjaciele. Ale po ciężkim dniu potrzebuje chwili dla siebie, własnej przestrzeni, zawieszenia. Kiedy odpoczywam, przychodzą do mnie teksty, dźwięki. To się potrafi wydarzyć nawet w nocy. Wtedy wstaję i zapisuję.
Dziecko jest bardziej wymagającym odbiorcą od osoby dorosłej?
Dla dzieci pisze się radośniej. Kocham ten stan, kiedy pisząc, podróżuję w czasie: wracam do małej Aidy, patrzę na świat jej oczami. W każdym z nas jest gdzieś tam z tyłu, często schowana, radość małego dziecka, uśmiech, czyste spojrzenie, prawda. Dla dorosłych piszę językiem przeżyć, dla dzieci - językiem „tu i teraz” albo językiem baśni, fantazji.

Reklama
Boiron

Pielęgnujesz w sobie wewnętrzne dziecko?
Pewnie się zdziwisz, ale nie lubię tego określenia, może dlatego, że nie jestem Polką i niektóre sformułowania wydają mi się dziwne. Wewnętrzne dziecko to jak ktoś uwięziony wewnątrz mnie. A ja po prostu cały czas czuję, że to dziecko to część mnie, do której w każdej chwili mogę powrócić. I często to robię. Tę Mała Aidę mam na zawołanie, zawsze mogę wziąć ją za rękę i dalej pójdziemy już razem.
Przytulasz tę małą Aidę?
Bardzo często robie to w myślach, im jestem starsza, tym częściej. Robię to też w twórczości dla dzieci.
Pisząc dla dzieci, nie unikasz ważnych i poważnych tematów: ochrona natury, wycinka drzew, szacunek dla zwierząt.
Ekologia i natura to właśnie „tu i teraz”. Nasza przyszłość zależy od tego jak teraz zadbamy o nasz dom, bo planeta jest naszym domem. Nie jesteśmy tu sami, powinniśmy szanować inne gatunki. Urodziłam się nad Morzem Czarnym i - kiedy byłam dzieckiem - zachody słońca były inne. Mamy wpływ nawet na to, jakiego koloru jest niebo. Szarość smogu przesłania nam prawdziwe piękno i nas dusi.
Śpiewam o znikających lasach Borneo czy pływających w oceanie rybach z plastiku, bo świadomość dzieci to nasza wspólna odpowiedzialność. Edukacja to podstawa. Ważne, żeby dzieci wiedziały, że im więcej drzew, tym łatwiej nam się oddycha. Te drzewa zamieszkują całe rodziny np. orangutanów. Mama orangutan woła o pomoc. Język baśni bardzo mi pomaga w tych opowieściach. Tak jak w bajkach dobro walczy ze złem, tak dziś to dobro to zasadzenie drzewa czy zostawienie na balkonie spodeczka z wodą, żeby pszczoła mogła się z niego napić. Taki ukłon w stronę Matki Ziemi.
W Twoich piosenkach nie straszy już Baba Jaga, jest za to Baba Joga, która ćwiczy asany. Co Tobie daje joga?
Dzięki jodze czuję się jak żagiel, który powiewa na wietrze. Oczyszczam dzięki temu swoje myśli, wyciszam się, a z drugiej strony - buzują we mnie pozytywne emocje. Rozciąga się nie tylko moje ciało, ale uwalnia się też moje wewnętrzne ja. Podczas jogi do głowy przyszło mi wiele tekstów, np „dzięcioł nastukał do prasy, że w śmieciach toną lasy”. Pamiętam minę naszej nauczycielki (bo ćwiczymy razem z moim mężem Adamem), jak wyskoczyłam z maty, żeby na skrawku papieru zapisać tekst.
W piosenkach dla dzieci pokazujesz świat oczami zwierząt. Zwierzęta to nasi braci mniejsi?
Na pewno starsi. Dziś człowiek wiele może nauczyć się od zwierząt, a nie zwierzęta od nas. Zwierzęta komunikują się językiem prawdy. Jak jest wąż, wiadomo, czego można się spodziewać. Nie ma natomiast wilka w owczej skórze. Zwierzęta świadomie niczego nie niszczą, nie krzywdzą z premedytacją. Zwierzęta rzadko kiedy naruszają naszą przestrzeń, my w stosunku do nich czynimy to permanentnie.
Co Ci daje muzyka?
Barwy. Ona mi koloruje życie. Ona mnie uruchamia, porusza każdym moim mięśniem: od śmiechu do łez. Nakręca mój wewnętrzny zegar. Oczyszcza, przyspiesza bicie serca, czasem doprowadza do łez, jak muzyka moich korzeni, którą nuciła mi babcia. Jest taka piosenka „O, piękna!”, której nauczyła mnie właśnie babcia. Śpiewałam ją potem z tatą na głosy, a kiedy odszedł - zaśpiewałam mu ją w dniu pogrzebu. Kiedy chodzę na cmentarz, też to robię. Muzyka jest z nami zawsze, nie zna granic. To najpiękniejsza forma porozumiewania się człowieka z człowiekiem i człowieka z samym sobą. Muzyka to mój kosmos.
To niech ten kosmos zawsze Ci w duży gra.

Reklama

Artykuł powstał z udziałem Aidy Kosojan-Przybysz

Reklama
Reklama
Reklama