Jak znalazłam idealną nianię
Gdy po powrocie do pracy nie masz z kim zostawić maluszka, pozostaje ci wtedy jedno: znaleźć nianię i trzymać kciuki, aby okazała się godna zaufania.
- Marta Kwiatkowska
Ogłoszenie w serwisie www.niania.pl, telefon do znajomej doktorantki na wy dziale pedagogiki, e-mail do wszystkich krewnych i znajomych Królika… Do poszukiwań niani podeszliśmy profesjonalnie. Szkoda tylko, że z niewielkim skutkiem... Przez pierwszy tydzień zadzwoniły dwie kandydatki, które usłyszawszy, jaka jest wysokość zapłaty, odkładały bez słowa słuchawkę. Trzecia umówiła się na rozmowę na 18. Do dziś nie przyszła. Kilka kolejnych sprawiało wrażenie nie do końca zmotywowanych do pracy. Już zaczęliśmy tracić nadzieję, kiedy znów zadzwonił telefon.
– Jestem byłą dyrektorką szkoły, skończyłam studia muzyczne, a dzieci po prostu uwielbiam!
Niania ideał?! Hurra!
Szpiedzy tacy jak ja
– Pani opiekunka mnie nie lubi – starsza córeczka Maja formułuje na głos moje niejasne podejrzenia. Aby przekonać się, jak jest naprawdę, drugiego dnia jej pracy przygotowuję podstęp. Gdy wchodzi niania, ukradkiem włączam przycisk nagrywania w ukrytym pod biurkiem dyktafonie i wychodzę z domu:
– Blanka dopiero się obudziła i zjadła. Będę za godzinę.
Gdy wracam, Maja już czeka w przedpokoju, a niania odkłada gazetę. Kiedy budzi się Blanka, razem z opiekunką wychodzą na spacer. Maja układa puzzle, a ja zakładam słuchawki. Czuję się szkaradnie: pewnie zaraz usłyszę, jak ślicznie się we trójkę bawiły.
„Maja, idź stąd, bo ja tutaj muszę uśpić twoją małą siostrę”. Eghmm… Uśpić? Ale po co? Przecież Blanka wstała tuż przed moim wyjściem. Zresztą Maja w niczym nie przeszkadza, dlaczego więc musi wyjść? Przez następne minuty słyszę w dyktafonie nucenie, a potem nastaje cisza. Która trwa jeszcze przez godzinę. Proszę Maję, aby opowiedziała mi, w co bawiła się z nianią. Patrzy zdziwiona. W nic, przecież niania kazała jej siedzieć w swoim pokoju. Przez całą godzinę! Gdy pani opiekunka wraca ze spaceru, przepraszam za kłopot, wręczam pieniądze i żegnam się. Falstart już za nami.
Kolejne podejście
– Jest za młoda, pewnie nawet nie potrafi zmienić małej pieluszki – krzywi się Artur, mój mąż. Tymczasem dwudziestoletnia Agnieszka, która jest z nami od wczoraj, sprawia pozytywne wrażenie. Kolejne dni spędzamy razem. I z każdą chwilą przekonuję się, że zatrudnienie Agnieszki to był dobry pomysł.
Przełomowy spacer
– Może ją porwała? Przecież mówiła, że lubi dzieci… Zadzwoń do niej! – gorączkuje się Artur, który akurat dziś miał wolne. Pukam się w czoło, ale za chwilę już oboje siedzimy w oknie. Agnieszka po dwóch tygodniach pracy u nas wyszła sama z Blanką na spacer. Już dwie godziny temu. Wreszcie jest! Nieśpiesznie podchodzi do okna i uśmiecha się do nas:
– Mała ciągle śpi, to może jeszcze nie będę wchodzić?
Dziewczyny zostają na dworze, a my śmiejemy się z własnego strachu. Decydujemy się zatrudnić Agnieszkę na dłużej. Dzieci ją uwielbiają, Artur mówi o niej „rozsądna”, tylko ja nie wiem, co o niej myśleć. Ponieważ kiedy poznałam naszą nową nianię lepiej…
Dopadła mnie zazdrość
Dlaczego Blanka uspokaja się od razu, gdy Agnieszka weźmie ją na ręce, a u mnie wije się jak piskorz? Dlaczego kiedy niania założy małej pieluszkę, siusiu nigdy nie wypływa górą? Skąd ona zna tyle piosenek dla dzieci? Im dłużej rozmyślam, tym większą mam ochotę wejść na www.niania.pl i sprawdzić jakieś nowe ogłoszenia. Może znajdę kogoś lepszego od Agnieszki? Kogoś… mniej perfekcyjnego?
Pierwszy dzień w pracy
Zaspałam! Miałam wstać wcześniej i odciągnąć pokarm, tymczasem jest 7.30, a ja biegam w panice po mieszkaniu. O 8.00 słyszę dzwonek do drzwi. Agnieszka? Tak wcześnie? Przecież umawiałyśmy się na pół godziny później.
– Wiedziałam, że przyda wam się pomoc – wyjmuje niemowlę z moich rąk. – Co mała, dziś zostajemy same? Będzie dobrze!
Gdy po południu wracam do domu, wita mnie chichot Blanki.
– Ładnie jadła, zrobiła kupkę, byłyśmy dwa razy na spacerze – raportuje niania. I zmieszana dodaje: – Nie obraź się: przywiozłam wam miód dla Mai. Ostatnio tak chorowała, a mój narzeczony ma pasiekę, więc pomyślałam… Skąd ona wiedziała, że nasza Maja uwielbia miód?!
Trzy miesiące później
– Marta, a wiesz, że mała dziś wstała na nóżki?! – Aga raportuje kolejne wielkie osiągnięcia małej. Jak co dzień, po moim powrocie
z pracy pijemy herbatę i opowiadamy, co się u nas działo w ciągu dnia. Przez ostatnie tygodnie zdążyłyśmy się nie tylko zaakceptować, ale i nawet polubić. Blanka, widząc nianię, uśmiecha się szeroko, choć wie, że jej obecność oznacza wyjście mamy do pracy. Ja, kiedy moje maluchy tulą się do niani, nadal czasem czuję ukłucie zazdrości, ale wiem, że ich wzajemna sympatia w żaden sposób nie zagraża naszej więzi. Za to: pozwala mi spokojnie pracować. A przecież właśnie po to szukałam idealnej niani, prawda?
Sprawdź też: Dlaczego nie zatrudniać znajomej jako opiekunki?