Kiedy uśmiechasz się do swojego dziecka, kiedy patrzysz mu w oczy i kiedy podchodzisz do niego, gdy zapłacze w łóżeczku – uczysz je, że je kochasz i że jest dla ciebie ważne. Poprzez te wszystkie codzienne czynności: czułe słowa, przytulanie, wieczorny masaż itd., kształtujesz w dziecku poczucie własnej wartości i pokazujesz mu, na czym polega miłość.

Reklama

Ta nauka jest ważniejsza niż myślisz. Według znanego psychiatry, Johna Bowlby'ego, twórcy teorii przywiązania, relacja z mamą jest dla dziecka relacją wzorcową (dzisiaj już wiemy, że nie musi to być mama, lecz także inny dorosły opiekun). To, czego się w tej relacji nauczy, będzie przenosić na wszystkie relacje z innymi ludźmi, także w dorosłym życiu.

Co to dokładnie znaczy? Najogólniej mówiąc, że jeżeli mama (lub inny główny opiekun: tata, babcia, rodzic zastępczy itd.) jest wrażliwa na potrzeby dziecka, ono uczy się, że bliskość idzie w parze z zaufaniem, życzliwością i bezpieczeństwem. Jeżeli jednak dziecko nie dostaje od swojego głównego opiekuna dostatecznej ilości uwagi i czułości – albo np. poza czułością styka się też z przemocą – wtedy jest duże ryzyko, że będzie wyrastać w przekonaniu, że nie jest warte miłości, czułości i uwagi. Takie poczucie to bagaż, który będzie musiało dźwigać przez całe życie!

Jak kształtować bezpieczną więź z dzieckiem?

Bądź otwarta/y na potrzeby dziecka – tylko tyle i aż tyle. Nie wierz w przestarzałe teorie, że dziecko poprzez płacz, złość czy swój upór próbuje tobą manipulować. Każde zachowanie niemowlęcia, rocznego dziecka, a nawet dwu- i trzylatka wypływa z jego potrzeb: bliskości, akceptacji, uwagi itd.

  • Nawiązuj z dzieckiem kontakt wzrokowy

Pamiętasz swoje pierwsze randki z pierwszą miłością? Nie musieliście do siebie nic mówić, wystarczało, że na siebie patrzyliście, prawda? Taka sama intymna rozmowa toczy się między tobą a niemowlęciem np. podczas tulenia, masażu czy karmienia. Nie bez przyczyny natura tak to wymyśliła, że noworodek widzi najostrzej to, co znajduje się w odległości ok. 30 cm od jego twarzy – czyli z takiej, jaka dzieli oczy malucha od oczu mamy, gdy ona trzyma go przy piersi.

Zobacz także
  • Dbaj o dotyk

Kontakt wzrokowy to jeszcze nie wszystko: żeby zawiązać nić porozumienia z niemowlęciem, potrzeba jeszcze sporo przytulania, dotykania i noszenia. Zdaniem psychologów, bez częstej bliskości fizycznej niemożliwa jest bliskość emocjonalna między dzieckiem a rodzicami. Jeżeli będziemy podchodzić do opieki nad niemowlęciem wyłącznie zadaniowo: nakarmić-przewinąć-odłożyć-uśpić, to najzwyczajniej w świecie, nie będziemy w stanie dojrzeć sygnałów, jakie wysyła.
Czytaj także: Jak odkryto moc dotyku? Te badania dają do myślenia!

Fotolia
  • Reaguj na płacz maleństwa

Tak – wiemy: płacz dziecka stresuje i męczy, ale spróbuj odwrócić trochę myślenie i potraktować ten płacz nie jako zło konieczne, ale jako cenną umiejętność, dzięki której ono już od pierwszego dnia życia może się z nami porozumiewać! Traktuj więc płacz dziecka jako próbę rozmowy – i postaraj się na nią jak najlepiej odpowiadać. Niemowlę nigdy nie płacze bez powodu. Jego płacz to zawsze jest sygnał: "bardzo cię potrzebuję". Nigdy go nie ignoruj i nie zostawiaj dziecka, by się wypłakało, bo wtedy ono uczy, że nie warto się starać o kontakt z tobą.

Z drugiej strony, licz się z tym, że nie zawsze uda ci się łatwo wyciszyć malucha. Są dzieci, które płaczą dużo więcej niż ich rówieśnicy – i chociaż czasem może to świadczyć o jakiejś chorobie (dlatego zawsze trzeba powiedzieć o tym pediatrze), to jednak o wiele częściej po prostu musimy pogodzić się z "taką urodą" płaczliwego dziecka. Co ważne, opinie, jakoby płaczliwość niemowlęcia miała zawsze źródło np. w nerwowej ciąży czy zachowaniu mamy, nie są prawdziwe. Wiele spokojnych, szczęśliwych matek ma tzw. temperamentne dzieci, które dużo płaczą, mało śpią i wymagają więcej cierpliwości.

O więzi między rodzicem a dzieckiem przeczytasz także na: Blisko z Tobą chcę być – Emotopic

4 typy więzi dziecko-opiekun: jaka jest wasza?

Współpracowniczka Bowlby'ego, amerykańska psycholożka, Mary Ainsworth, przez lata badała, jakie typy więzi mogą zawiązać się między dzieckiem a mamą. Na podstawie swoich obserwacji wyróżniła u ok. rocznych dzieci 3 główne typy więzi: bezpieczną, lękowo-unikającą i nerwowo-ambiwalentną.

  • Relacja bezpieczna To na szczęście najczęstszy typ relacji między dzieckiem a jego głównym opiekunem (najczęściej z mamą). Według badaczy taki typ bezpiecznej relacji wypracowuje sobie 2/3 dzieci. W tej relacji dziecko ufa swojemu dorosłemu opiekunowi i czuje się przy nim bezpiecznie. Wie, że dorosły jest dla niego bezpieczną bazą, do której w razie potrzeby zawsze można wrócić. Dzieci, których łączy z rodzicami relacja bezpieczna, chętnie poznają otoczenie (najpierw raczkują, potem stawiają pierwsze kroczki, wreszcie "uciekają" na pierwszych spacerach bez wózka). Kiedy upadną i stłuką kolanko, to płaczą i dobrze! – bo to znaczy, że wiedzą, iż ktoś je pocieszy.

Takie dzieci wyrastają na ufnych, szczęśliwych dorosłych. Umieją w dorosłym życiu nawiązać prawidłowe, szczęśliwe relacje, bo nie uciekają przed bliskością: przyjaźnią czy miłością. Umieją obdarzyć kogoś innego swoim zaufaniem i w razie potrzeby poprosić o pomoc. Nie boją się na zapas opuszczenia, zdrady ani też tego, że uzależnią się od kogoś.

Fotolia
  • nerwowo-ambiwalentna Ten typ relacji zwykle cechuje dzieci nerwowych rodziców albo zmagających się z długotrwałą depresją. Dziecko niestabilnego rodzica nigdy nie wie, jak na nie zareaguje mama czy tata. Przytuli czy odepchnie? Uśmiechnie się czy rozgniewa? Pochwali czy wyśmieje? Takie dziecko na każdym kroku potrzebuje udowadniać sobie samemu, że rodzic je kocha – dlatego będzie płakało więcej niż dzieci z relacją bezpieczną, będzie też wymagało więcej opieki, pocieszenia i uwagi od rodzica. Maluchy, które nie mają silnego poczucia bezpieczeństwa, będą odczuwać silny lęk przed rozstaniem z głównym opiekunem i co ważne – będą płakać nie tylko przy rozstaniu, ale też długo, długo potem, także już po powrocie mamy czy taty.

Dorosły, który w dzieciństwie wypracował nerwowo-ambiwalentną relację bliskości, to często typ zaborczego zazdrośnika. Jest nieufny, ciągle wymaga od bliskich dowodów przyjaźni i miłości, jest nieufny. Jego relacje z najbliższymi mogą być trudne i nietrwałe, bo jego zazdrość, zaborczość i nieufność może zniszczyć nawet najtrwalsze uczucie.

  • unikająca Według naukowców, co piąte dziecko prezentuje relację unikającą, w której dziecko czuje się odrzucone przez głównego opiekuna, dlatego samo, w reakcji obronnej, także uczy się go odrzucać. Te maluchy mogą wcale nie płakać podczas rozstania z rodzicem. Na pierwszy rzut oka mogą nawet sprawiać wrażenie, że rozstanie nie robi na nich żadnego wrażenia – jeśli jednak w takiej chwili zbadamy tempo bicia ich serduszka, okaże się, że mają wyraźne objawy stresu! Relacja unikająca objawia się m.in. chorobą sierocą – często też towarzyszą jej inne objawy np. zaburzenia łaknienia lub kłopoty w relacjach społecznych.

Dzieci, które mają z rodzicami relację unikającą, w dorosłym życiu mają poważne trudności, by komuś zaufać, zaprzyjaźnić się z kimś albo kogoś pokochać. Będą wolały trzymać innych na dystans – bo bliskość będzie dla nich obarczona zbyt dużym ryzykiem odrzucenia.

  • lękowo-zdezorientowana Współcześni badacze do 3 typów wyodrębnionych przez Marty Ainsworth dodali jeszcze jeden typ relacji: lękowo-zdezorganizowanej. Ten typ relacji rozwija się u dzieci, które doświadczają przemocy w rodzinie. U takich dzieci występuję dwa, równie silne uczucia: tęsknota za bliskością i strach przed doświadczeniem przemocy. Dzieci, u których wykształca się relacja zdezorganizowana jednocześnie kochają swojego opiekuna i śmiertelnie się go boją: sztywnieją na sam odgłos jego kroków na schodach, unikają dotyku, bo ten kojarzy im się głównie ze złymi doświadczeniami, a nie poczuciem bezpieczeństwa.

Rodzicielstwo bliskości czyli kształtowanie bezpiecznej więzi

Otwartość na potrzeby dziecka, reagowanie na jego komunikaty i pielęgnowanie bezpiecznej relacji i to podstawa rodzicielstwa bliskości. Chociaż ten termin jest popularny w Polsce dopiero od kilku lat, to tak naprawdę nie oznacza nic nowego. Rodzicielstwo bliskości to nie jest żadna nowa metoda wychowawcza – to raczej idea,czy inaczej sposób myślenia o swoim rodzicielstwie. Nie musisz iść na kurs rodzicielstwa bliskości, żeby je praktykować. Wystarczy, że będziesz wsłuchiwać się w potrzeby swojego dziecka, że nie będziesz lekceważyć jego płaczu i że będziesz je szanować.

Reklama

To wszystko także tobie ułatwi opiekę nad dzieckiem, bo przecież o wiele łatwiej znieść godzinne uspokajanie płaczącego dziecka, kiedy wierzymy, że ono w ten sposób próbuje nam coś powiedzieć, a nie że próbuje nami rządzić, manipulować albo zrobić nam na złość.

Fotolia
Reklama
Reklama
Reklama