O różnicach w wychowaniu dziewczynek i chłopców
Marzyłaś o córeczce czy synku? A może aż do porodu nie chciałaś znać płci maleństwa? Czyżbyś obawiała się, że ta wiadomość może inaczej nastawić Cię do bycia mamą? Przeczytaj o stereotypach w wychowaniu dzieci.
- Antonina Kozłowska
Obserwując w szpitalu nowo narodzone maluszki, pewnie zauważyłaś, że chłopcy i dziewczynki zachowują się nieco inaczej. Dziewczynki szybciej szukają wzrokiem twarzy mamy, silniej reagują na hałas i ostre światło, są też wrażliwsze na dotyk. Płaczących chłopców zaś trudniej jest uspokoić, choć szybciej zainteresują się grzechotką lub pozytywką nad łóżeczkiem. Czy to możliwe, by płeć miała znaczenie już u tak malutkich dzieci? Psycholodzy podkreślają, że w tej kwestii istotny jest nie tylko temperament.
Jak zatem wytłumaczyć fakt, że chłopcy rosną zwykle szybciej, są silniejsi, chętniej niż ich równolatki chwytają różne przedmioty i obracają je w rączkach? A potem budują z klocków wysokie wieże, podczas gdy dziewczynki wolą niższe. Dlaczego jako przedszkolaki zwykle ignorują nowe dziecko w grupie, a ich koleżanki od razu próbują się zaprzyjaźnić?
Skąd te różnice
Poza cechami fizycznymi i działaniem innych hormonów maluchy odmiennej płci różni też... budowa mózgu. W ostatnich latach wiedza na temat funkcjonowania układu nerwowego rozwinęła się na tyle, że nikt już nie kwestionuje tego, co odkryto. Otóż, choć nie brzmi to najlepiej, mózg chłopca rozwija się inaczej niż dziewczynki. W efekcie najczęściej prawa półkula ma więcej połączeń wewnętrznych, za to mniej połączeń z półkulą lewą. To istotne? Owszem, bo różne części mózgu odpowiadają za odmienne funkcje. Właśnie te różnice mogą wpływać na częstsze występowanie uzdolnień matematycznych i technicznych u chłopców, zaś u dziewczynek – lepsze zdolności językowe. Z drugiej strony, jak wynika z badań, rodzice częściej mówią do córek.
Odmienność chłopięcego mózgu ma też zalety. Prawa, sprawniejsza półkula odpowiada za chęć do działania. Możesz więc liczyć na to, że z czasem Twojemu synkowi łatwiej będzie podjąć „męską decyzję”. Niestety, decyzja ta bywa szybsza niż myśl, co wyjaśnia, dlaczego to właśnie chłopcy wciąż pakują się w tarapaty.
Błękit i róż
Gdyby wszystko, co męskie i kobiece, dało się sprowadzić do odkryć neurobiologów, życie rodziców byłoby proste. Ale to dopiero część prawdy. Znaczna część tej imponującej góry lodowej kryje się w wychowaniu. Nie zawsze jesteśmy tego świadomi, że wpływamy na malucha stosownie do jego płci na długo przedtem, zanim sam się zorientuje, że należy do jednej z grup – chłopców lub dziewczynek. I chodzi nie tylko o to, że kupujemy ubranka różowe albo błękitne.
Już trzydzieści lat temu psycholodzy obserwujący zachowanie rodziców w stosunku do nowo narodzonego dziecka zauważyli ciekawą prawidłowość. W zależności od jego płci (a nie rzeczywistych cech) opis zmieniał się w charakterystyczny sposób. Zarówno zdaniem mamy, jak i taty chłopczyk był silniejszy, większy, lepiej skoordynowany i czujniejszy. Dziewczynka zaś mniejsza, delikatniejsza, subtelniejsza i mniej uważna.
Nic więc dziwnego, że marząc o córeczce albo o synku, mamy bardzo konkretne wyobrażenia. Pragniemy dziewczynki, bo w głębi duszy oczekujemy posłusznego dziecka, a gdy marzymy o maluchu niezależnym i pełnym pasji, wierzymy, że urodzi się chłopczyk.
On się gniewa, ona boi
Czyżbyśmy aż tak bardzo ulegali stereotypom? Niestety, tak. Potwierdziła to seria ciekawych eksperymentów z Dzieckiem X przeprowadzanych w różnych krajach przez kilkanaście lat. W jednym z nich grupie kobiet i mężczyzn pokazywano film przedstawiający bawiącego się kilkumiesięcznego malucha, z tym że część z nich informowano, że to dziewczynka, a pozostałe osoby dowiadywały się, iż jest to chłopiec. Gdy „chłopiec” reagował na zabawkę płaczem, większość dorosłych spostrzegała to jako gniew. Ale gdy taką samą reakcję zauważono u „dziewczynki”, w opinii badanych był to lęk.
Równie „typowo” zachowywali się uczestnicy innego badania, gdy mieli za zadanie wybrać dla Dziecka X zabawki. „Dziewczynki” nie dostawały gumowych młotków, a „chłopcy” zastawy dla lalek. Co więcej, „chłopca” zachęcali do zabaw dynamicznych i eksperymentowania, a „dziewczynkę” traktowali delikatniej. Możesz powiedzieć, że dobrze robili. Jednak takie ograniczanie malucha, wtłaczanie go od najmłodszych lat w jedyną słuszną rolę, nie sprzyja wszechstronnemu uczeniu się i rozwijaniu indywidualnych zdolności. Jak zatem wykorzystać tę wiedzę, by mądrze wychować malucha w zależności od jego płci? Psycholodzy, na szczęście, nie poprzestają na eksperymentach, choć lubią dolewać do beczki miodu łyżkę dziegciu.
Uczenie się ról
Przez pierwsze dwa lata życia dziecko zyskuje świadomość, że wszyscy łącznie z nim są albo chłopcami i panami albo dziewczynkami i paniami, ale samo rozróżnienie jest dla niego jeszcze dość umowne. Jednak już dwulatek wie, jakie zachowania są właściwe dla dziewczynek („dużo gadają”), a jakie dla chłopców („biją, przepychają się”). Wie to od nas, dorosłych, bo świadomie lub nie, ale skutecznie przekazujemy dziecku własne oczekiwania związane z płcią. I najsilniej robimy to właśnie wtedy, gdy najintensywniej przebiega rozwój w tym zakresie, czyli w drugim roku życia malucha. A skutek szybko widać.
Chociaż we wczesnym dzieciństwie maluchy obojga płci interesują się lalkami, po ukończeniu dwóch lat chłopcy najczęściej rezygnują z takich zabaw. Natomiast dziewczynki, przeciwnie – gdy zdają sobie sprawę, że same kiedyś zostaną mamami, okazują uczucia macierzyńskie w sposób jeszcze bardziej intensywny. To dlatego już wkrótce będą chętnie opiekować się młodszym rodzeństwem czy niestrudzenie wymyślać zabawy dla gromady maluchów na podwórku.
Płeć na zawsze
Warto jednak pamiętać, że dopiero przedszkolak rozumie, że płeć to coś takiego, co ma się przez całe życie. Ale nadal uważa, że zmiana fryzury albo ubrania zmienia płeć – co nawet chłopcy często wykorzystują w zabawie. Takie przymierzanie cudzej tożsamości jest dla dziecka całkiem naturalne, podobnie jak przeistaczanie się w rycerza. I – odwrotnie niż pełni obaw zwykle sądzimy – pomaga lepiej poczuć się we własnej skórze, lepiej osadzić we własnej płci.
Krystalizacja tych poglądów następuje dopiero około 5–6. roku życia. Wówczas dziecko zaczyna zdawać sobie sprawę, że męskość i kobiecość to cechy niezależne od czasu lub kontekstu i wcale nie wynikają z tego, co dana osoba robi lub jak się zachowuje. Skąd ma taką wiedzę? Najczęściej z obserwacji dorosłych w różnych sytuacjach – nie tylko we własnym domu, ale też u kolegów, na podwórku, na ulicy, w sklepach, a nawet z reklam.
A co dalej?
Niewielu chłopców zachowuje się w „typowo męski” sposób, a niewiele dziewczynek „skrajnie kobieco”. Nie oczekuj więc, że Twój syn będzie impulsywnym, niewiele mówiącym matematycznym geniuszem, wiecznie wdającym się w bójki. A ulubionym zajęciem Twojej córki będzie spokojna rozmowa z przyjaciółką przy herbatce dla lalek, po odrobieniu lekcji w czyściutkim zeszycie z równiutkimi marginesami. Co jednak robić, gdy ma się „postrzeloną” dziewczynkę, która woli śrubokręt od wózeczka, albo łagodnego, wrażliwego chłopczyka o usposobieniu Byczka Fernando?
Nie próbuj wtłoczyć dziecka w swoje oczekiwania, nie strofuj, nie upominaj. Przecież najcenniejsze, co możesz mu dać, to bezwarunkowa akceptacja, wsparcie i ciekawość, z jaką będziesz go poznawać przez kolejne lata.
Konsultacja: Krystyna Zielińska, psycholog, logopeda. Od 15 lat pomaga przedszkolakom stawiać kroki ku dorosłości, jest też autorką wielu artykułów i książek poświęconych psychologii rozwojowej dzieci.