Reklama

Niestety, niewiele mam może zostać z dzieckiem tak długo, jakby chciało. Ponad połowa z nich wcześniej wraca do pracy ze względów ekonomicznych, zwykle po kilku miesiącach, kiedy skończy się urlop macierzyński, czasami po wypoczynkowym. Dziecko jest wtedy takie malutkie... W jaki sposób przygotować je do rozstania?

Reklama

Jeszcze w domu...
- Przyzwyczajaj dziecko do twoich wyjść.
Maluszek musi wiedzieć, że mama zawsze wróci. Najlepiej powtarzaj rytm twojego dnia pracy. Rano nakarm malca, spakuj się i wyjdź... Na początek na pół godziny. Zacznij co najmniej dwa miesiące przed powrotem do pracy.
- Znajdź opiekunkę. I to jak najszybciej! Dziecko musi się do niej przyzwyczaić. Bo niania czy babcia nie może zjawić się nagle, czyli w dniu, kiedy wrócisz do pracy. To duże ryzyko
– smyk może na nią nie najlepiej zareagować. Poproś opiekunkę, by przychodziła do was przez kilka tygodni. To okazja, by przekonać się, jak traktuje dziecko, jak się do niego zwraca.
- Zrób zapas mleka. Jeśli chcesz, by malec dostawał twoje mleko nawet wtedy, gdy będziesz w pracy, zacznij robić jego zapasy. Odciągaj je i zamrażaj. Powinnaś kupić butelki i smoczki, przydadzą się też pojemniki do zamrażania mleka.
- Naucz malca picia z butelki. Czasami nie jest to łatwe, ale nie poddawaj się. Ponawiaj próby, zmieniaj smoczki. Pierwszy raz butelkę może podać tata lub babcia, bo ty kojarzysz się z karmieniem piersią. Jeśli malec nie zaakceptuje smoczka, mleko podawaj łyżeczką albo pipetką.
- Nie zwlekaj z podawaniem nowości. Jednak dietę rozszerzaj zgodnie z kalendarzem (po piątym, szóstym miesiącu).

...już w biurze
- Pierwszego dnia zachowaj spokój.
I kolejnego... Pożegnaj się z dzieckiem, przytul je, pocałuj i wyjdź. Gdy będzie płakać, nie wracaj, by znowu przytulić... To tylko pogorszy sytuację. Rozstań nie wolno przedłużać,
- Odciągaj pokarm w pracy. Powinnaś to robić, by zachować laktację. Rób to w ustronnym miejscu. Do pracy zabierz laktator, pojemnik z atestem do przechowywania pokarmu, tetrową pieluszkę lub ręcznik, chusteczki i wkładki laktacyjne, by nie zabrudzić ubrania pokarmem. Można też kupić torby wyposażone we wszystko, czego będzie potrzebować karmiąca i pracująca mama. Pokarm schowaj w lodówce.
- Podaj pierś. Nakarm malca, zanim pójdziesz do pracy i zaraz po powrocie.

Lekcja rozstania - siódma część konkursu rozwiązana!
Niektóre mamy wracają do pracy zaraz po macierzyńskim, inne decydują się na to po roku od urodzenia dziecka, czasem jeszcze później. Namówiliśmy czytelniczki, by opowiedziały o swoim rozstaniu z dzieckiem i wzięły udział w konkursie „Ważne debiuty” zorganizowanym wspólnie z Aventem. Ich rady znajdziesz na www.debiuty.babyonline.pl. Najciekawsze publikujemy na łamach „Mamo, to ja” (może i ty zadebiutujesz jako nasza autorka?). Oto one:

c.d. na następnej stronie »
[CMS_PAGE_BREAK]

Do trzech razy sztuka
Pierwszy raz próbowałam wrócić do pracy, gdy córka miała pół roku. Zostawiłam ją pod opieką babci. Niestety, Malwinka jadła mało, w nocy budziła się kilka razy, chciała spać w naszym łóżku, doszło jeszcze ząbkowanie. Po miesiącu zdecydowaliśmy z mężem, że zostanę w domu jeszcze jakiś czas. Drugą próbę podjęłam, gdy córcia miała półtora roku, nie karmiłam już jej piersią, noce przesypiała w swoim łóżeczku, ładnie jadła. Znów została z babcią. I znowu były problemy. Mała wyczuła, że babcia we wszystkim jej ustąpi (później wysłuchiwałam opowieści, jak to moje dziecko uciekało z placu zabaw w kierunku ruchliwej ulicy). Ustaliliśmy więc, że jeszcze kilka miesięcy zostanę w domu. Od września po raz trzeci wracam do pracy. Tym razem przygotowałam się do tego gruntownie (od wiosny). Rozmawiałam z psychologiem, przeglądałam strony internetowe przedszkoli i żłobków. Musiałam znaleźć odpowiednią placówkę – córcia jest samodzielna, ale niedojrzała emocjonalnie, szybko wpada w złość. Do tego okazało się, że konieczne są zajęcia rehabilitacyjne. W końcu znalazłam przedszkole ze żłobkiem. Skorzystałam też z prawa do obniżonego wymiaru czasu pracy, by pracować tylko trzy dni w tygodniu. Będę mogła chodzić z małą na rehabilitację. GosiaInuszka

Od Redakcji: Zanim wróci się do pracy, trzeba oswoić malca z tym, że mama wychodzi z domu, a zamiast niej zostaje niania.

Pracuję w domu
Jestem osobą, której trudno wysiedzieć w domu. Jednak kiedy urodziłam Maciusia, musiałam z nim spędzać każdą chwilę. Byłam szczęśliwa, a jednocześnie brakowało mi pracy. Powrót do pracy przekładałam co jakiś czas. Jednak nastał ten dzień, kiedy stwierdziłam, że jeszcze kilka miesięcy takiego życia a zwariuję. Niestety, nie mam nikogo bliskiego, kto zaopiekowałby się synkiem, a nianie są drogie. Zarezerwowałam miejsce w żłobku. I wtedy zaczęłam mieć wątpliwości. Czy dobrze robię, idąc na osiem godzin do pracy? Przecież taki dziewięciomiesięczny skarbek teraz najwięcej się rozwija i mogę tyle przegapić... Zaczęłam myśleć, iż jestem złą matką, że tak bardzo chcę do ludzi, że wolę zostawić dziecko obcym. Kiedy zostały dwa tygodnie do rozstania, zrezygnowałam z pracy i... żłobka. Zajmuję się dalej synkiem. A praca? Znalazłam taką, którą wykonuję w domu. Jestem szczęśliwa, że udało mi się pogodzić i pracę, i opiekę nad synkiem. To był najlepszy wybór. goskaf1

Od Redakcji: Pojawienie się dziecka to spore zmiany w życiu domowym, ale też służbowym. Może to dobry moment na założenie firmy? A może warto na jakiś czas zrezygnować z etatu na rzecz stałych zleceń?

Zaufałam intuicji
Tylko cztery i pół miesiąca byłam z Julką. Rzeczywistość jest smutna, w moim przypadku okazało się, że albo wracam do pracy, albo... nie mam do czego wracać. Miałam dwa wielkie dylematy: karmienie i opiekunka. Córcia nie chciała wziąć do ust żadnego smoczka. Ciężko było mi sobie wyobrazić, że ktoś będzie potrafił zaopiekować się moim dzieckiem tak dobrze jak ja. Babcie nie wchodziły w grę, obie pracują i mieszkają za daleko. Żadnych sprawdzonych opiekunek nie znaliśmy. Oba problemy rozwiązałam. Karmiłam rano, przed wyjściem do pracy, potem niania podawała moje mleko z butelki, potem zupka i... wracałam, a moje dziecko było najszczęśliwsze na świecie. Jeśli chodzi o wybór niani, proszę, uwierzcie swojemu matczynemu instynktowi. W internecie jest mnóstwo podpowiedzi, jak wybrać odpowiednią nianię, ale nawet jeśli wypadnie ona rewelacyjnie, a wy nie będziecie przekonane do niej, szukajcie dalej. Ja tak zrobiłam. Szukałam, aż znalazłam panią, która od razu przypadła mi do serca. Ciepła, serdeczna, kocha moje dwie córeczki jak swoje własne wnuczki. Ale zanim okazała się najwspanialszą nianią na świecie, sprawdziłam jej referencje, byłam u niej w domu (z tego, jak mieszkasz, wiele można się dowiedzieć), zaprosiłam ją na spotkania próbne. Mówiłam otwarcie o tym, czego oczekuję, ale pytałam też o jej zdanie. Słuchałam jej rad i propozycji. aczp

Od Redakcji: Wybór niani musi być przemyślany. Nie wolno jej zmieniać co chwilę – dziecko przyzwyczaja się do niej, nie rozumie, że nagle znika, a na jej miejsce pojawia się ktoś nowy. Nie będzie czuć się bezpiecznie.

mtj_dopisek.gif
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama